Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzikie psy zagryzają działkowcom z ul. Gdańskiej króliki (wideo)

Zbigniew Marecki
Przez dzikie psy Zygmunt Sulik ze Słupska już stracił cztery z  kilkunastu królików, które hoduje na swojej działce.
Przez dzikie psy Zygmunt Sulik ze Słupska już stracił cztery z kilkunastu królików, które hoduje na swojej działce. Zbigniew Marecki
Trzy wilczuropodobne psy niszczą dorobek działkowców.

Zygmunt Sulik i jego żona Elżbieta już ponad 30 lat użytkują swój ogród działkowy w kompleksie przy ul. Gdańskiej w Słupsku. W tym czasie się do niej przywiązali i na różne sposoby ją zagospodarowali.

- Kilka lat temu mieliśmy kłopot z bezdomnymi. Wtedy spalono nam domek, ale go odbudowaliśmy - opowiada pani Elżbieta.

Od przeszło miesiąca mają kolejny kłopot. Tym razem z dzikimi psami, które grasują po tym kompleksie ogródków działkowych.

- Najpierw słyszeliśmy, że wilczuropodobne, duże psy narobiły szkód sąsiadom. Później pojawiły się także na naszej działce. Nie tylko biegały w kwiatach i po zagonie ogórków, gdzie się załatwiały, ale także zaczęły się dobierać do naszych królików, które trzymamy na działce w klatkach - opowiada pan Zygmunt.

Psy zaczęły kopać głębokie doły pod klatkami. Potem drapały foliowie obicia i poprzewracały kwiaty. W końcu dobrały się do królików. W ciągu jednej nocy zagryzły cztery dorosłe króliki, w tym kotną samicę, która już budowała gniazdo przed porodem.

- Bardzo się zdenerwowałem. Zaczaiłem się, ale tylko raz je widziałem , gdy przeskakiwały przez płot albo przechodziły przez dziurę pod płotem. Próbowałem nawet je schwytać do klatki, którą wypożyczyłem ze schroniska dla zwierząt. Nie udało się. Raz wypchnęły blachę zamykającą wejście do niej, a innym razem wyjadły jedzenie i wyszły z klatki bez żadnej szkody - opowiada pan Zygmunt.

O swoim kłopocie opowiedział działkowemu sąsiadowi, który należy do zarządu ogródków działkowych, ale nic to nie dało.

- Teraz czuję się bezradny. Nie mogę przecież cały czas siedzieć na działce. Liczę, że wreszcie ktoś nam pomoże - mówi pan Zygmunt.

Wiesław Boratyński, prezes Zarządu Okręgu Polskiego Związku Działkowców w Słupsku, przyznaje, że wie o problemie. Wie o nim także bezpośredni zarząd tego ogrodu działkowego, który mieści się przy ul. Kopernika w Słupsku.

- Ta sprawa nie jest łatwa, bo dzikich psów nie można zastrzelić, a bardzo trudno je wyłapać. Takie próby były już podejmowane, ale dzikie psy okazały się sprytne i podejrzliwe. Dlatego nie udało się ich schwytać do specjalnych klatek - mówi prezes Boratyński.

Wie, że o tych sprawach są także poinformowane władze miejskie, które przez długi okres walczyły z dzikami ryjącymi pod płotami, wychodzącymi na miejskie ulice oraz wbiegającymi całymi stadami na podwórza.

- Mam nadzieję, że w końcu uda się także wyłapać dzikie psy - mówi prezes Boratyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza