Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Noworodek zmarł. Biegli będą badać śmierć Jasia

Sylwia Lis
Niewydolność krążeniowo-oddechowa przyczyną śmierci Jasia. Jak doszło do tragedii, wypowiedzą się kolejni biegli medycyny sądowej.
Niewydolność krążeniowo-oddechowa przyczyną śmierci Jasia. Jak doszło do tragedii, wypowiedzą się kolejni biegli medycyny sądowej. pixabay.com
Niewydolność krążeniowo-oddechowa przyczyną śmierci Jasia. Jak doszło do tragedii, wypowiedzą się kolejni biegli medycyny sądowej.

W piątek rano bytowska policja została poinformowana o śmierci trzytygodniowego Jasia. Wraz z rodzicami mieszkał on w budynku socjalnym przy ul. Przemysłowej, czyli tak zwanym mariocie. Rodzice zostali przesłuchani przez policję i zwolnieni do domu. Okazało się, że opiekowali się dzieckiem po pijanemu. Już po zatrzymaniu przez funkcjonariuszy wydmuchali po 0,8 promila alkoholu.
W rozmowie z nami 30-letnia matka przyznała się, że piła alkohol.

- Była piękna pogoda - mówi kobieta. - Około szesnastej wypiłam dwa piwa i wieczorem kolejne dwa. - Jasia położyłam spać około godziny 22. Rano mój partner zobaczył, że Jaś nie żyje. Był cały siny i zimny. Ja wcześniej brałam tabletki przeciwbólowe, nigdy tak mocno nie spałam, obudziłam się dopiero rano. Z nocy nic nie pamiętam, ale dziecku krzywdy nie zrobiliśmy.

Zakład Medycyny Sądowej z Gdańska przeprowadził sekcję zwłok chłopca.

Wczoraj (poniedziałek) do Prokuratury Rejonowej w Bytowie dotarła wstępna opinia. - Z tej opinii, jak ustalił biegły, wynika, że dziecko zmarło z powodu ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej - wyjaśnia Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy z Bytowa. - Biegły nie mógł jednak stwierdzić, co się wydarzyło, że do tej niewydolności doszło. Dlatego też zostały pobrane wycinki do badań histopatologicznych. Dopiero wynik tego badania może dać jednoznaczną odpowiedź, jak doszło do śmierci dziecka.

Jak twierdzi prokurator, wyniki będą znane prawdopodobnie za ponad miesiąc. Rodzinę dobrze zna Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Bytowie.

- Z rodziną pracował asystent rodziny od 2012 do grudnia 2014 roku - mówi Joanna Główczewska, zastępca kierownika MOPS w Bytowie. - W ubiegłym roku zebrał się zespół opiniotwórczy, w którego skład wchodzi między innymi kierownik ośrodka, psycholog i podjęto decyzję o wycofaniu asystenta. Pięć osób było zgodnych co do tego, że rodzina funkcjonuje prawidłowo, szczególnie w aspekcie opiekuńczo-wychowawczym (z kobietą i partnerem oprócz Jasia mieszkała trzyletnia Zuzia - dop. red.). Kobieta dodaje, że rodzina od grudnia nie korzystała z pomocy ośrodka.

- Mimo to pracownik socjalny oraz asystent od czasu do czasu odwiedzali rodzinę - mówi Joanna Główczewska. - Nikt niczego niepokojącego czy zagrażającego dziecku nie stwierdził. Nawet pracownik wczoraj kontaktował się z rodziną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza