Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Laskowski: nie czuję się bohaterem

Łukasz Capar
Tomasz Laskowski ma za sobą występy w ekstraklasowym Górniku Zabrze, ale w Druteksie-Bytovii raczej siedzi na rezerwie
Tomasz Laskowski ma za sobą występy w ekstraklasowym Górniku Zabrze, ale w Druteksie-Bytovii raczej siedzi na rezerwie Łukasz Capar
Rozmowa z 30-letnim Tomaszem Laskowskim, bramkarzem pierwszoligowego Druteksu--Bytovii Bytów, który zagrał przeciwko Wigrom Suwałki.

- Na zakończenie rozgrywek w I lidze w 2014 roku wygraliście 2:1 z Wigrami Suwałki, a pan został okrzyknięty bohaterem meczu. Jak pan odbiera takie wyróżnienie?

- Absolutnie nie czuję się żadnym bohaterem. Na ten zwycięski wynik zapracowała cała jedenastka plus rezerwowi, którzy weszli do gry. Drużyna walczyła z determinacją, bo stawka spotkania była wysoka dla obydwu drużyn. Chcieliśmy wygrać mecz z Suwałkami i ten cel udało się zrealizować. Te trzy punkty są cenne.

- Niespodziewanie wskoczył pan do składu po kontuzji swojego kolegi po fachu Mateusza Oszmańca. Czy był pan przygotowany na taką ewentualność?

- Każdy mecz to walka o punkty. Żadna drużyna nie oszczędza się w rozgrywkach. Każdy walczy z każdym o jak najkorzystniejszy wynik. Siedząc na ławce, zawsze trzeba być gotowym do wejścia na boisko, bo podczas rywalizacji nikt nie odstawia nóg. W sporcie kontuzje się zdarzają i tak było w sobotnim spotkaniu. Zrobiłem dobrą rozgrzewkę. W mecz wszedłem dobrze. Później podczas przerwy dogrzałem się i wszystko było jak należy z moją dyspozycją.

- Jakie miał pan samopoczucie i jak się panu grało?

- Swoją szansę gry starałem się jak najlepiej wykorzystać. Interweniowałem jak za swoich najlepszych dni. Prawie wszystko mi wychodziło. Wygrywałem pojedynki z suwalskim zawodnikami, pewnie wychwytywałem dośrodkowania i broniłem strzały z dystansu. Doskonale współpracowało mi się z obrońcami, którzy dwukrotnie pomogli mi wyjść z opresji. Po każdej udanej interwencji czułem się coraz pewniej.

- W końcówce meczu było nerwowo, bo chcieliście utrzymać korzystny wynik. Nie drżały panu ręce, bo suwalski zespół nacierał z furią i zmusił pana do wielu interwencji, które były znakomite i skuteczne. Z czego to wynikało?

- Po to się trenuje, by być w dobrej formie i zademonstrować ją na boisku. W końcowej części spotkania za bardzo się cofnęliśmy i kilka razy było gorąco na naszym przedpolu bramkowym. Drogę do siatki znalazła piłka tylko raz po uderzeniu Sernasa. W kilku przypadkach dopisało nam szczęście. Najważniejsze, że zdołaliśmy przetrwać napór suwalskich piłkarzy. Pokazaliśmy charakter i udowodniliśmy, że potrafimy walczyć do końca. Słowa uznania należą się wszystkim zawodnikom, bo grali na maksa.

- Zdobyliście tylko 21 punktów w rundzie jesiennej i dwóch kolejkach z wiosny. Czy zadowolony jest pan z dotychczasowego dorobku ?

- Nasze konto punktowe jest skromne i zajmujemy piętnaste miejsce. Mogło być lepiej. Przecież mogliśmy wygrać więcej meczów w Bytowie i na obcych boiskach. Kilka punktów niepotrzebnie zgubiliśmy. Nie zawsze mogliśmy grać w optymalnym składzie, bo były kontuzje i kartki. Zimę solidnie przepracujemy i na pewno trzeba będzie mocno sprężyć się na pozostałych grach w rundzie wiosennej.

- Gdzie spędzi pan czas wolny od treningów i do kiedy ma pan ważny kontrakt ?

- Po rozgrywkach mamy okres roztrenowania. Wszyscy trenujemy do czternastego grudnia. Później jest miesięczny urlop. Wybieram się w rodzinne strony na Górny Ślask, do Rudy Śląskiej. W tym okresie nie będzie leniuchowania, bo każdy dostanie indywidualną rozpiskę, co ma robić. Kontrakt mam ważny do końca czerwca 2015 roku.

- Czego wypada panu życzyć?

- Zdrowia. Po kontuzji Mateusza Oszmańca widać, że zdrowie jest najważniejsze.

Rozmawiał Krzysztof Niekrasz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza