Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cicha Moc, czyli światowa premiera wodorowej łodzi rodem ze Szczecina

Bogna Skarul
Bogna Skarul
- Wodoru nie ma co się bać. Na łódkach jest gaz, ale gdy jesteśmy rozsądni, nic nie wybucha
- Wodoru nie ma co się bać. Na łódkach jest gaz, ale gdy jesteśmy rozsądni, nic nie wybucha Andrzej Szkocki /mat. prasowe
Z Bohdanem Krykiem, prezesem spółki CS Kompozyty, która wraz z firmą mPower stworzyła pierwszą na świecie łódź rekreacyjną z napędem wodorowo-elektrycznym.

Skąd pomysł, aby stworzyć taką łódź?

Przy tym pomyśle to nie ma jednego wątku. Jest wątek prywatny, wątek firmowy, towarzyski, techniczny, proekologiczny i prospołeczny.

Wszystkie mnie interesują.

Zaczniemy może od wątku prywatnego. Jestem żeglarzem, skończyłem Wyższą Szkołę Morską, więc projekt, który łączy to czego się nauczyłem w szkole, czyli silniki elektryczne, z tym jak tę wiedzę na temat silników wykorzystać do napędzania statków, to jest moja dawno zamierzchła przeszłość, ale to ona dała mi podstawy do tego, aby o tym szerzej myśleć. Poza tym żeglując od bardzo dawna, miałem takie sytuacje, że jak była flauta, to było trudno mi żeglować na żaglach. Wtedy najczęściej włączałem silnik i… od razu pojawiał się hałas, łomot. To nie było przyjemne. Wobec tego - co sobie pomyślałem - potrzebny jest taki projekt, w którym jest zawsze napęd, jest moc, ale ta moc jest cicha. I to mi się szalenie spodobało.

Teraz wątek towarzyski.

Wątek towarzyski wystąpił wtedy, kiedy w czasie spotkań z Laurą i Markiem Hołowaczami zaczęliśmy bardzo intensywnie rozmawiać na temat wykorzystania wodoru. Oni są tym wodorem zafascynowani i uważają, że wodór to jest przyszłość. Tak mi to często i dobitnie powtarzali, że teraz to i ja uważam, że wodór jest technologią przyszłości. Stąd pomysł, aby zająć się wodorem.

Ale nie jest to łatwa technologia. Przynajmniej teraz. Jeszcze nie ten czas.

Owszem, ale problem w tej chwili polega na tym, że wszyscy mówią o tym, że marzy im się czysta ziemia, czysta woda i czyste powietrze. Ale bez działania w tej sferze, to marzenie zostaje tylko marzeniem. Uważam, że jeśli rzeczywiście chcemy, aby to nie było tylko marzenie, to trzeba coś z tym zrobić.

Właśnie. Od czegoś trzeba zacząć.

Dziś jeszcze w marinach nie ma instalacji wodorowych, bo nie ma łodzi wodorowych. A nie ma łodzi wodorowych, bo nie ma instalacji wodorowych. Błędne koło. Czyż nie warto ten krąg przerwać?

To teraz wróćmy do tych wszystkich wątków o tym, dlaczego postanowiliście stworzyć łódź z napędem wodorowym. Jaki miał wpływ na jej powstanie wątek proekologiczny i prospołeczny?

Mówimy o tym, że chcemy żyć dłużej i czyściej. Warto więc zadbać o to, aby było czym oddychać, a na spacery nie chodzić w maseczkach. To czysta ekologia.

Pozostał nam jeszcze wątek technologiczny.

Nie wchodząc w ścisłe wyliczenia i wzory, chodziło nam o to, aby albo ten wodór wykorzystywać do spalania, czyli zrobić silnik, w którym wodór jest odpowiednikiem paliwa (benzyny, gazu), albo zrobić to w ten sposób, że ogniwo wodorowe doładowuje baterię. I właśnie mój kolega Marcin Hołub, który jest prezesem firmy mPower, stworzył ze swoim zespołem taki silnik. A ten silnik stał się napędem na naszej łodzi. To rozwiązanie autorskie i kilka rzeczy z tym silnikiem zostało opatentowanych. Okazało się, że ten nasz projekt jest szalenie ciekawym rozwiązaniem inżynierskim. I, co chciałbym podkreślić, dokonały tego dwie szczecińskie firmy.

Jest pan z tej szczecińskości dumny?

Oczywiście. Zrobiliśmy coś, co jest unikalne nie tylko w polskiej skali. Myślę, że i w skali świata. Nie znalazłem informacji, że ktoś już wcześniej zrobił taką łódź rekreacyjną. Tak powstała łódź mała, w rozsądnej cenie, nie za bardzo wyrafinowana, w której jest wykorzystane ogniwo wodorowe. Upraszczając ten napęd, to zainstalowaliśmy tam ogniwo wodorowe, które zasila baterię, a bateria zasila silnik.

To dobre rozwiązanie?

Naturalnie, bo ogniwo pracuje powoli, ale systematycznie i w ten sposób zasila baterię. A bateria jest magazynem energii dla silnika. To ogniwo powoli, ale przez cały czas podaje do baterii energię. Łódź ma w ten sposób cały czas energię. Może pływać.

No dobrze, ale czasami na wodzie przydałoby się, aby łódź przyspieszyła. Aby „dała czadu”. Co wtedy?

Jeśli byłoby tylko ogniowo wodorowe, to mógłby być kłopot. Ale przewidzieliśmy to. Postawiliśmy między silnikiem a ogniwem wodorowym baterię. W ten sposób tę potrzebną energię w momencie przyspieszenia można brać po prostu z baterii. Ona jest ładowana w momencie kiedy łódź płynie wolniej, wtedy ogniwo wodorowe tę baterię cały czas doładowuje. Według nas taki właśnie układ jest najlepszym rozwiązaniem dla takiej małej, rekreacyjnej łodzi.

Jak doszło do współpracy dwóch szczecińskich firm. Czy razem wpadliście na ten pomysł?

mPower jest producentem silników, to nasz partner biznesowy. Razem z Marcinem Hołubem, jej prezesem, uzgodniliśmy, że stworzenie takiego napędu jest zacnym pomysłem. I zaczęliśmy nad tym pracować.

Były jakieś szczególne wymagania?

Oczywiście, bo chcieliśmy, aby łódź była nowoczesna w kształcie, aby była stateczna, bezpieczna i dobrze wyposażona. Założyliśmy również, że ma być miła, przytulna. Taka, jaką wszyscy chcielibyśmy pływać.

Jest jeszcze sporo osób, które boją się wodoru. Jakoś musicie ich przekonać, że łódź z napędem wodorowym jest bezpieczna. Co wtedy mówicie?

Najczęściej wtedy podajemy przykład. Przecież na większości jachtów są butle z gazem, choćby do kuchenek potrzebnych, aby ugotować wodę na herbatę. Przecież przy tych kuchenkach (czytaj też - butlach z gazem), używa się ognia. Jeśli wszyscy na łódce zachowują zasady bezpieczeństwa, to nic nie wybucha, a ciepła herbatka po zimnej, mokrej wachcie smakuje podwójnie. Identycznie jest z ogniwem wodorowym. Musimy na łódce przestrzegać pewnych zasad. One nie są wcale bardzo ograniczające. To normalne zasady bezpieczeństwa.

Czy łódka z napędem wodorowym jest droższa od tej z napędem spalinowym?

Tak, ale trochę. Jednak w wypadku tej łódki w dużej mierze cena zależy od różnych konfiguracji, przede wszystkim od tego jak duże zainstalujemy na niej ogniowo wodorowe. To podstawowy nowy koszt. Ale od razu zaznaczam, że w projekcie jednostki przewidzieliśmy miejsce na różnej wielkości ogniwa. A to oznacza, że jest je gdzie i jak tam zainstalować.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Cicha Moc, czyli światowa premiera wodorowej łodzi rodem ze Szczecina - Głos Szczeciński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza