Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wiadomo kto naprawdę projektował Trzy Fale. Przez sądem zeznają architekci

Bogumiła Rzeczkowska
Małgorzata G., żona oskarżonego właściciela biura projektowego, twierdzi przed sądem, że zajmowała się architekturą akwaparku.
Małgorzata G., żona oskarżonego właściciela biura projektowego, twierdzi przed sądem, że zajmowała się architekturą akwaparku. Łukasz Capar
Proces w sprawie sfałszowanych podpisów na projekcie akwaparku wykazał, że... choć architektów wielu, nie wiadomo, kto naprawdę projektował Trzy Fale. I czy w ogóle projekt ktoś sprawdzał.

To miała być sztandarowa inwestycja Słupska, budowla z rozmachem, o charakterystycznych kopulastych bryłach o niezapomnianym widoku. Tymczasem są ogromne wątpliwości co do autorstwa projektu i nie ma architekta, który bierze za niego odpowiedzialność.

Pierwszy na liście to architekt (bez uprawnień) z Nadarzyna Sławomir G., obecny oskarżony o posłużenie się projektem budowlanym w celu zdobycia pozwolenia na budowę. W 2011 roku w ratuszu przedstawiano go jako autora projektu, w którym jednak figuruje jedynie jako autor opracowania.

Zobacz także: Słupski akwapark: gigantyczne problemy z dachem

Stanisław B.-B. to architekt wymieniony w trzech pozwoleniach na budowę jako projektant parku wodnego. Powinno to oznaczać, że jest autorem dzieła w całości. Jednak jego podpisy na projekcie podrobiono. W sądzie jako świadek zeznał: - Byłem głównym projektantem, zajmowałem się koordynowaniem tego wszystkiego, spojrzeniem z góry. Osobiście niczego nie kreśliłem, lecz nadzorowałem. Jestem z innej epoki. Nie potrafię w CAD-zie działać. Architekt nie kontaktował się z projektantami poszczególnych branż, tylko z G. Nie pamięta nazwisk inżynierów z kadry. - Projekty mi przywożono. Kojarzę nazwisko Magdaleny K. Nie wiem, jaka była jej rola.

Tymczasem w projekcie budowlanym Stanisław B.-B. pojawia się raz jako autor, raz jako sprawdzający pracę innych. Kogo?

Małgorzata G., 37-letnia żona właściciela biura projektowego, architekt, która w pozwoleniach na budowę występuje obok Stanisława B.-B.

- Ja zajmowałam się architekturą - zeznała w poniedziałek w sądzie. - Nie jeździłam do projektantów (których podpisy sfałszowano - red.), bo byłam w zaawansowanej ciąży. Ograniczałam się do jeżdżenia z domu do pracy. Nie pamiętam zespołu projektowego. Z panem B.-B. współpracujemy od wielu lat. Osobiście jeździłam do niego. Sprawdzał i przeglądał dokumentację. Bardziej konsultował. Sam niczego nie projektował, nie kreślił, ale ja także nie - wyznała, mówiąc o swojej pracy koncepcyjnej.

Zobacz także: Sprawa akwaparku: umorzone śledztwa wracają do prokuratury

Na uwagę sądu, że przecież była w ciąży i nigdzie nie jeździła, odparła: - To pięć kilometrów ode mnie - jednak Małgorzata G. nie pamięta, czy jeździła do architekta B. -B. na etapie pierwotnego, zamiennego, czy też projektu budowlanego. Zauważmy, że te powstawały od jesieni 2010 do 2012 roku. W sądzie nie padło pytanie o datę urodzin dziecka państwa G.

Jednak architekt podkreślała, że projekt to praca zespołowa. A kto kompletował dokumentację? - Introligator - padła zadziwiająca odpowiedź.
- Moja rola była większa niż B.-B., a sprawdzającym w moim przypadku była koleżanka Magda - dodała architekt.

Jednak koleżanka, czyli architekt Magdalena K., pracowała w pracowni Sławomira G. dopiero od 1 kwietnia 2011 roku. Pół roku wcześniej urodziła dziecko. Natomiast gotowy projekt przywieziono do ratusza 11 kwietnia. Co więcej, lider inżyniera kontraktu, słupski architekt Zdzisław K. wcześniej zeznał:
- Autorem projektu jest B.-B., a fizycznie rysowała to i się ze mną kontaktowała Magdalena K.

34-letnia architekt Magdalena K. w pracowni G. już nie pracuje. We poniedziałkowych zeznaniach beztrosko podeszła do tematu, wzbudzając rozbawienie na sali.

- Brałam udział w projektowaniu, przygotowaniu koncepcji i byłam projektantem sprawdzającym. Głównym projektantem był B.-B. i Gosia. Widywałam się architektem B.-B. Oglądałam projekt - zeznawała.

- Czyj? - zapytał mecenas Krzysztof Lasoń. - Gosia i B.-B. projektowali. Później robiłam projekt zamienny - jednak młoda architekt najbardziej zadziwiła wszystkich odpowiedzią na pytanie mecenasa Jędrzeja Kowalskiego.
- Jaka była rola B.-B? - Przy pierwszym projekcie nie pracowałam. Nie znam jego roli - oznajmiła. Nie potrafiła też powiedzieć, ile czasu sporządza się projekt.
Gdy sędzia Jarosław Turczyn pokazał kolejno obu paniom stronę projektu, gdzie architekt B.-B. występuje w roli sprawdzającego, zareagowały tak:
Małgorzata G. : - Być może zapomniałam, ale wydawało mi się, że był projektantem. Tak jest na stronie tytułowej. To głupi błąd!
Magdalena K.: - No, to jest niezły bałagan!

Dodajmy, że obie panie architekt nie spełniały warunków przetargu i nie zostały przedstawione w ofercie. Nikt nie weryfikował, czy w ogóle mogły uczestniczyć w tym projekcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza