Zlokalizowany na peryferiach Białogardu zakład Świtała-International od siedmiu lat przetwarza jelita zwierzęce, sprowadzane z Europy Zachodniej na naturalne skórki do kiełbas. Są sprzedawane do krajów Unii. Trzysta pięćdziesiąt zatrudnionych w firmie osób - głównie kobiet, myje flaczki, segreguje je według grubości, tnie i składa w pęczki, które potem moczą się i konserwują w soli.
Fabryka mogłaby być większa
Ponieważ Władysław Świtała, właściciel firmy, ma coraz więcej zamówień, planuje niebawem powiększyć produkcję i zatrudnić stu nowych pracowników. Chciałby też rozbudować zakład. Waha się jednak. - Co miesiąc zakład kanalizacji nakłada na mnie kary za to, że odprowadzam ścieki z dużą ilością soli. Po 30, 40 tysięcy złotych - tłumaczy. - A jeśli zatrudnię jeszcze więcej osób, to przybędzie też ścieków z solą. I kary będą wyższe - dodaje. Przedsiębiorca oszacował, że bardziej opłaca mu się powiększyć swój drugi w regionie zakład w Redle - mniejszy od białogardzkiego. Dlaczego? Bo - jak twierdzi
- tam w ogóle nie płaci kar za słone ścieki, gdyż dogadał się z władzami.
Dlaczego miejska spółka Zakład Wodociągów i Kanalizacji (ZWiK) w Białogardzie obciąża firmę Świtały? - Ścieki z jego zakładu są dużo bardziej zasolone, niż dopuszczają normy. Sól niszczy rury i pompy w oczyszczalni. Moglibyśmy w ogóle ich nie przyjmować - tłumaczy Marianna Przychodni, prezes ZWiK. Opłaty, jakie pobiera miejska spółka, są przeznaczone na konserwację i naprawę sieci.
Za ścieki trzeba płacić
Świtała nie ukrywa, że bardziej zależy mu na rozbudowie zakładu w Białogardzie, bo jest lepiej usytuowany i prościej go powiększyć. A ponieważ uważa, że rozwój jego firmy przysporzy też zysków miastu,
zaproponował niedawno władzom Białogardu układ. Jeśli zwolnią go na jakiś czas z płacenia kar za ścieki, to zatrudni na stałe stu dodatkowych pracowników. A niebawem wybuduje przy zakładzie oczyszczalnię.
Burmistrz i prezes zakładu kanalizacji nie przystali jednak na te warunki. - Nie możemy zrezygnować z opłat za ścieki od firmy, bo działalibyśmy na szkodę miasta i wbrew prawu - tłumaczy prezes Przychodni. Dodaje, że zrobili wszystko, co mogli - zaproponowali Świtale dużą obniżkę kar.
Przedsiębiorca uważa jednak, że to za mało. - W takiej sytuacji opłaca mi się rozwijać firmę w Redle - mówi. Zastrzega jednak, że nie przesądził jeszcze o tym ostatecznie i będzie nadal negocjował z władzami Białogardu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?