Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od 15 lat jeździ rowerem po świecie. Teraz gościł w Smołdzinie (wideo)

Zbigniew Marecki
Na rowerze będę jeździł do śmierci. Wolałbym nawet umrzeć w drodze, a nie w łóżku - deklaruje.
Na rowerze będę jeździł do śmierci. Wolałbym nawet umrzeć w drodze, a nie w łóżku - deklaruje. Tomasz Bolt
Gdy poczuł, że zarobił już wystarczająco dużo pieniędzy, postanowił wyruszyć w świat. Od 15 lat jedzie na rowerze. Założył, że dziennie wyda tylko 3 dolary. Nie wierzył, że uda się to też w Polsce.

Janusz River, mimo obco brzmiącego nazwiska, jest Polakiem. 78 lat temu urodził się w Kaliszu. Wtedy nazywał się Janusz Strzelczyk. Młodość spędził w Gdyni, ale w 1970 r. wyjechał na wycieczkę do Egiptu. I już nie wrócił na stałe do ojczyzny. Osiadł we Włoszech. Wtedy też przybrał nazwisko River, bo Strzelecki był zbyt trudny do wymówienia dla Włochów. Nad Tybrem rozpoczął karierę impresaria. Zajmował się sportem i rozrywką. Szło mu dobrze. Jego największym sukcesem była "Frontiera", piosenka, którą śpiewał duet Halina Benedyk i Marco Antonelli, a on napisał słowa. W 1984 r. na festiwalu w Sopocie "Frontiera" zdobyła nagrodę publiczności, śpiewała ją cała Polska. Dzięki pracy i szczęściu zgromadził spore oszczędności. Przy okazji poznał wiele osób, w tym papieża Jana Pawła II i ludzi z jego polskiego otoczenia.
- Gdy skończyłem 60 lat, postanowiłem, że wyruszę w świat. Nie chciałem go jednak poznawać pośród bogaczy w hotelach - opowiada.

W 2000 roku natchnęła go lektura artykułu we włoskiej gazecie o chłopaku, który na rowerze objechał świat. Wtedy zdecydował, że pojedzie na dwóch kółkach. Zresztą nie najnowszych, ale używany rower podarował mu znajomy handlowiec.

- Wtedy postanowiłem , że dziennie będę wydawał 3 dolary. I że będę się żywił naturalnymi produktami. Dlatego omijam duże miasta. Jeżdżę bezdrożami i zatrzymuję się na wsiach i w małych miejscowościach. Tam kupuję lub dostaję jedzenie. Dzięki temu dobrze się czuję - opowiada.

Rowerowy objazd świata rozpoczął od podróży na Wyspy Kanaryjskie. Na statku spotkał dziennikarza największej hiszpańskiej gazety, któremu opowiedział o swoim pomyśle na dalsze życie. Gdy wysiadł na ląd, w gazecie już znalazł opowieść o sobie i jego zamiarach.

- To mi bardzo pomogło. Otwierało wiele drzwi i wzbudzało zaufanie. Od tego czasu w każdym kraju utrzymuję kontakty z mediami - zdradza.

Przez 14 lat zwiedził już 146 krajów, przejechał prawie 245 tys. kilometrów. Najpierw w dwa lata objechał Europę. Potem dotarł na Kubę, do Ameryki Środkowej i Meksyku. Po kilku miesiącach podróżowania zawsze robi sobie miesięczną przerwę. W 2009 r. objechał Singapur, Malezję, Birmę, Kambodżę, Laos i Wietnam. Jeśli pogoda pozwala, a spotkani ludzie nie zaproponują noclegu, to w czasie jazdy śpi na ziemi, tylko w śpiworze.

- Nawet jak nocuję u kogoś, to też śpię na podłodze, bo w łóżku nie zasnę - śmieje się.

Podróżuję samotnie. Jedynym jego towarzyszem jest małe radio, z którego słucham lokalnej muzyki. Nie używa żadnych leków. Pewnie dlatego mało wydaje. W Azji rzeczywiście wydawał nie więcej niż 3 dol. dziennie. - To nie było trudne, bo właściwie wszędzie byłem goszczony - dodaje.

Pięciomiesięczny pobyt na Filipinach kosztował go 285 dolarów, w Rosji w takim samym czasie wydał 150 dol. Wie dokładnie, bo wszystko notuje w zeszycie: ile i gdzie zapłacił, co zjadł, ile godzin spał, jaka była temperatura, do tego jakieś luźne uwagi. Takich zeszytów uzbierała się już ponad setka. Teraz spisuje wrażenia z Polski.

- Jestem zaskoczony, bo wszyscy są gościnni, a przyroda na Pomorzu ciągle jest piękna. Nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego dyrekcja Słowińskiego Parku Narodowego nie pozwala właścicielom "Czerwonej szopy" w Czołpinie wywiesić logo tej firmy - komentuje.

W Polsce do listopada zygzakiem pojedzie szlakiem Jana Pawła II w darze za jego kanonizację. Wyruszył z Trójmiasta, gdzie przed katedrą w Oliwie jego i rower pobłogosławił Wiesław Szlachetka, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej. Potem odpocznie. I znowu w drogę. Tym razem do Australii. Bilet już czeka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza