MKTG SR - pasek na kartach artykułów

CD-ROM zamiast mamy

(jk)
Pierwszy kontakt dziecka z komputerem może być zgubny dla... maszyny. Urwane "ogonki" od myszki, stacja dyskietek potraktowana jak skarbonka czy wzbogacenie szarości obudowy kolorowymi farbkami - to tylko skromna próbka dziecięcej fantazji. Kto tego nie zna...

W tysiącach domów stoją już komputery osobiste. W wielu z nich są również małe dzieci. Ich rodzice prędzej czy później staną przed dylematem, kiedy pozwolić pociechom na zabawę myszka. Czy maszyna może pomóc w wychowaniu?

CD-ROM zamiast mamy

Kiedy dziecko może rozpocząć swoja przygodę z komputerem? Opinie są różne. Niektórzy starają się jak najdłużej uchronić malucha nie tylko przed kontaktem z komputerem, ale nawet z telewizorem. Argumentują przy tym, że skoro oni nauczyli posługiwać się pecetem jako osoby dojrzale, to nie ma potrzeby oswajania dzieci z techniką - gdy dorosną, z pewnością dadzą sobie radę. Inni z kolei na odwrót: traktują maszynę jak nianię, powierzając jej edukację dziecka od momentu, gdy tylko jest ono w stanie poradzić sobie z obsługą najprostszych aplikacji. W ofercie internetowego sklepu z artykułami dla dzieci e-Toys znaleźć można oprogramowanie rekomendowane już dla... dziewięciomiesięcznych niemowląt.

Klawiatura jak grzechotka

Zdaniem specjalistów psychologii rozwojowej, dopiero około pierwszego roku życia dziecko uzyskuje zdolność postrzegania związku miedzy swoimi działaniami a tym, co widzi. Wcześniej będzie ono traktować klawiaturę czy myszkę co najwyżej jak grzechotkę, nie zwracając uwagi na to, co pojawia się na ekranie.
Niania? polskim rynku trudno spotkać aplikację adresowaną do dziecka młodszego niż 5 lat. Niekiedy jednak wcześniejszy kontakt z pecetem jest nieuchronny - zwłaszcza gdy rodzice spędzają wiele czasu, pracując w domu.

E-bajka dla dwulatka

Już niespełna dwuletni maluch może, przy pomocy rodziców, bawić się interaktywnymi bajkami. Obsługę aplikacji musi oczywiście wziąć na siebie osoba dorosła; nie można traktować maszyny jako antidotum na brak czasu dla potomstwa. Komputer wymaga obecności i pomocy kogoś starszego, kto kliknie odpowiedni kolor lub pisak. Bez tego może się okazać, że komputerowe zadania są zbyt trudne i pierwsze doświadczenie z nowymi mediami zakończy się frustracją i zniechęceniem. Pedagodzy i psychologowie zgodni są co do tego, że obecność rodziców podczas zabaw pociechy z komputerem jest nieodzowna.
Wpływ zbyt częstego obcowania dziecka z komputerem opisała już w 1991 roku profesor Uniwersytetu Karoliny Południowej Marsha Kinder. Materiału do obserwacji dostarczył jej własny syn. Pierwsza wizyta w kinie ośmioletniego wówczas Victora była dla niego przykrym przeżyciem. Przyzwyczajony do gier wideo malec nie mógł znieść bierności i braku kontroli nad ukazanymi na ekranie wydarzeniami - po dziesięciu minutach zażądał, by go zabrać z sali.
Nawet nastolatki nie powinny być zdane tylko na siebie w kontakcie z maszyną. Choć stały nadzór nie jest w tym wieku już konieczny, to niedopuszczalna jest sytuacja, gdy rodzice nie mają pojęcia, co znajduje się na dysku twardym ani ile godzin w ostatnim tygodniu podrostek spędził z myszką w dłoni.

Jak wiele dla niewielkich

Wiele wątpliwości wzbudza kwestia, ile czasu mogą spędzać przedszkolaki przy klawiaturze. Z pewnością nie wolno dziecka zmuszać do zabawy dłużej, niż ma ono ochotę. Kilkulatki mogą korzystać z komputera nawet codziennie, pod warunkiem, że jednorazowe sesje nie będą dłuższe niż pól godziny. Łatwo zresztą samodzielnie określić indywidualne granice. Dziecko, siadając przed ekranem, początkowo się uspokaja. Po pewnym czasie jednak staje się coraz bardziej nerwowe - stanowi to znak, ze najwyższy czas znaleźć mu inne zajęcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza