Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brak rąk do pracy w sezonie nad morzem

Inga Domurat
Brak rąk do pracy w sezonie nad morzem Brak rąk do pracy w sezonie nad morzem
Brak rąk do pracy w sezonie nad morzem Brak rąk do pracy w sezonie nad morzem Radek Brzostek
Nad morzem ogłoszenia pod hasłem „przyjmę do pracy” biją po oczach - są niemal wszędzie

Obiegowa opinia o stopie życiowej przeciętnego Polaka jest taka, że znacznie różni się ona od tej, jaką mają nasi sąsiedzi po zachodniej stronie granicy. Większości rodaków nie stać na odkładanie grosza, na wyjazdy zagraniczne, czy na wysłanie dzieci na studia. Tym bardziej wydawać by się mogło, że praca na lato w nadmorskim kurorcie może być okazją do podreperowania skromnego domowego budżetu, zarówno  dla bezrobotnych, jak i nastolatków i studentów, którzy chcieliby mieć więcej pieniędzy na swoje wydatki.

Okazuje się jednak, że ta oferta nie jest tak kusząca, jakby się mogło wydawać. W miejscowościach mieleńskiej gminy ogłoszeń o pracy nie brakuje. Np. w Sarbinowie za godzinę sprzątania w domkach do wynajęcia właściciel płaci 20 złotych. I chętni do pracy nie pchają się tu drzwiami i oknami. W Chłopach kelnerka może liczyć na całodniowe wyżywienie, spanie, najniższą krajową na umowę zlecenie. Napiwkami nie musi się dzielić z pozostałym personelem. Szef kuchni - czy to w Mielnie, czy w Łazach - jest na wagę złota. Ci, którzy znają się na swoim fachu, nawet nie zaczynają rozmowy od kwoty niższej niż 5 tys. za miesiąc. Kucharka w barze z niewyszukaną ofertą, może liczyć na 2.500 złotych. Podobnie płaci się sprzedawcy, ale i animatorowi wolnego czasu. Recepcjonistce zwykle nieco mniej. W Mielnie latem swój nowy sklep otwiera też jedna z sieci z artykułami kosmetycznymi i chemią gospodarczą. Też szuka rąk do pracy na stanowisko kasjera, kierownika sklepu, magazyniera.  W Powiatowym Urzędzie Pracy w Koszalinie tylko z Mielna są 23 aktualne ogłoszenia o pracy dla ponad 60 osób.  

Chętnych brak. Niejeden bowiem woli być na zasiłku albo korzystać z programu 500+. Gdy dzieci jest większa gromadka i można miesiąc w miesiąc dostawać od państwa np. po 2 tysiące bez wychodzenia z domu, to...  grupa chętnych do pracy tym bardziej się zmniejsza. A jeżeli już praca, to dla niektórych lepsza jest wersja na „czarno”, by nie  podnosić poprzeczki  dochodowej, bo to z kolei niesie ryzyko utraty różnych świadczeń socjalnych. Na taki układ nie każdy pracodawca chce się zgodzić. Bo to ryzykowne, a  i  pracownik niepewny. No i wreszcie - wiele osób aktywnych zawodowo wyjechało zagranicę.  Niektórzy na stałe, inni właśnie do pracy na lato. W tej drugiej grupie jest wielu młodych, po szkole średniej lub studenci. Oni doskonale wiedzą, ile za tę samą pracę mogą zarobić w Niemczech, czy Anglii. Jeśli mają sprzątać, czy myć naczynia, to wolą to robić za funty lub euro. Sporo jest też takich, którzy za przyzwoleniem rodziców, długo pozostają na ich garnuszku. Do pracy im się nie spieszy.  Język ukraiński na zmywaku nad naszym morzem nie powinien w tej sytuacji dziwić. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza