Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia rodziny z Gostkowa. Apelujemy o pomoc

Zbigniew Marecki [email protected]
Nadpalone meble wczoraj leżały przed domem rodziny Fortunków w Gostkowie
Nadpalone meble wczoraj leżały przed domem rodziny Fortunków w Gostkowie Łukasz Capar
To dobrzy ludzie. Trochę im się nie układa w życiu, a nieszczęścia chodzą parami - mówią ze współczuciem sąsiedzi pogorzelców.

Gostkowo to mała, schowana między polami wieś. Zaledwie kilka gospodarstw. Dom rodziny Fortunka jest oznaczony numerem 1, ale od razu widać, że nie mieszkali w nim zasobni ludzie. Może nawet trochę niezaradni, bo wygląd otoczenia nie jest zbyt estetyczny.

Pokrzywione szopki, rozpadające się płaty i uwiązane do budy dwa albo nawet trzy małe kundle nie zachęcają do wejścia. Teraz jeszcze odstręczają leżące przed domem reszki wypalonych i mokrych mebli. Zamiast wyrwanych plastikowych okien widać czarne dziury osmalonych przez ogień pokoi. Ten największy jest pusty i właściwie wyczyszczony do gołej ziemi.
- Tu trzeba będzie zrobić wszystko od podstaw - mówi jeden z sąsiadów, który widział kłęby dymu , które w czwartek wydobywały się z domu.

Zobacz także: Pożar na Kasprowicza. Prezydent Robert Biedroń apeluje o pomoc pogorzelcom (wideo, zdjęcia)

- Całe szczęście, że strażakom udało się uratować dach, choć prawdę mówiąc on też nie jest zbyt wiele wart, bo dachówki są stare, a drewno pod nią się sypie - ocenia. Jego zdaniem rodzinie trzeba będzie pomóc, bo sama sobie nie poradzi. - Od pewnego czasu rodzinie zaczęło się trochę układać. Ojciec dostał stałą pracę. Pracuje z nimi asystent rodziny - mówi Judyta Jażewicz, kurator, która poinformowała nas o dramacie rodziny Fortunka. licząc na wsparcie czytelników.

Mieszkańcy Stowięcina, gdzie na razie w sali gimnastycznej umieszczono rodzinę, już włączyli się do im pomocy. Przygotowali im tymczasowe łóżka, zebrali trochę mebli, przynieśli chleb, podstawowe produkty żywnościowe i najpilniej potrzebne rzeczy.
- Tu ludzie są dobrzy, choć nie zasobni - powiedział nam jeden z mężczyzn, który przyniósł rodzinie kołdrę. Ojciec rodziny właśnie dochodził do siebie. Już wrócił ze szpitala, gdzie go zabrano zaraz po pożarze na obserwację. - To był szok. Takie nieszczęście jeszcze mnie w życiu nie spotkało, choć życie doświadczało już nas wielokrotnie - mówi łamiącym się głosem.

Młodsze dzieci się uśmiechają. Wyraźnie nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji. Starsze są poważne i zafrasowane. Mają nadzieję, że w ciągu wakacji uda się wyremontować dom i do niego wrócą, bo nie chciałyby być koczownikami. Wójt Teresa Florkowska deklaruje, że robi, co może, aby zorganizować akcję pomocową. Pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej stale kontaktują się z rodziną, ale przyszłość Fortunków rodzi jeszcze wiele niepewności. Zainteresowani pomocą mogą dzwonić bezpośrednio pod numer pani Elżbiety Fortunki:724 219 641.W sprawie udzielenia pomocy można się także kontaktować się z Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Główczycach, tel.: (059) 811-60-15, (059) 811-69-31 lub bezpośrednio z sołtysem Stowięcina panią Ewą Piepka, tel.: 608-130-778.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza