Anna Dadel, prezes słupskiego PKS-u nie ukrywa, że na wyjęcie firmy detektywistycznej zdecydowała się po serii maili i sms-ów, w których informowano ją o procederze kradzieży paliwa z autobusów w zarządzanej przez nią spółce.
- Gdy w czerwcu objęłam stanowisko prezesa, zaczęłam od obserwacji kierowców. W końcu doszłam do wniosku, że ten problem mogę rozwiązać tylko przy pomocy detektywów - mówi Anna Dadel.
Zadania podjęła się słupska spółka Top Detektyw, która prowadziła obserwacje kierowców autobusów PKS-u na wszystkich liniach międzymiastowych. Jak się okazało, obserwacje były zaskakujące, bo zaobserwowane przypadki kradzieży paliwa dotyczyły nie tylko autobusów ze słupskiej spółki, ale także wielu innych spółek przewozowych w kraju.
- W praktyce może iść o wielomilionowe straty spółek w całym kraju - uważa prezes Dadel.
Zebrane już materiały były podstawową zwolnienia dyscyplinarnego najmłodszego kierowcy w słupskim PKS-ie. - Będzie także odpowiadał karnie i cywilnie za poniesione przez spółkę straty - zapowiada pani prezes.
Tego typu rozstań z kierowcami może być więcej, bo detektywi dysponują jeszcze większą liczbą materiałów, gdyż różni kierowcy spuszczali paliwo z autobusów w różnych miejscach i sprzedawali je różnym odbiorcom - taksówkarzom i innym osobom prywatnym. Prezes Dadel ma nadzieję, że ustalenia detektywów zainteresują także innych przewoźników.
- Tylko we wspólnym działaniu możemy ukrócić ten proceder, który powoduje, że koszty naszej działalności są zafałszowane. Drugim przykładem okradania firmy jest sprzedaż biletów poza kasą fiskalną. Informują nas o tym pasażerowie, którzy jeździli zawieszonymi przez nas liniami. To z tego powodu często na nich koszty były wyższe niż dochody - tłumaczy Anna Dadel.
Więcej w sobotnim wydaniu "Głosu Pomorza".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?