Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa "Głosu" z Ingeborg Krupp, dawną słupszczanką

Aleksander Radomski
Spotkanie dawnych słupszczan rozpoczęło się wczoraj na słupskim starym cmentarzu od złożenia kwiatów pod pomnikiem upamiętniającym dawnych niemieckich słupszczan.
Spotkanie dawnych słupszczan rozpoczęło się wczoraj na słupskim starym cmentarzu od złożenia kwiatów pod pomnikiem upamiętniającym dawnych niemieckich słupszczan. Łukasz Capar
Spotkanie dawnych słupszczan rozpoczęło się wczoraj na słupskim starym cmentarzu od złożenia kwiatów pod pomnikiem upamiętniającym dawnych niemieckich słupszczan.

Świetnie mówi pani po polsku.
Niektórzy mówią, że jestem Polką, a Polacy mówią na mnie Inka. Ale co innego, jak uczy się języka z podręczników, a co innego, jeśli używa się go na co dzień. Urodziłam się w Krępie 14 maja 1936 roku. Ja chodziłam do polskiej szkoły. Później uczęszczałam do kolejnej, która mieściła się na ulicy Wojska Polskiego, gdzie uczyłam się na kuśnierkę. Mieszkałam i żyłam tu do 1958 roku, kiedy to wyjechałam za mężem do Koln. Jeszcze w Polsce urodziłam córkę.

Jak dzisiaj przyjeżdża pani do Słupska, to co pani myśli?
Tęsknię. Za tą ziemią i rodziną. Tak to czuję. W Krępie rodzice mieli gospodarstwo rolne. Mieli pięcioro dzieci. Pamiętam, że w szkole miałam dobre świadectwo. Również że byłam tam jedyną Niemką. Wszystkie pozostałe dzieci to byli Polacy. Ale ja byłam zadowolona, że chodziłam i skończyłam polską szkołę.

Odwiedziła pani już rodzinną miejscowość?
Nie. Dopiero będziemy tam jechać. Jest tam poniemiecki cmentarz odnowiony przez mieszkańców. Nikt im nie kazał tego robić.

Zrobili, bo chcieli? Myśli pani, że w Niemczech byłoby to możliwe?
Sądzę, że tak. Słyszałam o cmentarzu w Krępie. Leży tam moja starsza siostra, która zmarła, mając prawie 12 lat. Pochowano tam też moją ciotkę, babcię, dziadka i brata, który zmarł trzy tygodnie po urodzeniu. Siostra urodziła się w 1925 roku, a brat trzy lata później.

Do Polski przyjechały razem z panią również dzieci.
Jest ze mną córka, która urodziła się w Polsce. Nazywa się Sabina. Przyjechał też syn Detlef i Gabriela. Mąż też przyjechał i jest z nami. Ostatni raz byłam tutaj w 2011 roku, ale po raz pierwszy odwiedzam stary cmentarz w Słupsku. Chcę pokazać dzieciom jak najwięcej. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy być tutaj wszyscy razem.

Rozmawiał
Alek Radomski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza