Silne dęby i buki, 100-, 150-letnie, prawie 30-metrowe olbrzymy przegrały z beztroskim prowadzeniem inwestycji. 13 drzew, a wszystko wskazuje na to, że będzie czternaste, umarło, bo wysypano wokół nich wybrany ze stawów namuł, co zmieniło współczynnik kwasowości, a później wystające szyjki korzeniowe zasypano kilkudziesięciocentymetrową warstwą gruntu. Stało się to w czasie urządzania parku. Po tym drzewa udusiły się.
- Część z nich udało się uratować, gdy urzędnicy zorientowali się, co może być przyczyną usychania drzew. Wówczas usunięto nasypaną warstwę ziemi - mówi Grzegorz Juszczyński, pełniący obowiązki dyrektora SOSiR-u, który od 1 czerwca jest dzierżawcą i administratorem parku.
W sierpniu ubiegłego roku wiceprezydent Andrzej Kaczmarczyk powiadomił prokuraturę o zniszczeniu drzew na terenie chronionym w czasie od 11 października 2011 roku (wtedy trwały prace) do czerwca 2014 roku. Szkody policzono na około 7 mln zł, bo tyle wyniosłaby kara, jeśli ktoś wyciąłby takie drzewa na własnej posesji.
Teraz prokuratura umorzyła śledztwo.
- Ze względu na brak znamion czynu zabronionego - informuje Krzysztof Młynarczyk, słupski prokurator rejonowy. -Z opinii biegłego z zakresu dendrologii wynika, że skutki dla środowiska nie są znacząco istotne. W opinii - oprócz nasypania namułu przy drzewach - podniesiona jest też kwestia, że w tym miejscu było kiedyś dzikie wysypisko śmieci.
Postanowienie o umorzeniu nie jest prawomocne. Wszystko wskazuje na to, że miasto złoży zażalenie do sądu, bo, jego zdaniem, jak w sąsiednim akwaparku, zawinił m.in. nadzór nad inwestycją.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?