Jak już informowaliśmy, w fabryce przekładni i części do maszyn rolniczych w Bierkowie w wyniku porażenia prądem zginął 36-letni Paweł Rączka. Zatrudnił się tam jako elektryk i był to jego drugi dzień pracy.
Do tragicznego zdarzenia doszło rano 19 lutego 2013 roku, gdy 36-latek prawdopodobnie przełączał urządzenia podłączone do sieci. Młody mężczyzna poniósł śmierć na miejscu.
W fabryce od razu zaczęli pracować inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy. Stwierdzili między innymi, że po części zawinili Paweł Rączka (nie przestrzegał zasad BHP i nie wyłączył napięcia), a także osoba odpowiadająca za nadzór nad nim, bo robotnik otrzymał nieprecyzyjne polecenie, a na maszynie brakowało odpowiedniej instrukcji.
Ostatecznie inspektorzy PIP uznali, że bezpośredni nadzór nie wypełniał swoich zadań. Osoba, która go pełniła, została ukarana mandatem w wysokości 2 tysięcy złotych.
Sprawą zajmowała się także prokuratura, która badała ją pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci pracownika. Pierwotnie tę sprawę umorzyła. Jednak matka zmarłego odwołała się od tej decyzji do sądu.
W rezultacie prokuratura wszczęła sprawę ponownie i skierowała już akt oskarżenia do sądu. Dotyczy on właściciela zakładu, kierownika i dyrektora technicznego. Według prokuratora w fabryce w Bierkowie doszło do niewypełnienia obowiązków z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy.
- Oskarżenie jest dość ogólne. W czasie rozprawy sędzia będzie musiał je skonkretyzować - informuje sędzia Krzysztof Obst, zastępca prezesa Sądu Rejonowego w Słupsku.
Proces w tej sprawie ma rozpocząć się 24 listopada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?