W poniedziałek nie udało się rozwiązać problemu dwóch dzików, które po porannej przechadzce przez centrum Słupska zagoniono na podwórze przy ul. Deotymy. Straż miejska odgrodziła teren i zatarasowała wyjazd z podwórza tak, aby zwierzęta nie zdołały się przedostać na ruchliwą ulicę.
Sięgnięto po broń. Strzelbę miotającą środek nasenny pożyczono z gminy Kobylnica. Strzelał łowczy, z którym miasto ma podpisaną umowę. Trafił, ale...
- Niestety nie udało się ich uśpić - poinformował nas Paweł Dyjas, szef słupskiej straży miejskiej. - Zwierzęta nie zareagowały na leki.
Powodem miało być zbyt małe stężenie środka usypiającego. Duże zwierzęta były pobudzone i w stresowej sytuacji zasłaniały się nawzajem. Usypiacza o mocniejszym działaniu w Słupsku nie było. Urzędnicy i weterynarze chwycili więc za telefony i zaczęli wydzwaniać do zaprzyjaźnionych instytucji i samorządów w poszukiwaniach odpowiedniego medykamentu.
- Stoję na stanowisku, aby skutecznie podać lekarstwo i bezpiecznie wywieźć zwierzęta - mówiła we wtorek rano Krystyna Danilecka-Wojewódzka, prezydent Słupska. - Nie zgadzam się na odstrzał, ponieważ wymagałoby to użycia broni na podwórzu, obok mieszkań i szkoły. Dziękuję mieszkańcom, którzy wykazali się dużą empatią i rozumieją sytuację, choć to dla nich dyskomfort.
W całą akcje zaangażowano straż gminną z Kobylnicy, która jest właścicielem broni strzelającej środkiem usypiającym. Przypomnijmy, że na zakup takiej strzelby na ostatniej sesji nie zgodzili się miejscy radni. Jej koszt to 15 tys. zł, nie 44 tys. jak wczoraj podaliśmy.
- Jest to kryzysowa sytuacja, która pokazuje, że taka broń jest nam potrzebna - podkreślała dzisiaj Krystyna Danilecka-Wojewódzka. - Oczywiście możemy ją pożyczać, ale ja nie mogę wiecznie nadużywać grzeczności moich kolegów samorządowców.
Ratusz przygotowywał się we wtorek na różne ewentualności. Również taką, kiedy mocniejszy środek nie powali zadomowionych na Deotymy zwierząt. Alternatywą miało być ustawienie odłowni, z którą byłby jednak kłopot. Dziki są na tyle inteligentne, że zjadają smakołyki rozrzucone wokół urządzenia, w środku już nie.
Ostatecznie preparat o większym stężeniu środka usypiającego znaleziono w Redzie. Dziki uśpiono, po czym trafiły do lasu w okolicach Krępy Słupskiej.
Przypomnijmy, że zdaniem specjalistów z Polskiego Związku Łowieckiego dzików jest co raz więcej w miastach, bo przyzwyczajają się do ludzi. Jedną z przyczyn jest ich dokarmianie i łatwiejsze niż w lesie zdobywanie pożywienia. Zdaniem myśliwych, ze względu na Afrykański Pomór Świń najlepszym rozwiązaniem jest uśmiercenie zwierząt, co może budzić kontrowersje i opór.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody