Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Usteccy ratownicy dzielnie ratowali tonącego. Pomogli też plażowicze (wideo)

Monika Zacharzewska
Damian Pietruczuk pracuje jako ratownik na usteckiej plaży 11 sezon. Natalia Cheda jest ratowniczką od pięciu lat, poszła w ślady taty.
Damian Pietruczuk pracuje jako ratownik na usteckiej plaży 11 sezon. Natalia Cheda jest ratowniczką od pięciu lat, poszła w ślady taty. Łukasz Capar
Damian Pietruczuk i Natalia Cheda to usteccy ratownicy, którzy w trudnych warunkach ratowali tonącego mężczyznę. Przyznają jednak, że akcja nie powiodłaby się, gdyby nie pomoc plażowiczów.

Zdrowy rozsądek plażowiczów, umiejętności ratowników i kilka szczęśliwych zbiegów okoliczności zdecydowały, że udało się uratować 70-letniego mężczyznę, który topił się przy usteckiej plaży wschodniej, na niestrzeżonym kąpielisku.

- We wtorek po godz. 15 otrzymaliśmy telefon od dyspozytora, do którego zadzwonili ludzie z plaży 200 merów dalej i natychmiast pobiegliśmy tam - opowiada ratowniczka z Radomia, na co dzień studentka medycyny w Warszawie. Przyznaje, że na miejscu, gdy wzięli od niemieckiego turysty, który wypatrzył tonącego, lornetkę, nic nie widzieli.

- Nagle dostrzegliśmy go w falach. Wbiegliśmy do wody. Płynąłem trzy minuty, szukając go wśród fal - mówi Damian Pietruczuk z Grabna, student turystyki i rekreacji w Warszawie i chłopak Natalii. - Krzyknąłem do Natalii, by wracała na brzeg i zorganizował wszystko do pomocy. Ja wracałem z nieprzytomnym mężczyzną jakieś 10-12 minut. Nie było lekko i naprawdę nie wyglądało to jak na filmach - opowiada. Na brzegu już czekała pomoc.

- Ratownicy zrobili to po mistrzowsku, ale musiał w tym maczać palce Bóg - mówi Heinz Mollnow, turysta z Hamburga. Urodzony w Słupsku, przyjechał odwiedzić miejsca z dzieciństwa i wypoczywa w Ustce. To on wypatrzył z plaży przez lornetkę tonącego mężczyznę i zaalarmował Eryka Swendraka, prowadzącego wypożyczalnię koszy na plaży. Pan Eryk błyskawicznie wezwał pomoc, wykręcając 112.
Obaj obserwowali potem akcje ratunkową i reanimację mężczyzny, która trwała prawie pół godziny. Ratowniczka Natalia pierwsza wybiegła z wody, wysłała chłopaka, przyglądającego się akcji po apteczkę do bazy WOPR-owców. Czterem innym kazała wejść do wody i pomóc nieść tonącego, gdy tylko pan Damian doholuje go na płyciznę.

- Szczęśliwie w tłumie na brzegu był Sebastian, nasz kolega, który kiedyś pracował jako ratownik. On wbiegł do wody i pierwszych pięć wdechów wykonał jeszcze tam. Potem i on, i ratownicy medyczni, którzy już czekali na brzegu, my i jeszcze jeden plażowicz, który to potrafił, na zmianę reanimowaliśmy mężczyznę - opowiadają ratownicy. 70-letniego mężczyznę z przywróconym oddechem karetka zabrała do słupskiego szpitala. Jeszcze wczoraj nie odzyskał przytomności.

- Nigdy tego nie zapomnę. To była niezwykła walka o życie człowieka. Brawa dla ratowników - mówi Heinz Mollnow. On sam uważa, że czuwała na tym Opatrzność. - To był cud, że dostrzegłem tego człowieka. Po akcji turysta spotkał żonę tonącego. Oboje płakali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza