MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Całe DNA polityki

Redakcja
Jarosław Piątek i Andrzej Ossowski
Jarosław Piątek i Andrzej Ossowski
Rozmowa z dr Jarosławem Piątkiem i Andrzejem Ossowskim

- Tyle się teraz - w kontekście posłów Samoobrony, Stanisława Łyżwińskiego i Andrzeja Leppera, mówi o DNA. A co to właściwie jest?

- Mówiąc prostym językiem, to unikalny zestaw cech genetycznych, który jest dziedziczony z pokolenia na pokolenie. Dziecko dziedziczy połowę cech matki i połowę ojca. Równo po 50 procent.

- Gdzie szukać tego DNA?

- Wszędzie. W każdej pojedynczej komórce organizmu. W każdej wydzielinie. Kładąc rękę na stole, zostawiam na nim swój kod genetyczny. Znajdziemy go w pojedynczym włosie, pocie, łzach, naskórku.

- Czy po seksaferze macie teraz więcej badań o ustalenie ojcostwa?

- Mieliśmy więcej telefonów z pytaniami o badania, ale też w ogóle zainteresowanie nimi wzrosło w ostatnich latach. Rośnie świadomość, że dzięki nim można załatwić swoje problemy życiowe. Zgłaszają się do nas ludzie, którzy chcą wyjaśnić sprawy nawet sprzed 50 lat. Są osoby, które zabezpieczają swój kod u notariusza na wypadek, gdyby ktoś z członków rodziny chciał podważyć ich ojcostwo. Mieliśmy taką sprawę, gdzie córka miała dziedziczyć po zmarłym ojcu mieszkanie. Brat zmarłego podważył, że ta kobieta jest córką jego brata. Na szczęście w szpitalu, gdzie leczył się przed śmiercią ojciec tej dziewczyny, był zabezpieczony materiał, z którego można było wyizolować DNA. Kobieta się obroniła. Był też przypadek, że kobieta z rocznika wojennego podejrzewała, że została adoptowana. Porównano jej DNA z jej młodszym rodzeństwem, które było dziećmi obojga rodziców. Zdarza się, że dziecko ma takie wątpliwości, a rodzice już nie żyją. Wtedy badamy dziecko i jego dziadków. W przypadku takiego badania nie ma już pewności. Można stwierdzić tylko bardzo duże prawdopodobieństwo. Wracają też sprawy sprzed 11-12 lat. Pewien mężczyzna był pochowany jako NN, a jego córka podejrzewała, że to jest jej ojciec i to się potwierdziło. W takich przypadkach pobieramy materiał z kości, co jest dosyć trudne. Na razie we wszystkich takich przypadkach udało nam się potwierdzić lub wykluczyć pokrewieństwo. Zidentyfikowaliśmy też szkielet wiszący na drzewie we wsi pod Szczecinem. Jakoś 2 lata przed znalezieniem tego szkieletu zaginął jeden z mieszkańców wsi. Podejrzewano, że mógł popełnić samobójstwo. We wsi mieszkał brat tego mężczyzny. Pobraliśmy jego DNA, porównaliśmy i okazało się, że to był szkielet tego zaginionego. Najstarsze kości, z których wyizolowaliśmy DNA, pochodziły sprzed 2,5 tys. lat. Był to materiał pochodzący z mumii, przywieziony przez naszego szefa z Sudanu.

- Aneta K. wytypowała jako ojca swego dziecka Łyżwińskiego. Badanie DNA zaprzeczyło, by poseł był ojcem jej dziecka. Może pomylili się genetycy?

- Są dwa typy procesów. Pierwszy dotyczy ustalenia ojcostwa, kiedy dziecko urodziło się poza związkiem. Jeśli dziecko jest nieletnie, matka występuje w jego imieniu. Drugi proces dotyczy sytuacji, kiedy dziecko urodziło się w związku małżeńskim i matka albo ojciec występują o zaprzeczenie ojcostwa. Mają na to 6 miesięcy od urodzenia dziecka. W przypadku Anety K. mamy do czynienia z pierwszym typem procesu. W polskim prawie obowiązuje maksyma, że macierzyństwo jest pewne, a ojcostwo wskazane. I tu coś takiego zaszło. Procedury takich badań są takie, by nie było pomyłek. W tym przypadku stosujemy 2 odrębne systemy identyfikacyjne, a jeśli zachodzi potrzeba, strony są wzywane ponownie na badania. Wykluczenie ojcostwa stwierdzamy ze 100-procentową pewnością, a potwierdzenie - na 99,9999 procent.

- Dużo mieliście takich przypadków, że kobieta źle wytypowała męża swego dziecka?

- Ostatnio jest ich coraz mniej. Na 10-11 spraw w miesiącu wypadają średnio takie 3. Zdarzają się przypadki, że panie chcą uregulować takie sprawy po latach, by zabezpieczyć dziecku życie i zapewnić mu alimenty. I wtedy zdarza się, że, gdy kobieta prowadziła bujne życie, bada się 3-4 mężczyzn. W Polsce jednorazowo można zbadać jednego mężczyznę.

- Takie badania przeprowadzacie jednak nie tylko w związku z procesami sądowymi? Można przeprowadzić je tylko dla swojej wiedzy?

- Takie badanie przeprowadzamy, kiedy obie strony wyrażą na nie zgodę na piśmie. Na pewno nie wtedy, jeśli ktoś w tajemnicy przyniesie nam czyjś włos. Nasze badania mają bowiem moc prawną. Do nas przychodzą obie strony. Legitymują się, robimy im zdjęcia polaroidem. Badanie przeprowadzamy w sterylnych warunkach, więc ich wynik jest pewny. Mamy zresztą sprzęt na światowym poziomie. Taki sam, jak ma FBI czy Scotland Yard.

- Jeśli bym chciała sprawdzić, czy moja matka jest nią rzeczywiście, muszę mieć na to jej zgodę?

- Jest pani dorosła, więc sama pani podejmuje decyzje. Ale, jeśli mamy zbadać DNA drugiej osoby, musi ona na to wyrazić zgodę. Materiał genetyczny to jej własność. Nie potrzebuje pani za to zgody matki, jeśli chciałaby pani potwierdzić ojcostwo. Tylko ojciec musi się zgodzić na badanie. Choć, gdyby w tym przypadku przebadała się też matka, mielibyśmy większe prawdopodobieństwo potwierdzenia pokrewieństwa.

- W Białymstoku żonaty mężczyzna sprawdził swoje dzieci. Wszystkie okazały się dziećmi jego brata. Zdarzają się u nas podobne przypadki?

- Jak do tej pory w naszej pracowni nie zanotowano takich przypadków. Czasem na sympozjach genetyków sądowych mówi się o czymś takim. Na przykład w sprawie kryminalnej, niezwiązanej ze sprawą spornego ojcostwa stwierdzamy, że dziecko pochodzi ze związku kazirodczego. Pojawia się wtedy problem etyczny. Natomiast wyjaśnienie tych spraw pozostawiamy organom ścigania i sprawiedliwości.

- Co się dzieje z wynikami, które otrzymacie? Czy informacje o naszym DNA nie dostaną się w niepowołane ręce? Przecież dla ubezpieczyciela wiedza o tym, na co choruję czy do jakich chorób mam skłonność, to rzecz bardzo cenna.

- W naszym laboratorium nie uzyskujemy informacji na temat chorób ani przypadłości badanych osób. My zajmujemy się tylko identyfikacją. Materiał zwracamy sądowi, prokuraturze, policji. Albo na zlecenie prokuratury komisyjnie go niszczymy. Jeśli otrzymamy polecenie, by go przechowywać przez określony czas, to go przechowujemy. Wyniki badań trafiają do naszej i policyjnej bazy danych.

- Ile kosztuje badanie DNA?

- W sprawach o ustalenie ojcostwa - 1404 zł za 3 osoby. Jeśli dzieci jest więcej - płaci się o jedną trzecią więcej.

- Jak przebiega badanie? Długo trzeba czekać na wynik?

- Podczas badania pobieramy materiał, izolujemy DNA, a następnie go analizujemy. Teoretycznie wynik można uzyskać w ciągu kilku godzin. Procedura sądowa stosowana w naszym laboratorium przewiduje jednak powtarzanie badania niezależnymi od siebie systemami i wynik zostaje wydany po około 2-3 tygodniach.

Rozmawiała Anna Miszczyk

Nasi rozmówcy są zatrudnieni w Pracowni Hemogenetyki Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza