MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fajny ten Słupsk macie

ROZMAWIAŁ RAFAŁ SZYMAŃSKI
Rozmowa Z Evaldasem Jocysem, zawodnikiem Energi Czarnych Słupsk

- Mecz z AZS Koszalin był dla pana pierwszym w Słupsku przed publicznością, która będzie pana rozliczać z gry w ciągu czterech najbliższych miesięcy. Jak wrażenia?

- Na początku było mi trudno przywyknąć do tego hałasu. To nowe miejsce dla mnie, nowy zespół, to mój pierwszy raz "u siebie". Zagrałem przed specyficznymi kibicami. Jak trzeba, bardzo głośnymi. I było ich bardzo dużo. Dzięki temu, pod koniec meczu, czułem się już doskonale. Fajny ten Słupsk macie, nie ma co. A sam mecz nie był łatwy.

- Co wpłynęło na pańską decyzję o podpisaniu tutaj kontraktu?

- Dobry zespół, w dobrej lidze, z dobrym trenerem. Tak brzmiało hasło wywoławcze. Chwilę się zastanowiłem i poczułem, że ta oferta, to może być właśnie to. Sądząc po tym, co widziałem na boiskach w Pucharze Polski w Trójmieście, a następnie w spotkaniu z AZS Koszalin, chyba się nie myliłem.

- Jak się pan odnalazł w tych pierwszych dniach w klubie?

- Oczywiście na razie wkomponowuję się w zespół, nie jest tak, że od początku będę super grał. Musi trochę czasu upłynąć. Ale każdy trening działa na naszą korzyść. Problemów nie powinniśmy mieć. Ja już jestem doświadczonym zawodnikiem i wiem jak zrobić, aby ten okres minął jak najbardziej bezboleśnie. Widać też, że w tym zespole są dobre stosunki między zawodnikami.

- Znał pan wcześniej "crazy coach'a" ze Słupska - Igora Griszczuka?

- No... jest szalony, to fakt. I bardzo dobry. Znać nie znałem, ale teraz po kilku dniach już tak.

- Za to Mantas Cesnauskis grał już z panem w Belgii.

- Zanim przyjechałem do Słupska, zadzwoniłem do niego, aby powiedział mi coś o zespole. Brzmiało zachęcająco. Przyjechałem.

- A jednak w tym sezonie nie mógł pan znaleźć wcześniej klubu. Dlaczego tak się stało?

- To proste. Nie miałem dobrej oferty. Postanowiłem czekać na taką propozycję, która byłaby dobra dla mnie. Wolałem to, niż zestarzeć się gdzieś na ławce w jakimś klubie i grać tylko przez kilka minut. Chciałem mieć mądrego trenera, który jeszcze ze mnie coś wyciągnie.

- W poprzednich klubach raczej nie występował pan tak blisko kosza. W Słupsku właśnie tak się dzieje. Odpowiada to panu?

- A nawet jeśli nie, to mam wyjście? Wcześniej byłem zawodnikiem bardziej na "trójce" i "czwórce". W Słupsku, jak już widać po pierwszych występach, będzie inaczej. Zagram przede wszystkim na "czwórce". Przyzwyczaję się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza