Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Tomaszem Śniegiem przed meczem z Asseco Gdynia (wideo)

Rafał Szymański
Łukasz Capar
Rozmowa z Tomaszem Śniegiem, rozgrywającym Energi Czarnych Słupsk.

- Nie gra pan za dużo w ostatnich spotkaniach.

- Staram się, trenuję, ale decyzja należy do trenera. Jestem cierpliwy i czekam na swoją szansę. Trener powtarza, że jestem dobrym zawodnikiem, szczególnie w szybkim ataku, tak więc wierzę, że te mecze przyjdą i wykorzystam swoje atuty. Mamy oczywiście bilans ujemny, ale trzy mecze graliśmy z drużynami, które naprawdę w tym sezonie aspirują do wysokich celów. Przegraliśmy nieznacznie, każdy mecz po walce.

- Trudno jednak, aby był pan zadowolony z tych dziewięciu minut, a taką ma pan średnią w tym sezonie. Od czasu, gdy gra pan w ekstraklasie, nie grał pan tak mało.

- To jest sport zespołowy, niestety nie mogę patrzeć tylko na siebie. Jeżeli to jest dla dobra drużyny, muszę czekać na swoją szansę. Wierzę, że ona przyjdzie.

- Gdyby pan jednak przed sezonem, gdy był pan reprezentantem Polski, wiedział, że będzie grał więcej, podpisywałby pan kontrakt w Enerdze Czarnych?

- Nie patrzę za siebie. Bardziej interesuje mnie to, co się dzieje teraz, albo w przyszłość.Człowiek nie zawsze ma wpływ na wszystkie rzeczy. Nie wiem wszystkiego. Podpisałem kontrakt, mam tutaj prawie całe dwa lata. Jestem po zeszłym sezonie zadowolony, co prawda nie skończyliśmy tego, co sobie zakładaliśmy na początku sezonu. Zostałem w Słupsku, by osiągnąć sukces z Energą, wierzę, że się nam uda.

- Tyle że w poprzednim sezonie grał pan średnio 19 minut, a teraz zdecydowanie mniej.

- Takie jest życie. Co mam powiedzieć. Wtedy więcej grałem, był inny trener. Teraz są inne realia, jest trener Mijatović i tak jak powiedziałem wcześniej, trzeba się dostosować. Czekam cierpliwie.

- Przed wami mecz z Asseco Gdynia i świetnie się spisującym w tym składzie Filipem Matczakiem. On wykreował się przez tę grę.

- Znam Filipa i wiadomo, można powiedzieć, że jeśli są minuty, to jest ta pewność siebie. Można porównać poprzez sezon, kiedy Filip grał mniej. Teraz wie, że po dwóch niecelnych rzutach i stracie nie zawaha się podjąć następny raz decyzji. Ogólnie całe Asseco Gdynia jest bardzo groźne, grałem tam. To zespół z charakterem. Może nie mają zbyt długiej ławki, ale to połączenie młodości z doświadczeniem. Bazują na dużej intensywności, trener David Dedek to bardzo dobrze posklejał i będzie naprawdę bardzo ciężki mecz. Tutaj w Gryfii nie ma innego wyjścia jak tylko wygrywać. We własnej hali Energa Czarni musi wygrywać.

- Wspominał pan, że przegrywaliście mecze z rywalami, którzy celują w czubek tabeli. A Energa Czarni Słupsk nie chce się tam znaleźć?

- Energa Czarni zawsze bije się o topowe pozycje. Te mecze to nie były spektakularne porażki, dwa to wyjazdy, z mistrzem Polski i derby - mecz inny niż pozostałe. Ze Śląskiem mieliśmy swoje szanse, nie udało się. W Koszalinie mieliśmy AZS na widelcu, ale nie zjedliśmy ich. Było dziesięć punktów do przerwy, zamiast dobić rywala, a wtedy presja zjadłaby ich bezwzględnie, daliśmy im doskoczyć i wygrali mecz. Energa Czarni będzie się bić o topowe miejsca. Teraz są trzy mecze: z Asseco Gdynia, Wilkami Morskimi Szczecin i Treflem Sopot, które musimy wygrać. Wszystkie są w naszym zasięgu i myślę, że teraz Energa Czarni wejdzie na tę zwycięską ścieżkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza