Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Finansowa reanimacja słupskiego SOR-u

Monika Zacharzewska
Poczekalnia w słupskim szpitalu
Poczekalnia w słupskim szpitalu Archiwum
Jesteśmy jedynym w województwie szpitalem, który zdecydował się na nie ryczałtowe, finansowanie oddziału SOR. To było jedyne wyjście przy obecnym zadłużeniu oddziału - mówi Ryszard Stus, dyrektor szpitala.

Jak już informowaliśmy, dyrekcja słupskiego szpitala wypowiedziała Narodowemu Funduszowi Zdrowia umowę na finansowanie świadczeń w ramach oddziału ratunkowego. Chodzi o to, że słupski szpital nie przyjął propozycji warunków finansowania na drugie półrocze tego roku przedstawionych przez pomorski oddział NFZ. Ostatniego sierpnia skończył się tzw. okres wypowiedzenia i od tej pory procedury muszą być rozliczane inaczej niż na podstawie ryczałtu, jak było wcześniej. Teraz odbywa się to na podstawie tzw. dziewię-tnastek, to znaczy możliwości, jaką daje artykuł 19. tzw. ustawy zdrowotnej. Mówi on, że nawet jeśli świadczeniodawca nie ma umowy z NFZ, może ubiegać się o zapłatę za procedury dotyczące leczenia stanów nagłych, ratowania życia i i zdrowia. Akurat działalność SOR-ów się w to wpisuje. Oznacza to, że szpital będzie rozliczał z NFZ każdą procedurę z osobna.

Dyrektor Ryszard Stus tłumaczy, dlaczego zdecydował się na taki krok.

- Stawkę dzienną na funkcjonowanie SOR-u negocjowaliśmy z NFZ w maju 2010 roku, więc jeszcze długo przedtem, zanim oddział w nowym szpitalu zaczął działać - mówi Stus. - Wówczas ustalono ją na 11 tys. zł dziennie i przez prawie trzy lata funkcjonowania oddziału się ona nie zmieniła. Tymczasem pozostałe pomorskie szpitala podobnej wielkości mają ją nawet dwa i pół razy wyższą.

Stawka dzienna na SOR-ze słupskiego szpitala pokrywała zaledwie jedną trzecią realnych kosztów, jakie generował oddział. To sprawiało, że co miesiąc zadłużał się na milion złotych. - Kiedy NFZ znowu zaproponował taką samą stawkę, trzeba było włączyć tryb awaryjny. Przy takim finansowaniu istniało ryzyko, że zajdzie konieczność zamknięcia oddziału - mówi Stus.

Przyznaje, że zdecydował się na wymówienie NFZ-owi zasad dotychczasowego finansowania i skorzystanie z możliwości, jaką daje ustawa, bo brał przykład ze szpitala na gdańskiej Zaspie, który już kiedyś sięgał po takie rozwiązanie.

- To nie zmienia standardów leczenia w oddziale, a nam daje możliwość otrzymania wyższych środków - mówi. - Ponadto uzgodniliśmy z NFZ, że ten wrzesień będzie dla funduszu podstawą, żeby uznać nasze wyższe roszczenia i ustalić nową, bardziej realną stawkę. Ze strony NFZ jest wolą, żeby się porozumieć, nam też na tym zależy, choć korzystać z systemu indywidualnego rozliczania procedur, możemy korzystać bez limitu czasu.

Rozliczanie każdej procedury z osobna to więcej biurokratycznej pracy i dla szpitala, i dla funduszu.

- Owszem, to gra na zmęczenie, ale liczę, że nam się to opłaci - uważa Ryszard Stus.

Będzie bomba w szpitalu

17 września w szpitalu przy ul. Hubalczyków odbędą się ćwiczenia symulacyjne. Scenariusz ćwiczeń przewiduje ewakuację pracowników działów organizacyjnych z budynku B w związku z informacją o podłożeniu ładunku wybuchowego. Dyrekcja szpitala zapewnia, że ćwiczenia nie wpłyną na normalne leczenie i przyjmowanie pacjentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza