MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Część działaczy Związku Podhalan nie chce wizyty Bronisława Komorowskiego

Łukasz Bobek, Tomasz Mateusiak AIP
Marcin Zubek (z lewej) i Władysław Motyka uważają, że wizyta prezydenta to kampania wyborcza.
Marcin Zubek (z lewej) i Władysław Motyka uważają, że wizyta prezydenta to kampania wyborcza.
Część działaczy Związku Podhalan nie chce wizyty Bronisława Komorowskiego w Ludźmierzu. Górale mają żal, że wcześniej ich nie słuchał, a teraz przyjeżdża na Podhale, bo jest kampania.

Górale ze Związku Podhalan pokłócili się o planowaną na sobotę wizytę Bronisława Komorowskiego na Zjeździe Karpackim w Ludźmierzu. Część działaczy uważa, że prezydent przyjeżdża do nich zrobić sobie kampanię wyborczą.

- Teraz sobie o nas przypomina? Jak apelowaliśmy do niego, żeby nie sprzedawać kolejki na Kasprowy Wierch i żeby nie podpisywał konwencji o przemocy w rodzinie, to nas nie słuchał - mówi Jan Hamerski, honorowy członek Związku.

Prezydenta na Zjazd Karpacki zaprosił Andrzej Skupień, prezes Zarządu Głównego Związku Podhalan w Polsce, a także Andrzej Gąsienica Makowski, były starosta tatrzański, który jest współorganizatorem Zjazdu. - W 90-letniej historii naszego Związku decyzje o zaproszeniu ważnych osób podejmował cały zarząd. W tym przypadku nas pominięto - mówi Władysław Motyka, reprezentujący górali z Żywiecczyzny.

Dodaje, że wizyta głowy państwa w przededniu wyborów prezydenckich stawia górali w kłopotliwej sytuacji. - Zostaniemy wmontowani w medialny przekaz na rzecz kampanii wyborczej prezydenta. Dlatego zdecydowaliśmy, że nie pojawimy się w Ludźmierzu - zapowiada Motyka. Z takim zamiarem nosi się także część zakopiańskich działaczy, jak i górale z Poronina, Pienin czy ziemi suskiej. - Skoro prezydent nie słuchał nas wcześniej, nie widzę konieczności, by teraz jechać do Ludźmierza i przyklaskiwać mu - mówi stanowczo Edward Chyc Magdzin z Zakopanego.

Zdaniem buntujących się działaczy, Zjazd Karpacki i wizyta Komorowskiego będą także teatrem dla jednego aktora - Andrzeja Gąsienicy Makowskiego. Podejrzewają, że były starosta tatrzański w zamian za poparcie Związku Podhalan dla kandydatury Komorowskiego zapewni sobie miejsce na listach Platformy Obywatelskiej do Senatu w jesiennych wyborach parlamentarnych. Już dostał nową robotę u marszałka Małopolski (również z PO). Ma być doradcą w sprawie rozwoju ziem górskich. Zarówno Gąsienica Makowski, jak i Andrzej Skupień bronią się, że zaproszenie głowy państwa miało na celu tylko i wyłącznie podniesienie prestiżu Zjazdu Karpackiego.

Część górali zrzeszonych w Związku Podhalan zamierza bojkotować spotkanie z prezydentem RP Bronisławem Komorowskim, jakie ma odbyć się w Ludźmierzu w ramach I Zjazdu Karpackiego. - Nie chcieliśmy patronatu prezydenta nad tą imprezą, bo wcześniej nie słuchał naszych apeli - oświadczyli przedstawiciele Związku na specjalnej konferencji prasowej w Zakopanem.

Wizyta prezydenta RP w Ludźmierzu odbędzie w sobotę. Zaproszenie do głowy państwa wystosował Andrzej Skupień, prezes zarządu głównego ZP w Polsce. Wcześniej poprosił prezydenta RP o objęcie Zjazdu honorowym patronatem. - Przez ponad 90 lat istnienia naszej organizacji o tak ważnych sprawach decydował zarząd główny. To była piękna tradycja, która w tym przypadku została złamana. Patronatu i zaproszenia prezydenta Komorowskiego nikt z nami nie uzgadniał - mówi Władysław Motyka, członek prezydium zarządu głównego ZP, przedstawiciel górali żywieckich.

Zdaniem członków ZP, którzy wczoraj byli na konferencji prasowej, obecny prezydent przyjeżdża na Podhale tylko po to, by zrobić sobie kampanię przed wyborami. Tego zdania są górale z oddziałów Związku w Zakopanem, Poroninie, Żywcu i ziemi suskiej. W spotkaniu z mediami wzięli też udział byli prezesi ZP: Jan Hamerski, Maciej Motor-Grelok i ks. Władysław Zązel, kapelan ZP. Jak mówił Edward Chyc-Magdzin z zakopiańskiego oddziału ZP, prezydent RP nie słuchał, gdy niedawno górale apelowali, by nie podpisywał "Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej". - Nie było odzewu z jego strony także wówczas, gdy prosiliśmy, by państwo nie sprzedawało spółki Polski Koleje Linowe - mówi Chyc-Magdzin. Dlaczego więc teraz górale mają się z nim spotkać i bić mu brawo w Ludźmierzu?

Jak dodaje Jan Hamerski, podpisanie przez prezydenta konwencji dotyczącej przemocy w rodzinie uderza w religijność górali. - A Ludźmierz i tamtejsze sanktuarium to ziemia święta dla nas i powinna obligować wszystkich, którzy się tam pojawiają do podtrzymywania wartości katolickich - mówił Hamerski. Na sobotnie spotkanie z prezydentem na pewno nie przyjadą górale z Żywca. - Zdaliśmy sobie sprawę, że zostaniemy wmontowani w medialny popis prezydenta. Stawia się nas w dwuznacznej sytuacji. Dlatego się nie zjawimy - mówi Motyka. Radzi, że lepiej byłoby zorganizować Zjazd po wyborach prezydenckich. Nieobecność na sobotnim spotkaniu zapowiedział też Maciej Motor-Grelok. Marcin Zubek, prezes ZP w Zakopanem, zaznaczył, że związkowcy mają wolny wybór, ale... "każdy kiedyś ze swoich grzechów będzie rozliczony".

Zdaniem górali przeciwnych wizycie Komorowskiego, jego patronat nad zjazdem to działanie jednego człowieka. - A którego, o tym wszyscy przekonają się w sobotę - mówił tajemniczo Jan Hamerski. Nie da się ukryć, że na myśli miał Andrzeja Gąsienicę Makowskiego, byłego starostę tatrzańskiego. Już wiadomo, że w czasie Zjazdu Karpackiego, właśnie w sobotę Makowski będzie przedstawiony jako nowy doradca marszałka małopolskiego Marka Sowy z PO. - Rzeczywiście, zatrudnię niebawem pana Andrzeja. Będzie zajmował się sprawami rozwoju ziem górskich. Jest on w tym zakresie specjalistą - potwierdza Marek Sowa. Nie chce podać, jakie będą zarobki Makowskiego na nowej posadzie. Nie od dziś mówi się w Zakopanem, że po utracie stołka starosty, Makowskiemu marzy się teraz posada senatora RP.

Kilkanaście dni temu Gąsienica Makowski w jednej z zakopiańskich restauracji spotkał się z Michałem Kamińskim, który jest obecnie doradcą premier Ewy Kopacz. To dla wielu było sygnałem, że były starosta szuka sobie miejsca na listach Platformy Obywatelskiej w jesiennych wyborach parlamentarnych. Teraz działacze Związku są przekonani, że Makowski ma ochotę zostać senatorem. - Związek Podhalan przez takie działania został upolityczniony - grzmieli na wczorajszej konferencji.

Co ciekawe, wczoraj o upolitycznieniu związku mówili też zarówno Skupień, jak i Andrzej Gąsienica Makowski. - Moim zdaniem, polityków do związku wpuścili prezesi Jan Hamerski i Maciej Motor-Grelok - mówi Skupień. Zauważa, że to właśnie oni od dawna są działaczami Prawa i Sprawiedliwości. - Dziś mnie atakują, a przecież ja zaprosiłem prezydenta na nasz zjazd tylko po to, by podnieść jego rangę. 80 lat temu, gdy odbył się podobny zjazd, nasi poprzednicy zaprosili na niego prezydenta Ignacego Mościckiego. Chciałem do tego nawiązać - opowiada Andrzej Skupień. Przekonuje, że w weekend zjazd nie stanie się elementem kampanii wyborczej prezydenta RP. Według niego, główną rolę na zjeździe mają pełnić... bacowie, a nie Bronisław Komorowski.

Niemal dokładnie to samo mówi Andrzej Gąsienica Makowski. On też zaprosił prezydenta "tylko" po to, by nawiązać do tradycji. Były starosta tatrzański potwierdza też, że ostatnio dostał pracę od marszałka województwa małopolskiego z PO (będzie doradcą ds. rozwoju ziem górskich), ale jego zdaniem nie można tych dwóch spraw łączyć. - Ja nie jestem i nie będę nigdy partyjniakiem - mówi Andrzej Gąsienica Makowski. - Dostałem pracę, bo na problematyce Karpat przez ostatnie 40 lat zjadłem zęby - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza