Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iglaki pod balkonem na osiedlu Niepodległości. Jakie drzewa można posadzić na osiedlu?

Daniel Klusek
Jednej z mieszkanek bloku przy ul. Frąckowskiego 3 nie podoba się, że sąsiad posadził drzewka bez zgody spółdzielni.
Jednej z mieszkanek bloku przy ul. Frąckowskiego 3 nie podoba się, że sąsiad posadził drzewka bez zgody spółdzielni. Krzysztof Piotrkowski
Naszej czytelniczce z osiedla Niepodległości nie podoba się, że jej sąsiad bez zgody spółdzielni i sąsiadów posadził iglaki przed oknami. Jej administracja nie pozwoliła natomiast posadzić brzózek.

Pani Anna mieszka przy ul. Frąckowskiego na słupskim osiedlu Niepodległości. Kobiecie nie podoba się, że latem sąsiad z klatki obok posadził na terenie przed balkonem iglaki.

- Zrobił sobie żywopłot, a przez to wygospodarował tylko dla siebie część spół­dzielczego terenu. Dodatkowo drzewka jeszcze ogrodził płotkiem - mówi pani Anna.

- Gdy sadził rośliny, zapytałam go, czy ma na to pozwolenie spółdzielni. Oczy­­wiście nie miał.

Nasza czytelniczka poszła więc do administracji i poinformowała o sąsiedzkiej samowoli. Tam dowiedziała się, że spółdzielnia nakaże lokatorowi wykopanie drzewek.

- Administratorka przekonywała mnie, że nikt bez pozwolenia nie ma prawa zagospodarowywać spółdzielczego terenu. Gdy po jakimś czasie ponownie zadzwoniłam do spółdzielni w tej sprawie, dowiedziałam się od administratorki, że iglaki mogą zostać, bo estetycznie wyglądają. Prezes spół­dziel­ni, z którym też się kontaktowałam, przyznał, że nie wie, o co mi chodzi. A to przecież chodzi po prostu o przestrzeganie regulaminów.

Kilka tygodni później czytelniczka, zgodnie ze spół­dziel­czymi przepisami, i poprosiła administrację o zgodę na posadzenie przy balkonach trzech brzózek. Usłyszała: "nie".

- To są małe drzewka, któ­re rosły na moim balkonie. Miesiąc temu jednak stwierdziłam, że trzeba je wkopać do ziemi. Jednak administracja mi na to nie pozwoliła. Ostatecznie donice z roślinami wystawiłam na śmietnik - opowiada pani Anna. - Widać, że spół­dziel­nia dzieli mieszkańców na równych i równiejszych. Gdy jeden mieszkaniec robi coś samowolnie, spółdzielnia to sankcjonuje. Gdy drugi chce dostać oficjalną zgodę, jest odsyłany z niczym.

Tomasz Pląska, prezes Spół­dzielni Mieszkaniowej Kolejarz, twierdzi, że był na miejscu wskazanym przez naszą czytelniczkę.

- Po opowieści tej pani spodziewałem się zobaczyć przy bloku ogród i płot. Okazało się jednak, że tam rośnie kilka iglaków, które sięgają do kolan, a płotek jest jeszcze niższy i służy do zabezpieczenia drzewek - mówi Tomasz Pląska. - Iglaki na bieżąco można formować, by nie przeszkadzały innym mieszkańcom. Z brzozami jednak byłby kłopot. Gdyby wyrosły i przeszkadzały in­nym mieszkańcom, za kilkanaście lat za ich wycięcie musielibyśmy zapłacić nawet 20-30 tysięcy złotych. Gdy kilka lat temu przycięliśmy brzozy przy ulicy Herbsta, mieszkańcy skarżyli się, że zostawiliśmy same kikuty. Miasto nałożyło nawet na nas ogromną karę finansową. Potem ją anulowało, bo drzewa odbiły.

Zapewnia jednak, że jeśli pani Anna chce zagospodarować okolicę swojej klatki, powinna złożyć wniosek do spółdzielni.

- Każda taka propozycja jest dla nas cenna, bo chce­my, żeby zagospodarowane miejsca podobały się mieszkańcom - mówi Tomasz Pląs­ka. - Jeśli członek spółdzielni posadzi kwiaty czy krzewy przy swojej klatce, staramy się w to nie ingerować, jeśli tylko nie jest to uciążliwe dla innych. Jeśli zaczyna takie być lub wygląda nieestetycznie, wów­czas interweniujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza