Na ujawnionej liście ponad 100 tysięcy klientów HSBC jest 512 osób powiązanych z Polską, z których 30 posiada polski paszport. Łącznie zgromadzili oni na 1185 kontach 865,6 miliona dolarów. Rekordzista sam uzbierał 1/3 tej kwoty, dokładnie 293,4 miliona dolarów. Korzystanie z tajnych kont może nieść konkretne korzyści. - Motywacją dla takich osób jest uniknięcie opodatkowania albo niechęć ujawnienia, że się takie kwoty posiada - wyjaśnia Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK dziennikarzowi Agencji Informacyjnej Polskapresse.
- Przeciętny człowiek w ogóle nie myśli o takich problemach. Połowa Polaków w ogóle nie ma oszczędności. To są krezusi, ci najbogatsi. Pytanie tylko o pochodzenie tych środków. Z czego? Za co? Czy to są jakieś transakcje, czy kwestie prywatyzacji - zastanawia się Szewczak.
Dane ponad 100 tys. klientów wykradł w 2007 roku informatyk banku, który uciekł do Francji i przekazał je francuskim organom ścigania. Od 2010 roku Francuzi udostępniali listę służbom w niektórych krajach. Polska tej listy nie otrzymała. - Były precedensy. Chcę przypomnieć, że kilka lat temu próbę dotarcia do szwajcarskich kont podjął ówczesny minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro. Podobno, ministrowi Rostowskiemu z rządu obecnej koalicji PO-PSL proponowano dyskietkę z takimi danymi. Zdaje się że Niemcy uzyskali taką możliwość i ktoś proponował to również nam, ale pan minister z tego zrezygnował, nie był zainteresowany - dodaje główny ekonomista SKOK w rozmowie z dziennikarzem AIP.
Zbigniew Ziobro potwierdził, że starał się dotrzeć do danych ze szwajcarskich kont polskich obywateli, gdy pełnił funkcję ministra sprawiedliwości. - Uzyskałem wiarygodne informacje choć drogą nieformalną, a do tego miałem wiedzę operacyjną na temat pewnych osób, które były związane z procesami prywatyzacyjnymi w naszym kraju - tłumaczy Ziobro dziennikarzowi Agencji Informacyjnej Polskapresse. - Na tej podstawie powiązałem fakty i próbowałem dotrzeć do szwajcarskich kont tych osób. Jednak żeby uzyskać takie dane musiałbym określić zarzuty, które chciałem postawić oraz przedstawić mocne dowody. A dysponowałem tylko wiedzą operacyjną - dodaje.
- Na przykład Niemcy pozyskali takie dane na drodze wywiadowczej. Tamtejsi funkcjonariusze po ich zakupieniu byli nawet ścigani listami gończymi w Szwajcarii. Niemcom to jednak nie przeszkadzało, bo dzięki tym danym wytoczyli wiele procesów zamożnym osobom, w tym prezesowi Bayernu Monachium, Uliemu Hoenseowi - mówi Ziobro.
Sprawa Uliego Hoenesa odbiła się szerokim echem. Były prezes Bayernu Monachium ukrył przed fiskusem 28,5 miliona euro, za co został skazany na 3,5 roku więzienia. - To pokazuje różnicę między sądownictwem w Polsce i Niemczech. U nas nie można korzystać z informacji, zdobytych drogą przestępczą, co pokazał casus Beaty Sawickiej, która została uniewinniona mimo przedstawionego materiału dowodowego, co było absurdalne na tle Europy - podkreśla Ziobro. - W Niemczech sądy dbają o interesy państwa, a nie przestępców. U nas tacy delikwenci mogą pokazać gest Kozakiewicza - ocenia.
Gdy Niemcy weszły w posiadanie płyty CD z danymi o kontach obcokrajowców w bankach Szwajcarii i Liechtensteinu, bułgarskie władze podatkowe zwróciły się z prośbą o udostępnienie informacji na temat ewentualnych kont obywateli Bułgarii. - Gdybym był ministrem sprawiedliwości w momencie pozyskania takich danych przez Niemcy, wystąpiłbym o udzielenie informacji na temat kont polskich obywateli - mówi Ziobro. - Jednak ówczesny minister sprawiedliwości, prokurator generalny, premier... nikt nie był tym zainteresowany, co pokazuje, komu sprzyja polski rząd - dodaje były minister sprawiedliwości w rozmowie z dziennikarzem AIP
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?