Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Izabela Jaruga-Nowacka. Pani Iza, Izunia, ciocia...

Dariusz Olejniczak
Izabela Jaruga-Nowacka
Izabela Jaruga-Nowacka
Jechałem samochodem do Warszawy, kiedy zadzwonił do mnie kolega z informacją, że pod Smoleńskiem rozbił się samolot - Krzysztof Kwater przez 9 lat był najbliższym współpracownikiem Izabeli Jarugi-Nowackiej.

- Zadzwoniłem do męża posłanki, pana Jerzego Pawła Nowackiego - wspomina Krzysztof Kwater. - Miałem nadzieję, że może ona nie wsiadła do tego samolotu, że się spóźniła, że zmieniła plany. Ale on potwierdził te najgorsze przypuszczenia. Niestety, pani Iza zawsze była bardzo punktualna.
Ta cecha Izabeli Jarugi-Nowackiej to tylko jeden z charakterystycznych elementów składających się na osobowość człowieka zaangażowanego w swoją pracę, przekonanego o słuszności i potędze wartości, których broni. Tak zapamiętali ją przyjaciele i współpracownicy. Nigdy nie szła na kompromisy w kwestiach fundamentalnych, a przy tym umiała być ciepła, współczująca, służyła pomocą i radą każdemu, kto o to poprosił.

Akt odwagi

- Ale nawet specjalnie prosić nie musiałyśmy - mówi Anna Urbańczyk z gdańskiej Kampanii Przeciw Homofobii. - Pani Iza sama zawsze pamię-tała o nas, opiekowała się nami, wspierała naszą działalność. Pamiętam na przykład, że szła z nami podczas tegorocznego Marszu Kobiet, zupełnie niedawno, na początku marca. To była sobota, a już następnego dnia brała udział w warszawskiej Manifie. I nigdy nie zależało jej na tym, by iść w pierwszym szeregu, była jedną z nas. A po marszu, kiedy chciałyśmy jej podziękować, to ona dziękowała nam.

Anna Urbańczyk uważa, że wsparcie Izabeli Jarugi-Nowackiej dla kampanii społecznej "Niech nas zobaczą" było kamieniem milowym dla zmiany świadomości społecznej wobec osób nieheteroseksualnych. W ramach tej akcji w wielu polskich miastach pojawiły się plakaty ze zdjęciami par homoseksualnych trzymających się za ręce. Niby nic wielkiego, ale dla Polaków to był wówczas szok. Na tyle duży, że większość billboardów została zniszczona.

- Był 2003 rok, wtedy nikt nie podejmował takich tematów publicznie - wspomina Urbańczyk. - Ona nie tylko nas poparła, ale nawet dała ministerialne fundusze na przeprowadzenie akcji. To był akt sporej odwagi, a przy tym świadectwo bezkompromisowości w obronie wyznawanych przez nią wartości.
A te wartości zawsze związane były z obroną najsłabszych, wykluczonych, z prawami człowieka.

Dla kobiet

- To była jej prawdziwa pasja i prawdziwe powołanie - mówi Jolanta Banach, wieloletnia przyjaciółka pani Izabeli. - Była człowiekiem lewicy z krwi i kości. Do jej największych zasług należy przeoranie świadomości społecznej w kwestii równouprawnienia, równych szans kobiet i mężczyzn, niedyskryminowania mniejszości. A dziełem fundamentalnym, dokonanym wspólnie z innymi działaczkami społecznymi, jest Kongres Kobiet, ponadpartyjna inicjatywa obywatelska, której celem jest promowanie i wspieranie kobiet w życiu publicznym, politycznym, na rynku pracy oraz we wszystkich innych aspektach funkcjonowania w społeczeństwie. Kolejna sprawa bez precedensu to Parlamentarna Grupa Kobiet. Znowu ponad podziałami i znowu na rzecz kobiet.

Bez kompromisów

Na pytanie o to, jaka była Izabela Jaruga-Nowacka prywatnie, Jolanta Banach odpowiada: - Iza była ciepłą, serdeczną osobą. Była kobietą, przy której każdy czuł się dobrze. Żałuję, że przez ostatnie dwa lata miałyśmy dla siebie tak mało czasu. Wspomnień jest sporo. Także ze spotkań towarzyskich czy tych organizowanych z okazji świąt przez grono przyjaciół, kolegów, współpracowników. I muszę powiedzieć, że Iza nigdy nie szła na kompromisy, także prywatnie. Ona nie puszczała oka, nie przyzwalała prywatnie na to, na co nie pozwoliłaby publicznie. Pamiętam, że kiedyś podczas jednej z pierwszych dyskusji o parytetach któryś z kolegów klubowych powiedział, że trzeba ustąpić, bo się baby rozkręcą. I ją to bardzo dotknęło. Była oburzona, bo nie tolerowała obłudy. I nigdy nie traciła azymutu na lewicowość. Tego też wymagała od innych.

Może właśnie dlatego mężczyźni ją lubili i szanowali. Andrzej Różański, były poseł, działacz lewicy z Gdańska, pamięta, że choć Izabela Jaruga-Nowacka była kobietą o dużej, niebanalnej urodzie, nigdy tego atutu nie wykorzystywała.

- Ona nigdy nie oczekiwała specjalnego traktowania - mówi Różański. - To się jakoś samo tak działo, że człowiek ustępował jej miejsca, przepuszczał przodem przy wyjściu. Darzyliśmy ją atencją, choć ona doskonale radziła sobie sama. Była samodzielna bardziej niż niejeden facet, a przy tym naturalnie kobieca. I miała dar przyciągania do siebie ludzi będących w potrzebie. Przeważnie były to kobiety, ale nie tylko. Iza często górowała wiedzą i doświadczeniem nad otoczeniem, jednak nie miała cech celebryty. Nie dbała o poklask.

Była jak mama

Asystent Krzysztof Kwater był współpracownikiem i przyjacielem Izabeli Jarugi-Nowackiej.
Jest przykładem na to, że posłanka, choć zaangażowana w działalność na rzecz kobiet, wszystkich traktowała równo, niezależnie od płci oraz przekonań.

- Panią Izabelę poznałem dziewięć lat temu, podczas kampanii wyborczej w 2001 roku - wspomina Kwater.

- Ona była kandydatką numer jeden na liście SLD-UP w Gdyni. Ja także byłem na tej liście, ale raczej jako kandydat wspierający na jednej z dalszych pozycji. Podczas kampanii dałem się chyba poznać jako sprawny i aktywny działacz, bo po zwycięstwie pani posłanka zaproponowała mi pracę w swoim biurze. Wbrew pozorom dotacje otrzymywane przez parlamentarzystów na ich działalność nie są zbyt duże i dlatego byłem jedynym pracownikiem biura i asystentem pani Izabeli. Siłą rzeczy zajmowałem się wszystkim. Od organizowania spotkań, pisania i odbierania korespondencji, pilnowania kalendarza, druku materiałów informacyjnych, po rolę kierowcy, jeśli była taka potrzeba, żeby szybko i sprawnie dotrzeć gdzieś na spotkanie z ludźmi. Cóż mogę powiedzieć, praca w biurze była ciekawa, bo bardzo różnorodna. Z czasem pojawili się wolontariusze, społeczni asystenci, ale na brak zajęć nadal nie narzekałem.

Zdaniem Krzysztofa Kwatera pani Iza była szefem idealnym.

- Dobra, mądra, wyrozumiała - wylicza jednym tchem. - I te cechy przenosiła na grunt swojej działalności społecznej i politycznej. Równocześnie przestrzegała najwyższych standardów, starała się tworzyć dobre kanony pracy parlamentarnej. Była zawsze przygotowana do posiedzeń, a jeśli na czymś się nie znała, to po prostu nie zabierała głosu, oddając pole specjalistom. Nie była komentatorem od wszystkiego.

Nasze rodziny znały się i przyjaźniły, ale pani Iza była w wieku mojej mamy, dlatego miałem dla niej respekt i traktowałem ją po trosze jak mamę. Ona zawsze interesowała się naszymi problemami, pytała o zdrowie żony i moich dzieci. A dzieci mówiły o niej ciocia Iza. Bo ona była dla nich jak ciocia. Kiedy powiedzieliśmy im, że zginęła w tej strasznej katastrofie, bardzo to przeżyły. Moja żona zresztą też zareagowała bardzo emocjonalnie. Do dziś nie możemy się z tego otrząsnąć. Ale myślę, że mam dobrze naładowane akumulatory na przyszłość. Zawsze starałem się czerpać z jej wiedzy i mądrości jak najwięcej. Nauczyłem się bardzo dużo i z pewnością dobrze tę wiedzę wykorzystam.

- Podobno nie ma ludzi niezastąpionych - mówi Jolanta Banach. - Ale ja uważam, że każdy jest niezastąpiony. Izunia jest niezastąpiona. Polityka nie znosi próżni i na pewno przyjdą po niej inne działaczki, wspaniałe kobiety, jednak obawiam się, że ludzi takich jak ona, niemanipulujących swoimi poglądami i opinią publiczną dla tych czy innych korzyści, umiejących oprzeć się złudnemu urokowi stabloidyzowanych mediów, może zabraknąć.

Izabela Jaruga-Nowacka pozostawiła dwie córki, Barbarę i Katarzynę.

W sierpniu skończyłaby 60 lat. Za dwa miesiące miała zostać babcią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza