Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura żąda 1,5 roku więzienia dla ginekologów

Andrzej Gurba [email protected]
Adam P. prosił o uniewinnienie, Mohameda D. nie było.
Adam P. prosił o uniewinnienie, Mohameda D. nie było. Andrzej Gurba
Po 1,5 roku więzienia zażądała w piątek prokurator dla dwóch bytowskich lekarzy ginekologów Adama P. i Mohameda D., którzy zdaniem oskarżyciela, nieumyślnie spowodowali śmierć nienarodzonego dziecka.

Do dramatu młodego mał­żeństwa doszło w maju 2011 roku. Termin porodu był planowany na 1 czerwca, ale 27-kobieta z 38-tygodniową ciążą 18 maja została skierowana do bytowskiego szpitala z poradni K. Powód? W poradni stwierdzono, po badaniu KTG, słabą aktywność dziecka (tylko jeden ruch w ciągu sześciu godzin).

Ciężarna do szpitala trafiła jeszcze tego samego dnia. Przyjął ją ginekolog Adam P. Miał stwierdzić, że to normalne, że niektóre dzieci się nie ruszają. 19 maja wykonano cztery badania KTG - według położnych bez zmian w zapisie. 20 maja Adam P. wykonał badanie ginekologiczne, USG i KTG. Akywność dziecka nie była zbyt duża. Tego samego dnia Adam P. wypisał 27-latkę ze szpitala do domu, twierdząc, że nie ma powodu do niepokoju. 23 maja kobieta przyjechała do szpitala po wypis. Na wszelki wypadek poprosiła o badanie KTG.

Zobacz także:
Lekarka i kierownik budowy walczą na oświadczenia przed sądem

Wyniki były złe. Mohamed D., który miał wtedy dyżur, zdecydował o pozostawieniu 27-letniej ciężarnej w szpitalu. Ponownie wykonywane jest badanie KTG. Wyniki są złe. Dopiero o godz. 21.25 Mohamed D., po konsultacji telefonicznej z ordynatorem, decyduje się na cesarskie cięcie (od pierwszego badania w szpitalu minęło około 8 godzin). Dla dziecka jest już za późno. Lekarze wydobywają martwego noworodka.

Zobacz także: Chirurdzy oskarżeni przez słupski szpital uniewinnieni

W czasie wcześniejszych rozpraw wyszły nowe okoliczności, który nie były znane w momencie sporządzania aktu oskarżenia. W trakcie procesu biegli, na podstawie nowych dowodów, częściowo zmienili swoją opinię. Jednym z najważniejszych nowych dowodów były zalecenia Adama P. w stosunku do ciężarnej, aby ta monitorowała ruchy płodu oraz niezwłocznie zgłosiła się do szpitala, gdyby zauważyła niepokojące objawy. Prokuratur uznała, mimo nowych dowodów, że postępowanie tak Adama P., jak i Mohameda D. nie było prawidłowe. Podnosiła w mowie końcowej, że dziecko można było uratować, gdyby w odpowiednim czasie zdecydowano się na cesarskie cięcie. Prokurator bardzo surowo oceniła Mohameda D., kwestionując jego zawodowe umiejętności (według biegłych dziecko żyło jeszcze 23 maja, kiedy kobieta zgłosiła się do szpitala, a od razu wykonane wyniki wskazały stan zagrożenia). Stąd do tego lekarza (nie jest on już pracownikiem bytowskiego szpitala) wniosła dodatkowo o dwuletni zakaz wykonywania zawodu.

Zobacz także: Sześciu lekarzy ze szpitala w Chojnicach stanie przed sądem

- W tym czasie powinien on uzupełnić swoje kwalifikacje, aby nie narażać innych kobiet i dzieci - stwierdziła oskarżycielka. Były jeszcze wnioski o grzywny. W stosunku do Adama P. o 9 tys. zł, a w stosunku do Mohameda D. o 6 tys. zł. Wojciech Schmidt, adwokat Adama P., podnosił w mowie końcowej, że lekarz dochował wszelkich procedur. Skupił się na tym, że wypisując ciężarną ze szpitala, zalecił kontrolę ruchów dziecka i przekazał informację, że ciężarna ma się zgłosić do szpitala w przypadku niepokojących objawów. - Pacjentka z tym zwlekała, mimo że miała odpowiednią wiedzę - mówił adwokat. Z zebranych dowodów wynika, że aktywność dziecka była słaba 21 i 22 maja. Obrońca zarzucił prokuraturze, że sporządziła akt oskarżenia na podstawie szczątkowych materiałów i niepełnej opinii biegłego. To samo mówił drugi obrońca Adama P., adwokat Henryk Majewski. - Nie było m.in. karty ruchu płodu, którA pojawiła się dopiero na etapie postępowania sądowego. 20 maja, kiedy doktor Adam P. wypisywał pacjentkę do domu, tak ona, jak i dziecko byli w dobrym stanie. Nie ma żadnej więzi czasowej między zgonem dziecka a działaniem mojego klienta - mówił Majewski.

Zobacz także: Sąd wskrzesił zmarłego (wideo)

Adwokat Zbigniew Terlik, obrońca Mohameda D., podnosił m.in., że gdyby ciężarna zgłosiła się do szpitala 21 czy 22 maja, kiedy zaobserwowała niepokojące objawy, to jego klient nigdy nie usiadłby na ławie oskarżonych. - Po nieprawidłowych zapisach KTG mój klient dzwonił do ordynatora i pytał co robić. Jest pewna hierarchia w szpitalu. A jeszcze ordynator prowadził wcześniej tę ciążę. Ordynator kazał podać lek i mówił, aby czekać - w ten sposób adwokat tłumaczył "niesamodzielność" i "niezdecydowanie" Mohameda D. Kobiety, która straciła dziecko, nie było wczoraj na sali rozpraw. Adam P. prosił o uniewinnienie. Mohameda D. na sali nie było. Wyrok zostanie ogłoszony za kilka dni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza