W naszym regionie w Człuchowie, Słupsku i w Ustce funkcjonują obok siebie po dwa samorządy: miejski i wiejski. I każdy z tych samorządów ma własną straż: gminną albo miejską. O ile jednak każda ze straży gminnych jest uzbrojona w co najmniej jeden fotoradar i intensywnie wykorzystuje te urządzenia, wymierzając kierowcom nawet po parę tysięcy mandatów rocznie, to wymienione straże miejskie nie mają takich urządzeń.
Sfotografowani kierowcy, zwłaszcza ci z innych obszarów kraju, nie znają niuansów administracyjnych i bardzo często korespondencję adresowaną do sfotoradaryzowanych straży gminnych kierują do straży miejskich o zbliżonych nazwach. To wszelkiego rodzaju odwołania i wyjaśnienia składane w związku z postępowaniami mandatowymi.
Zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego, w takich sytuacjach strażnicy miejscy powinni przesłać pismo do właściwego organu, czyli do gminy - i powiadomić o tym odrębnym pismem nadawców. A to oznacza koszty.
Jak ustaliliśmy, miejscy funkcjonariusze unikają tych wydatków.
W Ustce i w Słupsku po prostu dzwonią do kolegów z gmin z informacją, że jest do nich korespondencja.
- Oni potem przyjeżdżają i odbierają te przesyłki - wyjaśnia Mariusz Smoliński, rzecznik prezydenta Słupska.
W Człuchowie fotoradarową korespondencję adresowaną do gminy, która trafiła do miasta, przekazuje funkcjonariuszom gminnym miejski goniec.
- To kilka spraw w miesiącu, nie są to więc znaczące koszty - tłumaczy burmistrz Ryszard Szybaiło. Jak jednak przyznaje, ten tryb już raz został zakwestionowany przez pewnego kierowcę z głębi Polski, który złożył skargę na taki sposób załatwienia swojego pisma.
- Stwierdził, że zgodnie z KPA powinniśmy powiadomić go pisemnie o przekazaniu sprawy do właściwego organu. Przez fotoradary gminne mamy więc nieprzyjemności, w dodatku przez to, że są one kojarzone z miastem, psują nam trochę wizerunek, no ale co mamy robić? Nie chcemy wojny z gminą - powiedział nam w poniedziałek Szybaiło.
W Słupsku panuje jednak opinia, że można przekazywać korespondencję najtańszym kosztem, z ręki do ręki.
- Za każdym razem dostajemy pokwitowanie. Nasi strażnicy uważają, że to jest procedura zgodna z KPA - powiedziano nam w ratuszu.
W rozmowie z nami miejscy urzędnicy twierdzili, że wiejskie fotoradary z gmin wikłające ratuszowych urzędników w korespondencję z nie swoimi petentami, nie są wielkim problemem.
Jednak np. tylko człuchowska straż gminna wyda w tym roku na korespondencję z kierowcami i innymi urzędami aż 750 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?