Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dantejskie sceny w słupskim sądzie. Oskarżony pociął się żyletką na rozprawie

(ber)
Dantejskie sceny w słupskim sądzie. Oskarżony pociął się żyletką na rozprawie.
Dantejskie sceny w słupskim sądzie. Oskarżony pociął się żyletką na rozprawie. Archiwum regiopraca
Do krwawych scen doszło na jednej z rozpraw o znęcanie się nad rodziną. Oskarżony Marcin K. na znak protestu przeciwko decyzji sądu pociął się żyletką i groził, że popełni samobójstwo.

W słupskim sądzie rejonowym toczy się sprawa 35-letniego Marcina K. Oskarżony jest aresztowany i na proces doprowadzany przez konwój policji. Gdy przed sądem złożył swoje wyjaśnienia, przyszedł czas na świadków. Jednak pokrzywdzona żona Marcina K. bała się zeznawać w jego obecności. Jako ofiara miała prawo do składania zeznań bez udziału oskarżonego. Wówczas sędzia Ryszard Błęcki nakazał go wyprowadzić. Marcin K. zaczął kląć i stawiać opór.

Czytaj również: Holender Wilhelmus van D oskarżony o zlecenie zabójstw (wideo)

- Uspokoił się po rozmowie z obrońcą. Jednak pani mecenas udało się przekonać go tylko na chwilę. Oskarżony został zamknięty w boksie za kratą w pokoju dla zatrzymanych. Tam zażądał, by zaprowadzić go do aresztu - informuje sędzia Krzysztof Obst, wiceprezes słupskiego sądu rejonowego. - Wtedy pojawił się ktoś z zewnątrz i chciał oskarżonego poczęstować papierosem. Na to nie zgodzili się policjanci. Reakcja Marcina K. była natychmiastowa: jeśli nie może być ani na rozprawie, ani w areszcie, ani nie może zapalić, to się tnie. Według relacji funkcjonariuszy, wyciąg­nął z buta część maszynki do golenia i zranił się w rękę. Później przyłożył sobie żyletkę do szyi i zagroził, że zrobi sobie krzywdę. Do sądu wezwano pogotowie. Jednak Marcin K. nie dopuszczał do siebie ratowników medycznych. Sytuacja stawała sie coraz bardziej nerwowa. Przyjechał specjalny patrol prewencji. Policjanci odstąpili jednak od użycia paralizatora elektrycznego.

- W końcu Marcin K. zgodził się oddać żyletkę za papierosa. Gdy go brał, stracił przytomność i osunął się na podłogę. Wtedy można go było wziąć na nosze. W szpitalu odzyskał przytomność. Drapał i opluwał policjantów. Miał skaleczoną rękę, ale jeszcze tego samego dnia został wypisany. Przeszedł badania psychiatryczne w szpitalu na Morcinka. Stwierdzono, że może przebywać w areszcie - dodaje wiceprezes Obst.

Komenda wojewódzka policji prowadzi postępowanie wyjaśniające. Marcin K. twierdzi, że żyletkę znalazł w pokoju dla zatrzymanych. W celi sądowej nie ma monitoringu. Jednak to nie pierwsza sprawa o znęcanie Marcina K. W 2006 roku mężczyzna ustawił na środku pokoju meble, podpalił je i odkręcił gaz. Odpowiadał za zagrożenie, jakie sprowadził na mieszkańców bloku i znęcanie się nad poprzednią żoną oraz teściową. Na procesie wyraźnie demonstrował swoje niezadowolenie. Był także tymczasowo aresztowany. Wtedy dostał trzy lata wię­zienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza