Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd uniewinnił weterynarza oskarżonego o eutanazję zwierząt w słupskim schronisku

Bogumiła Rzeczkowska
Patryk R. prawomocnie oczyszczony z zarzutów nielegalnej eutanazji 68 psów wychodzi z sali sądowej po ogłoszeniu wyroku.
Patryk R. prawomocnie oczyszczony z zarzutów nielegalnej eutanazji 68 psów wychodzi z sali sądowej po ogłoszeniu wyroku. Łukasz Capar
W czwartek słupski sąd okręgowy prawomocnie uniewinnił Patryka R., weterynarza ze schroniska dla zwierząt w Słupsku oskarżonego o eutanazję.

Choć prokurator Zenon Modrzejewski, autor aktu oskarżenia, do końca uważał, że Patryk R. powinien zostać skazany, sąd nie miał wątpliwości, że weterynarz jest niewinny. Apelację uznał za oczywiście bezzasadną.

- W tym schronisku była stajnia Augiasza. Jan K. (tech­nik - red.) pracował tam dwadzieścia lat. I to on rzą­dził. Dopiero weterynarz Patryk R. wprowadził zasady, których nie było za poprzedniego kierownictwa, gdy w ogóle brakowało dokumentacji - uzasadniał sędzia Dariusz Dumanowski. - Sprawa obrosła pewną ilością emo­cji, ale trzeba było do niej podejść jak do każdej innej i rozpatrzyć każdy zarzut.

A właśnie w tej sprawie słupskiego schroniska dla zwierząt gdzie, według prokuratury, bezpodstawnie uśmiercano psy - emocji i zarzutów było wiele. Dwa lata procesu przed sądem rejonowym, 19 tomów akt, rzesze świadków, opinie biegłych.

Oskarżenia dotyczyły cza­su, gdy schronisko podlegało miastu. Jednak w sprawie pojawiły się też umorzenia. Według prokuratury, nie można było oskarżyć o niedopełnienie obowiązków Jerzego Sz., który dwa i pół roku kierował placówką, ponieważ w rozumieniu Kodeksu karnego nie był funkcjonariuszem publicznym. Został więc świadkiem.

Prokurator zarzucał, że w schronisku doszło do przypadków eutanazji zwierząt bez próby ich leczenia czy przeciwdziałania agresji. Niektóre zwierzęta były usypiane zaraz po przyjęciu do placówki. Psy uznawano za agresywne, schorowane i zniedołężniałe ze starości, choć dokumentacja nie wskazywała na taki ich stan czy zagrożenia. Usypiano i stare psy, i młode psiaki. W wielu przypadkach bez podania przyczyn eutanazji.

W kwietniu sąd rejonowy skazał za znęcanie się nad zwierzętami 60-letniego Jana K. opiekuna-pielęgniarza, który od grudnia 2007 roku do marca 2009 roku zadawał zwierzętom ból i cierpienie. Kopał je, polewał zimną wodą pod ciśnieniem z węża do sprzątania boksów, złośliwe straszył głośnymi krzykami. Wyrok dwunastu miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem pracy na cele społecznie użyteczne w wymiarze 30 godzin miesię­cznie się uprawomocnił. Wtedy jednak został uniewinniony 42-letni lekarz weterynarii Patryk R. W czwartek uprawomocnił się ten wyrok. Prokurator oskarżał go o bezpodstawne usypianie zwierząt w czasie od 2 listopada 2006 roku do 30 maja 2009 roku. Według śledztwa, weterynarz uśmiercił aż 68 psów, łamiąc przepisy usta­wy o ochronie zwierząt.

W apelacji prokurator m.in. twierdził, że jeśli nawet Patryk R. nie dokonał osobiście jakiejś części uśpień, to akceptował uśpienia wykonane przez techników weterynarii, którzy mieli dostęp do leków.

- To beletrystyka. W procesie karnym obowiązują reguły - stwierdził w czwartek sędzia Dumanowski w uzasadnieniu. - Nie można powiedzieć: nieważne, czy 68, czy jeden piesek został uśpiony. Jest oczywiste dla sądu, że w schronisku dochodziło do eutanazji niegodnej z przepisami, ale to nie znaczy, że obciążać należy Patryka R. Prokurator stwierdza, że przecież pewną część eutanazji mógł dokonać oskarżony. Jakich? Trzeba wskazać konkretnego pieska.

Sędzia dodał, że lekarzowi weterynarii nie można zarzucić niedopełnienia obowiązków, bo nie jest funkcjonariuszem publicznym. Nie był kierownikiem schroniska. - Oskarżony jest weterynarzem z pełnymi uprawnieniami - kontynuował sędzia. - Z materiału dowodowego nie wynika, żeby niezgodnie z etyką likwidował zwierzęta, na zasadzie: na kogo wypadnie, na tego bęc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza