Nasz czytelnik z Łeby podczas spaceru natknął się na martwego łabędzia. Potem walczył kilkanaście dni z urzędem miejskim, aby zwierzę z kanału zabrano.
- Na początku lutego tego roku w kanale przy moście koło ośrodka wypoczynkowego Milicz zdechł łabędź - zaalarmował nas pan Piotr, czytelnik z Łeby.
- Gdy tylko go znalazłem, poinformowałem Urząd Miejski w Łebie. Pani, która odebrała telefon w centrali, powiedziała, że zajmą się tą sprawą. Po kilkunastu dniach od daty zgłoszenia udałem się ponownie w miejsce, gdzie leżał ptak i okazało się, że nic nie zrobiono w tej sprawie. W związku z tym jeszcze raz zadzwoniłem do UM Łeba, gdzie ponownie odebrała telefon ta sama osoba. Była bardzo zdziwiona, że sprawa jest jeszcze niezałatwiona i znowu przekonywała mnie, że teraz to na pewno padnięte zwierzę zostanie usunięte. Mija znowu parę dni, ptaszysko jak leżało w kanale, tak leży dalej i być może rozsiewa groźne zarazki - oburza się pan Piotr. Sprawę postanowił wyjaśnić Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby, do którego zwróciliśmy się z prośbą o interwencję.
- Faktycznie takie zdarzenie miało miejsce - mówi burmistrz Łeby. - Niestety, osoba, która informowała nas o znalezieniu martwego ptaka w kanale, nie doprecyzowała, gdzie konkretnie się on znajduje. Firma zajmująca się usuwaniem martwych zwierząt z terenu gminy Łeba czterokrotnie szukała łabędzia. Bez skutku. To dość rozległy teren. Dopiero wczoraj w okolice posłano ośmiu pracowników, którzy przeczesywali cały teren, sprawdzali krzaki i rowy. W końcu udało się znaleźć ptaka. Został już zabrany. Będzie poddany utylizacji w specjalnym zakładzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?