MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jesteśmy problemem dla Europy

Rozmawiała Marzena Sutryk
Europoseł Janusz Lewandowski
Europoseł Janusz Lewandowski
Rozmowa z europosłem Januszem Lewandowskim

Kim jest

Kim jest

Janusz Lewandowski, polski ekonomista i polityk z grupy gdańskich liberałów, od 16 czerwca 2004 w Parlamencie Europejskim. W latach 1980-1989 był doradcą ekonomicznym NSZZ Solidarność. Współzałożyciel Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Był ministrem przekształceń własnościowych w rządach Bieleckiego i Suchockiej. Razem z Donaldem Tuskiem i grupą liberałów odszedł z UW do Platformy Obywatelskiej.

- Z sondaży wynika, że olbrzymia większość Polaków chwali sobie wejście do Unii Europejskiej, ale inaczej jest, gdy padają pytania o wprowadzenie wspólnej waluty, euro. Ludzie boją się podwyżek, których przy tym się spodziewają.

- Fakt, nastąpiła zmiana nastrojów społecznych. Pierwsze sondaże były euro przychylne. Obecnie upowszechnia się kontrargumentacja, która nabierze tempa, gdy dojdzie do wcześniejszych wyborów w polskim parlamencie. Będzie mowa o tym, że euro oznacza podwyżkę cen detalicznych.

- A nie oznacza?

- Mały, niezbyt odczuwalny skok inflacyjny jest możliwy. Detaliści wykorzystują przeskok walutowy, ale on działa jednorazowo. Później się to stabilizuje. Pamiętajmy, że euro to też korzyści, przede wszystkim dla biznesu. Ponadto Polacy stali się narodem wędrującym, przy wymianie złotówki tracą finansowo.

- Pana zdaniem Polska będzie miała euro na EURO 2012?

- To nie jest takie proste. Choć z pewnością dla uczestników EURO 2012 byłoby to wygodne, a Polska byłaby przez to bardziej atrakcyjna.

- Śledzi pan bieżące wydarzenia w kraju?

- Tak. Choć to nie działa zbyt dobrze na stan psychiczny. Odbieramy w Brukseli Telewizję Polonia i TVN24.

- Jak pan ocenia z perspektywy Brukseli to, co dzieje się obecnie w Polsce?

- Mam ten przywilej, że mogę patrzeć na to wszystko z dystansu, przez brukselskie okulary. W Brukseli mamy giełdę wiadomości z 27 krajów. Patrząc na doniesienia z Polski w mediach zagranicznych, mogę powiedzieć, że przebijają się te najbardziej ostre sygnały, najbardziej istotne dla Unii Europejskiej. Ostatnio przebiła się bardzo mocno kwestia polskiej lustracji, a także uprzedzenia prowokowane po naszej stronie wokół traktowania mniejszości seksualnych w Europie. Unia nadstawia ucha na przykład na marsze w naszym kraju, podczas których padają hasła typu "Pedały do gazu!". Niepotrzebnie tym prowokujemy. Gdyby tego nie było, Europa zajmowałaby się sobą, a nie Polską.

- Zgadza się pan z premierem Mazowieckim, że obecna lustracja w naszym kraju jest upokarzająca?

- Wierzę w szlachetne intencje takich postaci, jak Geremek czy Mazowiecki. Ich motywacja jest moralna. Oni są razem z tymi wszystkimi, którzy czują się obrażeni przez państwo polskie. Ich biografia jest znana, a mimo to jeszcze raz wymaga się od nich świadectwa przyzwoitości. Wciągnęliśmy Europę w polską lustrację. To na dobre nam się nie obróci. 90 procent Parlamentu Europejskiego w pełni utożsamia się z Geremkiem. Jego sprzeciw w sprawie ustawy został dostrzeżony. Szykujemy sobie problem.

- No właśnie, jak pan ocenia decyzję profesora Geremka, pańskiego kolegi z europoselskich ław, że nie złoży oświadczenia lustracyjnego?

- To bardzo mocna demonstracja. Widziałem w nim narastającą frustrację. W przeddzień tej awantury był autentycznie roztrzęsiony. On to bardzo mocno przeżywał. Powiedziałem mu wtedy, że rozumiem jego motywy.

- Jak jesteśmy postrzegani w Parlamencie Europejskim?

- Opinia wokół Polski jest coraz gorsza. Jesteśmy niesolidnym partnerem, który jest wielkim europejskim specjalistą od weta. W Europie ceni się partnerów z pozytywnymi pomysłami, którzy angażują się w pozytywną grę, a nie w negatywne napinanie muskułów. Jesteśmy postrzegani jako problem dla Europy. W części jest to zawinione. Polska przez Solidarność i pokojową drogę do demokracji zyskała sobie wielki autorytet. Do tego okazała się tygrysem gospodarczym lat 90. Obecnie trwonimy tę reputację.

- Jesteśmy homofobami?

- To opinie na wyrost. Europa ku naszemu zaskoczeniu jest obyczajowo w innym miejscu - zajmuje się problemem eutanazji, legalizuje aborcję, związki gejowskie, jest gdzie indziej, niż my. My jej nie wprowadzimy w miejsce, w którym my jesteśmy. Trzeba dać jej żyć własnym życiem. Nie należy jej prowokować. Homofobia to poważny problem w całej Europie. Zresztą sztucznie wywołany, bo grupy nawzajem się zaczepiają, zagrzewają do boju poprzez marsze, prowokują się i tym samym ściągają na nas uwagę Europy. I prowokują parlament europejski, by zajmował się sprawami, którymi nie powinien się zajmować. Trudnym zadaniem jest stanie na polskiej bramce, by bronić naszych interesów. Staramy się protestować przeciwko rezolucji w sprawie homofobii, ale mamy mieszane uczucia, jeżeli chodzi o naszych polityków.
- Czy jest pan za legalizacją związków homoseksualnych?

- W Polsce nie przyszła jeszcze pora na takie rozwiązania. Mam przyjaciół w tym środowisku i życzę im jak najlepiej, niech sobie żyją życiem spokojnym. Mogę radzić tylko, żeby za bardzo nie demonstrowali swoich upodobań, bo Polska nie dojrzała jeszcze do tego.

- A aborcja?

- Powinniśmy się trzymać obowiązujących rozwiązań, które zostały osiągnięte na drodze bardzo trudnego kompromisu, z błogosławieństwem dużej części polskiego duchowieństwa.

- Eutanazja?

- O nie, te problemy przyjdą do Polski.

- Jak wygląda pana praca w Parlamencie Europejskim?

- W tym roku mam tylko cztery tak zwane żółte tygodnie. To okres, kiedy Parlament Europejski nie pracuje. Poza tym, przez cały rok, od poniedziałku do piątku, pracujemy. Do Polski wracamy na weekendy.

- Gdzie pan mieszka?

- W wynajętym 60-metrowym mieszkaniu w Brukseli. Mieszkania są tam drogie, więc kupno byłoby zabójcze finansowo. Mamy po 270 euro codziennej diety. I jak ktoś mówi, że to nie wystarcza, to proszę nie wierzyć. Dla porównania: opłata za hotel to 100 euro. Z diety opłacam mieszkanie i bieżące rachunki. W Brukseli mam biuro, przysługuje mi za darmo telefon, mam do dyspozycji komputer. Samochód można wynająć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza