Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe karetki spóźniają się po ciężko chorych ludzi (wideo)

Monika Zacharzewska [email protected]
Schorowani pacjenci, którzy dializy w słupskim szpitalu skończyli wczoraj o godz. 11, ponad dwie godziny czekali na korytarzu szpitala na karetkę, która miała porozwozić ich do domów.
Schorowani pacjenci, którzy dializy w słupskim szpitalu skończyli wczoraj o godz. 11, ponad dwie godziny czekali na korytarzu szpitala na karetkę, która miała porozwozić ich do domów. Krzysztof Piotrkowski
Schorowani pacjenci, którzy dializy w słupskim szpitalu skończyli wczoraj o godz. 11, ponad dwie godziny czekali na korytarzu szpitala na karetkę, która miała porozwozić ich do domów.

80-letnia Stanisława Szewczyk ze wsi Zielin koło Trzebielina dializowana jest trzy razy w tygodniu od czterech lat. Wczoraj stała w korytarzu słupskiego szpitala i płakała. - Już dawno powinnam być w domu. Tam mąż chory czeka. A ja tu bez leków i jedzenia od rana - skarżyła się kobieta .
Starsza pani ponad dwie godziny wcześniej skończyła trwającą cztery godziny dializę. Była wyczerpana, schorowana.

Obok niej wspierała się na lasce 72--letnia Jadwiga Łozińska z Barcina. - Dializę skończyłyśmy o godzinie 11. Już dawno powinnyśmy być w domu. Ja mam nowotwór, przechodzę chemię, a tu jeszcze to czekanie nie wiadomo jak długo. Jak nasze pogotowie jeździło i nas woziło na dializy, to wszystko sprawnie szło - mówiła.

Jeden z mężczyzn, który skończył dializę razem z paniami, po prawie dwóch godzinach czekania na transport do domu w Wieszynie, zdenerwowany poszedł na autobus. Drugi, pan Józef z Ustki, był skazany na czekanie na karetkę. Ma amputowanie obie nogi.

- No i nie wiem, o której wrócę do domu. Oni tak jeżdżą, że gubią się po drodze. Ostatnio też mnie nie pod mój dom chcieli odstawić. I dopiero po godzinie 16 byłem u siebie - skarży się mężczyzna. - Ja mam cukrzycę, nic od rana nie jadłem. Żona się pewnie martwi, a ja nawet nie mam telefonu, żeby do niej zadzwonić.

Pan Józef żali się ponadto, że pracownicy z nowej firmy - Triomed - która dowozi chorych na dializy, nie potrafią się z nim odpowiednio obchodzić. - Tamci z pogotowia takie krzesełko specjalne mieli. Przesadzali mnie z wózka i tak do karetki wnosili. Ci mnie wkoło łapią rękoma i dźwigają. Krzyż od tego strasznie mnie boli - skarży się mężczyzna.

Od ubiegłego tygodnia transport sanitarny dla słupskiego szpitala, w tym dowożenie chorych na dializy, wykonuje lubelska prywatna firma Triomed, która wygrała przetarg na te usługi. Wcześniej świadczyło je słupskie pogotowie ratunkowe. Gdy wczoraj ambulans Triomedu dotarł już po chorych, było po godz. 13. Widząc naszą kamerę i aparat fotograficzny, pracownicy wyjęli z karetki specjalne krzesło dla pana Józefa. Zdaniem naszych czytelników problem ze spóźnieniami w transporcie chorych firma ma od początku.

- W ubiegłym tygodniu męża na dializy zabierali dwa razy - mówi słupszczanka, która przyszła na skargę do naszej redakcji. - W szpitalu miał być o 13, a oni o 13.30 pod dom dopiero podjeżdżali. Wcześniej męża zawsze odwożono do godziny 17. Teraz przywieźli mi go po 22 - żali się kobieta. - To nie tylko utrudnia życie rodzinom chorych, ale też jest nieludzkie wobec samych pacjentów. Przecież to schorowani, słabi ludzie.

Zobacz także: Karetka nie przyjechała, kobieta zmarła na zawał

Koordynator firmy Triomed w biurze w słupskim szpitalu nie chciał z nami na ten temat rozmawiać. W centrali firmy, w Lublinie, poproszono o wysłanie zarzutów e-mailem. Szefostwo ma się do nich ustosunkować. Jednak nieoficjalnie usłyszeliśmy, że problem, owszem jest, ale...

- Mieliśmy kłopot z pracownikami, jednak już go rozwiązujemy. Dopinamy wszystko na ostatni guzik - zapewniono nas. Szefostwo słupskiego szpitala twierdzi natomiast, że od kiedy Triomed przejął obowiązek dowożenia chorych na dializy, czyli od połowy ubiegłego tygodnia, żadnych oficjalnych skarg nie otrzymało.

- Umowa na świadczenie usług w zakresie transportu sanitarnego pacjentów oraz krwi dla potrzeb szpitala w Słupsku dopiero weszła w fazę realizacji. Zamawiający, czyli szpital, na bieżąco monitoruje staranność wykonywanej umowy. Ewentualne trudności wynikały z początkowej fazy realizacji umowy. W dniach 19 -21 czerwca transport pacjentów odbywał się bez większych zastrzeżeń - komentuje Alicja Rojek, rzeczniczka słupskiego szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza