Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital, Dom Interwencji Kryzysowej i ratusz pokłócili się o chorego

Zbigniew Marecki [email protected]
Pracownice Domu Interwencji Kryzysowej krótko opiekowały się 66-latkiem, ale ich zdaniem wymagał leczenia w szpitalu. Od 9 kwietnia leży na oddziale, przyjęty "ze względów społecznych" .
Pracownice Domu Interwencji Kryzysowej krótko opiekowały się 66-latkiem, ale ich zdaniem wymagał leczenia w szpitalu. Od 9 kwietnia leży na oddziale, przyjęty "ze względów społecznych" . Krzysztof Piotrkowski
66-latek wypisany w nocy ze szpitala 2 godziny czekał przed drzwiami DIK. W tym czasie między pracownikami tej placówki, szpitala i ratusza trwał spór.

Do zdarzenia doszło 8 kwietnia ok. godz. 22. Po wypisie ze szpitala karetka odwiozła 66-letniego bezdomnego do Domu Interwencji Kryzysowej w Słupsku. Załoga pogotowia sądziła, że bez problemu pozostawi pacjenta w jego łóżku, z którego zabrano go do szpitala dwie godziny wcześniej. Jednak pracownicy DIK-u nie chcieli go przyjąć z powrotem.

Mężczyzna usiadł na krześle przed DIK-iem i czekał, aż dojdzie do rozstrzygnięcia, gdzie zostanie położony. W tych warunkach w czasie zimnej nocy spędził ponad 2 godziny.

Wokół niego zaś trwał spór. Gdy pracownice DIK-u twardo odmówiły przyjęcia pacjenta, bo tak zdecydowała ich przełożona Anna Gliszczyńska, załoga karetki skontaktowała się z Jadwigą Stec, pracownicą socjalną słupskiego szpitala i miejską radną PiS.

Zobacz także: Leżą w zaniedbanym budynku, bo są samotni, biedni i chorzy

Stec przyjechała do DIK-u. Wezwała tam także Wiolettę Karwalską, dyrektorkę wydziału zdrowia w ratuszu. Następnie pojawiła się na miejscu kierownik DIK-u Anna Gliszczyńska. Doszło do dalszych przepychanek słownych, a nawet gróźb. Dopiero po północy ratownicy pogotowia umieścili pacjenta w łóżku w DIK-u i odjechali.

Rano lekarz rodzinny 66-latka stwierdził, że ma on gorączkę i powinien ponownie trafić na SOR. Tym razem lekarze z przyczyn społecznych postanowili zatrzymać go w szpitalu. Przebywa tam dotychczas.

Sprostowanie: Dzisiaj (13 kwietnia) pracownicy pogotowia poinformowali mnie, że gdy 66-latka nie chciano wpuścić do budynku DIK-u, to został on z powrotem wniesiony do karetki, gdzie zostało włączone ogrzewanie, a kareta stała przed tą placówką do rozstrzygnięcia sprawy. Dziękuję za wyjaśnienie. O tym , że pacjent siedział na zewnątrz usłyszałem od radnej Stec. Myślałem, że można jej ufać. Zbigniew Marecki

Więcej na ten temat przeczytasz w poniedziałkowym wydaniu "Głosu Pomorza". Gazetę przeczytać możesz także w formie elektronicznej. Polecamy E-WYDANIE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza