Zdrowy rozsądek plażowiczów, umiejętności ratowników i kilka szczęśliwych zbiegów okoliczności zdecydowały, że udało się uratować 70-letniego mężczyznę, który topił się przy usteckiej plaży wschodniej, na niestrzeżonym kąpielisku.
- We wtorek po godz. 15 otrzymaliśmy telefon od dyspozytora, do którego zadzwonili ludzie z plaży 200 merów dalej i natychmiast pobiegliśmy tam - opowiada ratowniczka z Radomia, na co dzień studentka medycyny w Warszawie. Przyznaje, że na miejscu, gdy wzięli od niemieckiego turysty, który wypatrzył tonącego, lornetkę, nic nie widzieli.
- Nagle dostrzegliśmy go w falach. Wbiegliśmy do wody. Płynąłem trzy minuty, szukając go wśród fal - mówi Damian Pietruczuk z Grabna, student turystyki i rekreacji w Warszawie i chłopak Natalii. - Krzyknąłem do Natalii, by wracała na brzeg i zorganizował wszystko do pomocy. Ja wracałem z nieprzytomnym mężczyzną jakieś 10-12 minut. Nie było lekko i naprawdę nie wyglądało to jak na filmach - opowiada. Na brzegu już czekała pomoc.
- Ratownicy zrobili to po mistrzowsku, ale musiał w tym maczać palce Bóg - mówi Heinz Mollnow, turysta z Hamburga. Urodzony w Słupsku, przyjechał odwiedzić miejsca z dzieciństwa i wypoczywa w Ustce. To on wypatrzył z plaży przez lornetkę tonącego mężczyznę i zaalarmował Eryka Swendraka, prowadzącego wypożyczalnię koszy na plaży. Pan Eryk błyskawicznie wezwał pomoc, wykręcając 112.
Obaj obserwowali potem akcje ratunkową i reanimację mężczyzny, która trwała prawie pół godziny. Ratowniczka Natalia pierwsza wybiegła z wody, wysłała chłopaka, przyglądającego się akcji po apteczkę do bazy WOPR-owców. Czterem innym kazała wejść do wody i pomóc nieść tonącego, gdy tylko pan Damian doholuje go na płyciznę.
- Szczęśliwie w tłumie na brzegu był Sebastian, nasz kolega, który kiedyś pracował jako ratownik. On wbiegł do wody i pierwszych pięć wdechów wykonał jeszcze tam. Potem i on, i ratownicy medyczni, którzy już czekali na brzegu, my i jeszcze jeden plażowicz, który to potrafił, na zmianę reanimowaliśmy mężczyznę - opowiadają ratownicy. 70-letniego mężczyznę z przywróconym oddechem karetka zabrała do słupskiego szpitala. Jeszcze wczoraj nie odzyskał przytomności.
- Nigdy tego nie zapomnę. To była niezwykła walka o życie człowieka. Brawa dla ratowników - mówi Heinz Mollnow. On sam uważa, że czuwała na tym Opatrzność. - To był cud, że dostrzegłem tego człowieka. Po akcji turysta spotkał żonę tonącego. Oboje płakali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?