MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Igors Miglinieks: Mam nadzieję, że kibice nam pomogą

Piotr Kawałek i Rafał Szymański
Igors Miglinieks coraz lepiej zna swoich zawodników. Fot. Łukasz Capar
Igors Miglinieks coraz lepiej zna swoich zawodników. Fot. Łukasz Capar
Rozmowa z Igorsem Miglinieksem, szkoleniowcem Energi Czarnych Słupsk, w przeddzień meczu z AZS Koszalin

- Czy zdaje Pan sobie sprawę, że dla kibiców mecze pomiędzy Energą Czarnymi a AZS są czymś w rodzaju wojny?

- Tak, dobrze wiem, co to są derby. Rozgrywałem takie mecze na Cyprze pomiędzy AEL-em i APOELEM oraz pomiędzy narodowymi drużynami Chin, którą trenowałem, i Korei, którą pobiliśmy 50 punktami. Jako zawodnik najważniejsze były dla mnie i kolegów mecze pomiędzy CSKA Moskwa i Żalgirisem Kowno, cztery lata z rzędu. Grałem wtedy dla CSKA, pamiętam mecze w Kownie, kiedy kibice bardzo wspierali swoją drużynę, ale jak nam wyszła dobra akcja, potrafili bić nam brawo. W Moskwie było tak samo. Na rewanż do Moskwy przyjeżdżało 3-4 tysiące kibiców Żalgirisu, na halę, która mogła pomieścić 10 tysięcy kibiców. To było jeszcze w latach 80. Tak więc i teraz wiem, jakie to ma znaczenie.

- Czy motywuje pan zawodników przed tą grą w jakiś specjalny sposób?

- W drużynie są zawodnicy, którzy znają wagę tego meczu i z pewnością przekażą te informacje innym graczom. Oczywiście rozmawialiśmy o derbach na spotkaniach z zawodnikami. W takich sytuacjach zawodnicy powinni być jeszcze bardziej skoncentrowani niż zwykle, dobrze wiedzą, co to znaczy grać w derbach. W sporcie wszystko może się wydarzyć, wygrywa ten, kto ma więcej cierpliwości.

- Jak zatrzymać szybko grający i twardy w obronie zespół AZS?

- Przez cały tydzień analizowaliśmy ich grę, oglądaliśmy taśmy z nagraniami meczów, specjalnie przygotowywaliśmy obronę, nad którą długo pracowaliśmy. Mam nadzieję, że skoro gramy u siebie, kibice też nam będą pomagali w defensywie. Jeśli sala jest zapełniona, kibice wywierają presję na zawodników. Oni wtedy starają się jeszcze lepiej bronić i wykonywać zadania, które postawiliśmy sobie przed meczem. Nie wystarczy tylko biegać, każdy musi grać w ten sam sposób, wtedy będzie to obrona drużynowa. Jeśli będziemy w defensywie grali indywidualnie, nawet twardo, to może nie wystarczyć, musimy tworzyć jeden organizm.

- Na turnieju przed sezonem w Inowrocławiu podkoszowi mieli problem z Ticą. Jak temu zapobiec?

- Tam nie pokazaliśmy się z najlepszej strony, ale co mecz stajemy się lepsi. Najpierw musiałem poznać co moi gracze potrafią na boisku, pozwoliłem grać im ich sposobem, tak jak lubią. Ten turniej graliśmy bez wcześniejszego rozpoznania. Teraz wszystko zostało przygotowane, przedyskutowane, zawodnicy wiedzą, że nie mają tylko grać, ale grać i myśleć. To właśnie staraliśmy się zrobić, przygotowując się do meczu. Wiemy, że Tica jest jednym z liderów tego zespołu, ale liczymy, że uda nam się go powstrzymać lepiej niż w Inowrocławiu.

- Czy Mantas Cesnauskis wyjdzie w pierwszej piątce?

- Nie mogę tego mówić przed meczem w Koszalinie, bo przeciwnicy się będą mogli wtedy przygotować.
Cały czas szukam rozwiązań na to spotkanie. Teraz obowiązuje przecież przepis o dwóch polskich koszykarzach i zagraniczny skład pierwszej piątki zależy od tego, jakich zawodników polskich wystawię na początku meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza