Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świetne dni Jarosława Mokrosa. Play off ma w Słupsku swojego bohatera

Rafał Szymański
Jarosław Mokros.
Jarosław Mokros. Łukasz Capar
Jarosław Mokros, koszykarz Energi Czarnych, po udanych półfinałach z PGE Turowem pokazał, jak świetnie można rozwinąć się w Słupsku.

- Historia występów Mokrosa w Enerdze Czarnych to świetny materiał na film dokumentalny. Jak z osoby nieznanej, wtopionej w tłum, wyrasta się na jednego z bohaterów, którego dostrzegają trenerzy kadry i który jest kandydatem do gry wśród najlepszych. Zanim jednak reżyser takiego filmu wjechałby z kamerą na trening czy mecz, musiałby zacząć od wstępu, może błahego, ale oddającego istotę sprawy. Może to powinna być lektura "Głosu" z października 2011 r., gdy do Słupska miała przyjechać AZS Politechnika Warszawska na ligowy mecz. Tam wtedy grał. - Mokros to były gracz kadry Polski U18. Nie ma głowy, za szybko denerwuje się na parkiecie i podejmuje złe decyzje - kamera mogłaby pokazać taki tekst członka sztabu reprezentacji młodzieżowych.

Sprytny reżyser mógłby natychmiast skonfrontować to z pierwszą kwartą meczu półfinałów play off 2015 w Zgorzelcu. Grający dla Energi Czarnych Mokros spokojnie trafia 3x3 i dodaje do tego jeszcze bardziej spokojne, z chłodną głową, cztery osobiste. Gdyby operator kamery dał radę zrobić zbliżenie na twarz Miodraga Rajkovicia, trenera PGE Turów, zarejestrowałby tylko jego brwi unoszące się wyżej i wyżej. I przebitka na Mokrosa po jednym z meczów w rundzie zasadniczej obecnego sezonu. Mówił dla magazynu gp24.basket: - Zawsze największy żal mam do siebie, że niepotrzebnie waham się przy rzucie za trzy pkt. Jak mam wolną pozycję, to decyzję muszę podejmować od razu, nie zastanawiać się.

To może być początek filmu. Potem najlepiej dać zbliżenie na Andreja Urlepa. Konkretnie na Koszalin, po turnieju o puchar prezydenta tego miasta przed sezonem 2013/2014. Mokros dołączył wtedy do EC. Na treningi. Tylko dlatego, że jego sympatia miała pracę w Słupsku. Wyszedł na mecz turniejowy z AZS Koszalin. Odstawał od innych stopniem wytrenowania, ale dał kilkuminutową zmianę. Małą, ale ważną. Od razu pokazał agresję, intensywność - koszykarskie jaja. Kamera mogłaby złapać krótką rozmowę Urlepa z Andrzejem Twardowskim, prezesem klubu, tuż po tym meczu - Widziałeś Mokrosa?! O to mi chodzi! On to ma! Tego nam potrzeba!

Prezes uwierzył. Zaproponował kontrakt. Czy dzisiaj jest ktoś niezadowolony z tamtej umowy? Ważne byłoby jeszcze jedno ujęcie. Jak po miesiącach treningów formy nadal nie było, a publiczność w Gryfii śmieje się z gry Mokrosa w meczu Pucharu Polski z Polpharmą Starogard (styczeń 2014). On wie, że nie jest OK. Takie sytuacje rozbijają niejeden charakter. Każą wątpić. Trzeba być wtedy cholernie pewnym swego. Na granicy obłędu. Umieć zapomnieć. A Mokros? Trzy dni dni po meczu w Radomiu nie chce rozmawiać. Patrzy na kostkę mikrofonu gp24.pl. Przełamuje się. - Zobaczycie, jeszcze w lutym będzie dobrze - zapewnia.

Kilka kliknięć myszką wystarczy. Forum kibiców Czarnych z tego czasu. Więcej śmiechu i dobrej zabawy niż poważnego traktowania tej deklaracji. Zawodnik - widmo?

Reżyser nie musiałby być Polańskim, aby wpaść na pomysł i przeskoczyć od razu do play off 2014. Trzy miesiące potem. Mokros jest jednym z autorów doprowadzenia do stanu 2:2 po dwóch porażkach w ćwierćfinale z Treflem Sopot. Gra świetnie, kibice mówią o tym "play-offowa forma". Nie ma już w składzie Michała Jankowskiego czy Mateusza Jarmakowicza, którzy brylowali przed sezonem w Koszalinie. On jest i błyszczy w najważniejszych chwilach. - Pracowałem na to i wreszcie forma przyszła. Trener wierzył we mnie - mówi Mokros. To był jego hołd dla Urlepa.
Potrzebny.

Zawodnik odbudował się. A właściwie przebudował. Na tyle poważnie, że znalazł się w szerokiej kadrze Polski na eliminacje mistrzostw Europy. Zbyt mało to jednak było, by w tej kadrze coś znaczyć.

Następny sezon przyniósłby tony dobrego materiału do filmu. Tylko przebierać. Mokros poprawił wszystko. Głowę, technikę, skuteczność, grę w defensywie. Znowu w play off poszedł krok do przodu, stopień wyżej, krąg dalej w koszykarskim wtajemniczeniu. - Pamiętajmy, że to są moje pierwsze półfinały w życiu - mówił przed grami z PGE Turowem. Pierwsze? I co z tego. Czasami warto wejść z futryną, rozwalić drzwi, a dopiero potem powiedzieć "dzień dobry". Przyciszony głos Rajkovicia z konferencji prasowej, jego rosnące brwi, nerwowa gestykulacja przy ławce... Mokros dał się zapamiętać. Przestrach trenera PGE Turowa z pierwszego meczu w Zgorzelcu zamienił się w konkretną ofertę po zakończeniu serii. Wygranej przez Turów. - Warto zwrócić na niego uwagę przy budowaniu nowego składu - mówił dla www.sportowych faktów.

Nie on pierwszy. Mike Taylor, coach kadry, dodał swoje. - To ważny zawodnik dla reprezentacji - stwierdził.

Mokros dorósł już, by otrzymać nagrodę za swoje starania. 25 lat to dobry wiek, by w końcu powiesić sobie na szyi medal. To byłby też niezły koniec jakiegoś filmu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza