Asseco przestało seriami zdobywać medale mistrzostw Polski. Ma zdecydowanie mniejszy budżet, ale doskonale radzi sobie w nowej rzeczywistości. Teraz drużyna ta pracuje na miano zespołu z ambicjami sięgającymi udziału w play off. Początek ma obiecujący.
Asseco Gdynia
Asseco ma bardzo dobrą serię czterech zwycięstw z rzędu. Powoli zbiera plony tego, co zasiało w poprzednim sezonie. Wtedy skompletowało skład, połączenie młodości z doświadczeniem. Ogrywał się w poprzednim sezonie i nawet kosztem miejsca w dolnej połówce tabeli zgrywało, co teraz świetnie procentuje. Asseco przegrało tylko na początku ligi w Koszalinie z AZS. Cztery kolejne spotkania wygrywało: we Włocławku z Anwilem (67:58), z King Wilkami Morskimi Szczecin (88:79), z Treflem w Sopocie (77:65) i ostatnio z wicemistrzem Polski - Stelmetem Zielona Góra 72:68.
Zobacz także: Koszykarze Energi Czarnych w SP nr 4 w Słupsku (zdjęcia, wideo)
Odpłaca z wdzięcznością za obdarzenie zaufaniem Filip Matczak, 21-letni rozgrywający, który nie mógł przebić się jako wychowanek Zastalu Zielona Góra w Stelmecie. Wybrał Gdynię i tam w końcu Dedek potrafił ustawić zespół tak, by móc wykorzystywać jego umiejętności. Potrzeba było na to, co prawda, roku. Matczak z A. J. Waltonem stanowią o sile i charakterze Asseco na obwodzie. Pod koszem robią to wysoki Ovidius Galdikas i doświadczony, wręcz niezniszczalny Piotr Szczotka. Zrozumienie tej ekipy decydowało o ostatnich zwycięstwach. Asseco do perfekcji potrafi wykorzystywać słabości innych zespołów - nieporadność Anwilu Włocławek, brak zgrania w King Wilkach Morskich, słabości kadrowe Trefla i zmęczenie pucharami Stelmetu.
Energa Czarni Słupsk
Szkoleniowiec Energi Czarnych Dejan Mijatović przegrał już trzy mecze, w tym dwa ostatnie. Dla fanów ze Słupska to "już" trzy porażki, dla niego "tylko" trzy. Trener z wielu niekonsekwencji, jakie można mu zarzucić, jest jednak konsekwentny w jednym - stawia na tych samych zawodników, niezmiennie licząc, że właśnie to jest sposób na zbudowanie teamu, dobre wyniki i ewentualne sukcesy. Dzisiaj to brzmi jak bajka. Wciąż piątka: Franklin, Shiloh, Gruszecki, Mokros, Eziukwu mają grać w tym samym stylu. Nieważne, że są coraz bardziej zmęczeni (Franklin i Shiloh maja najwyższą średnią w lidze przebywania na parkiecie, około 35 minut) i łatwo rozczytywani przez rywala. Albo można się z tym nie zgadzać, albo akceptować i liczyć, że w przyszłości w końcu da to skutek. By tak się stało, trzeba godzić się jednak na obecne porażki. - Przegraliśmy do tej pory z zespołami, które mają bilans 0:5 i 1:4. Zabrakło nam w tych meczach koncentracji i selekcji rzutów. Wciąż muszę uczyć zawodników swojej filozofii. Musimy iść swoim systemem. Wiem, ile meczów musimy wygrać, aby się znaleźć w play off - mówi Mijatović.
Zobacz także: Rozmowa z Tomaszem Śniegiem przed meczem z Asseco Gdynia (wideo)
Szkoleniowiec podkreśla to wyraźnie. - Trzy kolejne spotkania musimy rozstrzygnąć na swoją korzyść. Teraz doszły kłopoty, bo trzech zawodników jest kontuzjowanych: Karol Gruszecki, Jarosław Mokros i Bojan Trajkovski, a Asseco jest trudnym rywalem. Graliśmy jednak tym samym składem 12 sparingów przed sezonem, wtedy nie było oznak zmęczenia. Teraz, gdy decyduje się wszystko, chcę na placu mieć najlepszych zawodników - broni swojej koncepcji Mijatović.
Cała trójka wymienionych graczy powinna pojawić się na parkiecie hali Gryfia w niedzielny wieczór, chociaż przy Trajkovskim jest najwięcej wątpliwości. Jego obecność jest z kolei bardzo pożądana. Wydaje się, że to on może być odpowiedzią na Galdikasa. Natomiast powstrzymanie dobrze punktujących Matczaka i Waltona na obwodzie będzie kluczem do wygrania, czyli znów o wyniku rozstrzygać będzie defensywa. Zakładając, że słupszczanie dadzą z siebie wszystko w tym elemencie, trzeba wierzyć, że starczy im sił na skuteczny atak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?