Jak ocenia pan obecne zmiany, jakie dokonały się w Enerdze Czarnych Słupsk?
Na pewno przyjście Jerela Blassingame'a było bardzo pozytywnym wydarzeniem. To jest zupełnie inna opcja w ataku. Jest naszym liderem na parkiecie i poza nim. Dodaje nam pewności siebie na boisku. Poza tym rozdziela dobrze piłki zawodnikom. Mirosław Lisztwan jest w Enerdze Czarnych od lat, zna bardzo dobrze tę ligę, zna zespół od środka, zna wszystkie zespoły w lidze. To jest bardzo pozytywna zmiana. Co do nas, samego zespołu, to w ataku idziemy mocno do przodu, atak jest coraz lepszy. Musimy się jednak skupić na defensywie, ona jest najważniejsza i tutaj mamy wciąż bardzo dużo do zrobienia. Jest co poprawiać.
Jaka jest różnica między grą z Williamem Franklinem i Jerelem Blassingame'm?
Obaj są bardzo dobrymi zawodnikami. Ale jednocześnie grającymi zupełnie inaczej. Grałem w swojej karierze przeciwko nim i z nimi. Co do Jerela, to jest gracz, który gra najintensywniej ze wszystkich zawodników, jakich kiedykolwiek spotkałem. Intensywność i ekspresja w meczu jest niesamowita. Z nim na parkiecie zawodnicy mają więcej swobody, mogą więcej kreować, więcej dawać z siebie, pokazywać dobrą koszykówkę. Z Willem czasami byliśmy jak roboty, musieliśmy więcej chodzić według taktyki i poszczególnych zagrywek. Z Jerelem jest więcej swobody i ekspresji. Większości zawodnikom jest łatwiej pokazać swoje dobre strony. Will był natomiast takim generałem na parkiecie.
Co powiedziałeś Jerelowi po tym jego rzucie z Siarką Jeziorem Tarnobrzeg?
Powiedziałem mu, że to był wspaniały powrót do Słupska. Tak jak zawsze to było, wygrywaliśmy 15 punktami i pozwalaliśmy rywalom wrócić do meczu, a teraz on trafił. To było to.
A czemu tak się dzieje, że w tych trzecich i czwartych kwartach dajecie się dogonić rywalom?
Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, że tak się w meczach dzieje. Może właśnie przyjście Blassingame'a spowoduje to, że będzie inaczej. Łatwiej się przełamiemy, on jest taką opcją w ataku. W nim czasem zdarzają się takie słabsze momenty. Według mnie najważniejsze jest, by w tych momentach dobrze grać w defensywie. Tu trzeba ustać, nie pękać i cały czas robić swoją grę.
Zagracie w Kutnie. Tam jest mała hala, z fanatyczną publicznością, która będzie sprzyjać gospodarzom. Masz już takie doświadczenie, że to robi na tobie jeszcze wrażenie?
Nie. Grałem już w Europie tak długo, że widziałem już wszystko. Występowałem w dużych halach i małych, ze złą nawierzchnią i dobrą, przy fanatycznej publiczności i małej i w takich, w których nikogo nie było. To nie ma dla mnie znaczenia. Jestem zawodowcem i zawodowiec powinien grać w każdych hali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?