Nadzór budowlany sprawdza drogi do Leśnego Kota

W najbliższy piątek inspektorzy będą przeprowadzać na miejscu wizję lokalną. Nadzór sprawdzi leśną ścieżkę utwardzoną i wyłożoną w minionym miesiącu płytami betonowymi. Prace na publicznej drodze prowadzącej do prywatnego centrum rozrywki Leśny Kot zlecił Zarząd Infrastruktury Miejskiej. Inwestor wyceniał koszt robót na 70 tysięcy złotych.

Czytaj tażke: Droga do Leśnego Kota skierowana do prokuratury

ZIM zapewniał też, że prace wykonano w ramach bieżącego utrzymania i nie trzeba było uzyskiwać pozwolenia na budowę. Tymczasem część wybudowanej drogi nie jest objęta miejscowym planem zagospodarowania. Oznacza to, że powinno się przed przystąpieniem do robót wystąpić o decyzję lokalizacji inwestycji dla tej części drogi. Tak zapewniali nas branżowi specjaliści. Właśnie kwestię pozwoleń badają teraz inspektorzy nadzoru.

Drodze przygląda się równolegle słupska prokuratura rejonowa. O możliwości popełnienia przestępstwa zawiadomiła ją komisja rewizyjna słupskiej rady miejskiej. Radni w związku z budową drogi zarzucili nadużycie uprawnień prezydentowi Słupska Maciejowi Kobylińskiemu i dyrektorowi Zarządu Infrastruktury Miejskiej. Obaj urzędnicy mieli przekroczyć uprawnienia, wydając decyzję o budowie drogi, przez co naruszyli prawo budowlane, leśne i samorządowe. Radni w zawiadomieniu napisali też, że prace nad betonową drogą od ul. Malinowej do Leśnego Kota wiązały się z wycinką drzew w pobliżu pasa drogowego, a to działanie na szkodę interesu publicznego.

- Na razie prowadzimy postępowanie sprawdzające w tej sprawie - oznajmił Dariusz Iwanowicz, słupski prokurator rejonowy. - Decyzja o wszczęciu dochodzenia lub jego odmowie powinna zapaść do końca tego miesiąca.

To nie jedyne prace w tej części Lasku Północnego. Właściciele Leśnego Kota utwardzili na własny koszt leśny odcinek ul. Bauera prowadzący do ich centrum. Do dawnego prewentorium jedzie się teraz po betonowych płytach jumbo. Takich samych, jakie ZIM ułożył obok. Na prywatną inwestycję na publicznej drodze biznesmeni otrzymali zgodę i, jak już zapewniali, nie będą żądać od miasta zwrotu kosztów.