- Już w weekend byłam z nim na pogotowiu. Wtedy lekarz zalecił, by, jeśli gorączka nie spadnie, iść za dwa dni do swojego pediatry - mówi młoda mama. - Tak też się stało, więc najpierw zadzwoniłam rano do przychodni przy ul. Wojska Polskiego, by zarejestrować malucha. I usłyszałam, że pani pediatra, do której jesteśmy zapisani, nie ma tego dnia wolnych miejsc. Możemy przyjść za dwa dni.
Pani Patrycja zdenerwowała się i osobiście poszła do przychodni. Wówczas też miała usłyszeć, że jeśli dziecko ma temperaturę, powinna pójść z nim po godz. 18 do przychodni prowadzącej nocną opiekę zdrowotną. O wyjaśnienie tej sytuacji poprosiliśmy szefostwo Samodzielnego publicznego Miejskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej, któremu podlega przychodnia.
Zobacz także: W Słupsku brakuje lekarzy dyżurnych. Z gorączką dzwoń po pogotowie!
- Pani zgłosiła się do rejestracji około godz. 12.20 sama, bez dziecka, celem zarejestrowania do lek. Jadwigi Stawnickiej - przyznaje Paweł Pożdał z SPMZOZ. - Pielęgniarka nie miała możliwości zmierzenia temperatury. Tego dnia było wyjątkowo dużo pacjentów. Zarówno lekarz Stawnicka, jak i pozostali lekarze mieli zarejestrowany komplet pacjentów. Gdyby jednak matka przyjechała do przychodni od razu z dzieckiem z wysoką gorączką, to na pewno lekarz by jeszcze przyjął. W tej sytuacji pielęgniarka udzieliła matce wskazówek, jak obniżyć temperaturę, zaleciła, aby obserwować dziecko i w przypadku gdyby w późniejszych godzinach temperatura wysoko wzrosła, udać się na pomoc doraźną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?