Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieskie życie w sieci złych kłusowników

Alek Radomski [email protected]
Pies, który wpadł we wnyki w lesie koło Bruskowa, kilka kolejnych dni spędzi w klinice weterynaryjnej.  Przeżyje. Szuka swojego pana lub nowego opiekuna
Pies, który wpadł we wnyki w lesie koło Bruskowa, kilka kolejnych dni spędzi w klinice weterynaryjnej. Przeżyje. Szuka swojego pana lub nowego opiekuna Łukasz Capar
Wycieńczonego psa z krwawiącą łapą we wnykach znalazła Straż Gminy Słupsk koło Bruskowa. Nie miał już siły wyć z bólu.

Nie szczeka, nie kręci się i w zasadzie nie reaguje. Nic dziwnego. Siły w nim tyle co nic. Najważniejsze, że już nie dogorywa, tylko z podłączoną kroplówką kuruje się. Tak naprawdę nie wiadomo, ile dni spędził cierpiąc w lesie koło Bruskowa. Mieszkanka wsi, która zawiadomiła straż gminną, mówiła, że wycie słyszała od dwóch, ale mógł tam utknąć i dłużej.

W czwartek, zaraz po zgłoszeniu, straż gminna zaczęła przeczesywać teren. Żadnych odgłosów jednak nie było już słychać. Wreszcie...

- Strażnicy dosłownie wpadli na tego psa - relacjonuje komendant Marek Filipczak. - Leżał wycieńczony, mizerny, obolały. Wokół tylnej łapy mocno zacisnęły się wnyki. Strażnicy nie mogli wydostać go z tych drutów. Ułamali więc gałąź, do której druty były przymocowane, i tak w całości przenieśli psa do radiowozu. Tam dali mu natychmiast wody. Proszę sobie wyobrazić, że od razu wypił prawie litr.

Przypominający owczarka niemieckiego kilkuletni pies prosto z lasu trafił do kliniki weterynaryjnej. - Był bardzo słaby, choć nie widać po nim, aby był zaniedbany - przyznaje doktor Andrzej Baczyński, lekarz weterynarii. - Jest już po operacji. Dostał antybiotyki i preparaty pobudzające. Walczymy o to, aby uratować mu łapę, która zaplątała się w druty. Przypuszczam, że komuś uciekł i wpadł w pułapkę. Dobrze, że został znaleziony i w porę trafił do nas. Krótko mówiąc, to zwykły bandytyzm. Jak można zastawiać wnyki. Przecież każde zwierzę, które w nie wpadnie, cierpi niesamowicie. Każdy, nawet najmniejszy ruch powoduje, że pętla zaciska się coraz bardziej, a drut wżyna się coraz mocniej.

Straż gminna sporządziła już dokumentację całego zajścia. Jej komendant zapowiada, że sprawę będzie kierować na policję, ponieważ ustawianie takich pułapek jak ta, w którą wpadł pies, to ewidentne złamanie prawa łowieckiego. Mówiąc wprost, to kłusownictwo.

- Za to grozi kara pozbawienia wolności - przestrzega z kolei Krzysztof Dymkowski, komendant Wojewódzkiej Państwowej Straży Łowieckiej.- Problem z wnykami był, ale dwa, trzy lata temu. Szczególnie w zachodniej części naszego województwa. Ostatnio wydawało się, że problem istotnie się zmniejszył. Z pewnością przyjrzymy się tej sprawie wnikliwie - zapewnia.

Złapany w pułapkę pies w lecznicy weterynaryjnej spędzi najpewniej kolejnych kilka dni. W tym czasie straż gminna ma skupić się na szukaniu właściciela lub opiekuna pokrzywdzonego przez kłusowników zwierzęcia. Być może ktoś rozpozna go na zdjęciu.

- Może ktoś z mieszkańców Bruskowa, Swołowa, Wierzbięcina czy Redęcina go rozpozna. Jeśli nie, to może chociaż znajdzie się ktoś, kto zechce go zaadoptować, bo inaczej trafi do schroniska. Dziękujemy też pani Jadwidze, która zawiadomiła nas o psie. Przeżył dzięki niej - mówi komendant Filipczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza