Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przejechał TIR-em przez Europę. Nie dostał pieniędzy od pracodawcy

Monika Zacharzewska
Zdjęcie poglądowe
Zdjęcie poglądowe Archiwum
Pan Marek ze Słupska na ponad dwa tygodnie zawarł umowę-zlecenie o pracę z firmą transportową. Przejechał TIR-em przez Europę, a po powrocie poszedł po pieniądze, na które umówił się z pracodawcą. Nie dostał jednak nic.

Pan Marek z zawodu jest kierowcą. Nie może znaleźć stałego zatrudnienia. Ucieszył się więc, gdy w sierpniu dostał propozycję zatrudniania na umowę-zlecenie. - Podpisałem ją na początku miesiąca. Z umowy wynikało, że miałem przewieźć TIR-em transport w określone miejsce. Do domu wróciłem z trasy pod koniec sierpnia i pojechałem do firmy pod Słupskiem po pieniądze.

Szef powiedział mi jednak, że teraz nie ma dla mnie kasy - mówi pan Marek, czytelnik ze Słupska. Mężczyzna oczekiwał, że właściciel firmy rozliczy się z nim tak, jak się umawiali. - Na umowie mam zapisane wynagrodzenie 1680 złotych, ale wiadomo, jak jest, jak się chce mieć pracę, trzeba iść na kompromis. Drugie tyle miałem dostać do ręki, ale już bez papierkowej umowy. Choć była to jedynie ustna umowa, wierzyłem, że szef się z niej wywiąże - opowiada rozgoryczony mężczyzna.

Zobacz także: Pracownicy nie dostali wypłaty. Szef firmy: sorry, chłopaki

Jednak na razie nasz czytelnik nie dostał ani grosza. Słupszczanin codziennie próbuje skontaktować się telefonicznie ze swoim byłym pracodawcą. Właściciel firmy transportowej najczęściej nie odbiera jednak od niego telefonu. Pan Marek od kilku dni może tylko przeczytać od niego SMS-y, z których wynika, że na razie w firmie są problemy i wypłata będzie później.

- Tylko że te pieniądze są mi potrzebne już teraz. Wykonałem pracę zgodnie z umową i oczekuję zapłaty - mówi pan Marek. - Nawet inspektorzy pracy mi nie pomogli. Rzeczywiście, Państwowa Inspekcja Pracy nie zajmuje się cywilno-prawnymi umowami o pracę i nie może pomóc osobom zatrudnionym na umowę zlecenie oraz na umowę o dzieło.

- Owszem, jest możliwość dochodzenia przez nas praw takiego pracownika, ale tylko gdyby udało się dowieść, że de facto pracuje on jak na umowę o pracę. W Polsce to bardzo trudne, nie ma bowiem precyzyjnych regulacji prawnych na ten temat - mówi Roman Giedrojć, kierownik słupskiej delegatury Państwowej Inspekcji Pracy. Panu Markowi pozostaje więc założenie sprawy w sądzie cywilnym. Jednak i w ten sposób nie ma raczej szans na odzyskanie całej oczekiwanej kwoty. Musiałaby mieć bowiem wiarygodnego świadka, który potwierdziłby nieformalną część umowy.

Takiego jednak trudno będzie mu zdobyć, a i to mogłoby sprowadzić na niego kolejne kłopoty. - Jeśli mężczyzna przyzna, że umówił się z pracodawcą na wypłatę części pieniędzy poza oficjalnym obiegiem, sam też może stanąć przed prokuratorem. Obrót pieniędz mi z pominięciem umów i urzędu skarbowego to przestępstwo, wyłudzenie - mówi Roman Giedrojć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza