Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydenci leją wodę

Marzena Sutryk [email protected] Współpraca Michał Kowalski
Obiecanki cacanki, a mieszkańcy Słupska o aquaparku mogą tylko pomarzyć.
Obiecanki cacanki, a mieszkańcy Słupska o aquaparku mogą tylko pomarzyć.
Można by ogłosić konkurs dla Słupska i Koszalina na budowę aquaparku. Ciekawe, który okazałby się skuteczniejszy i wygrałby? Obawiamy się, że żaden.

Sprawdziliśmy, co obiecywali włodarze z Słupska i Koszalina w sprawie budowy aquaparków. Co się zmieniło przez te lata? Nic. Po parkach wodnych w obu miastach ani śladu. A umiały takie wybudować mniejsze samorządy, m.in. Darłowo, Świdwin, Szczecinek. W małej gminie wiejskiej Słupsk już w kwietniu zostanie ogłoszony przetarg na wykonawcę aquaparku. - Sądzę, że zostanie on otworzony w 2008 roku - mówi wójt Mariusz Chmiel. Gmina szacuje, że koszt budowy wyniesie około 20 mln zł. - Będziemy budować, nawet jeżeli nie dostaniemy dofinansowania - dodaje Chmiel.

Słupsk: rok 2002 i następne

W Słupsku najnowszy termin otwarcia aquaparku to 2009 rok. Ale mieszkańcy robią sobie apetyt na kąpiele w basenach już od 2002 roku. Wtedy to prezydent Maciej Kobyliński zapowiedział, że zbuduje krytą pływalnię na największej słupskiej sypialni - Osiedlu Niepodległości. Nic nie zrobiono, ale poprzeczka poszła w górę. W trakcie ubiegłej kadencji Kobyliński oznajmił, że chce w Słupsku postawić aqupark.
W 2005 roku słupscy radni przeznaczyli 100 tysięcy złotych na przygotowanie koncepcji lokalizacji parku na Wyspie Młyńskiej. To atrakcyjnie położony teren pomiędzy rozwidlającą się Słupią, w centrum miasta, w pobliżu Muzeum Pomorza Środkowego.

Powstała koncepcja

Z powyższej kwoty magistrat wydał 18 tys. zł. Za tyle poznańska firma Haskel przygotowała koncepcję. Sęk w tym, że według niej aquapark powinien znaleźć się... w zupełnie innym miejscu, na drugim końcu Słupska, przy ul. Grunwaldzkiej.
Koncepcja ujrzała światło dzienne w kwietniu 2006 roku. Zakładała powołanie spółki - Centrum Rekreacji Sportowej i Rehabilitacji SA, z kapitałem pół miliona złotych. Udziałowcami mieli być miasto i Jerzy Malek, właściciel firmy Morpol, jako inwestor. Spółka miała się starać o dotacje z różnych funduszy, m.in. europejskich.
Koncepcja przeszła ostrą krytykę, ale została zaakceptowana przez radnych. Niektórzy jednak mówili wprost, że miasta nie stać na podobne inwestycje, więc powinno się skupić na rozbudowaniu istniejącej pływalni przy ul. Szczecińskiej, ciągle jedynej w 100-tysięcznym mieście.

Wraca wyspa

Zanim rajcy ochłonęli z pomysłu powołania spółki, w czerwcu 2006 roku Kobyliński przedstawił nowy projekt - budowy aquparku na... Wyspie Młyńskiej. Miała go budować spółka miejsko-niemiecka. Prezydent podpisał nawet list intencyjny z firmą I.F.C. Gmbh z Niemiec.

Po inwestorach, którzy pokazali się jedynie na sesji w czerwcu, ślad jednak zaginął. Z wykazu delegacji prezydenta za 2006 rok wynika, że w sierpniu spotykał się w sprawie aquaparku w Berlinie. Z kim? Nie wiadomo. Prezydent spóźnił się wtedy na swoje tradycyjne spotkanie z mieszkańcami. Jednak poza kilkoma słowami, że "rozmawia z inwestorami o aquparku", nic więcej się nie dowiedzieli.

Wraca Grunwaldzka

Teraz aquapark wraca z powrotem. Tym razem... na ul. Grunwaldzką. - Nie znam dokładnie sprawy, ale z wypowiedzi radnych wynika, że budując na Wyspie Młyńskiej mielibyśmy problem z przepisami ochrony środowiska - mówi Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy prezydenta.

Dla Kobylińskiego budowa aquparku to priorytet obecnej kadencji. Projekt został wpisany w programy dofinansowania z UE. Całość ma kosztować 70 mln zł. Miasto miałoby wyłożyć 30 mln zł. - Prezydent powołał zespół złożony z urzędników i radnych, który miałby pomóc przy opracowaniu koncepcji aquaparku - mówi Smoliński.

Koszalin: rok 2004

Zanim nastał obecnie panujący prezydent Koszalina, miasto zostało uwikłane przez jego poprzedników w umowę z firmą z Bydgoszczy. Tamtejsze Centrum Sportu i Rekreacji, z groszowym kapitałem na koncie, planowało budować w Koszalinie park wodny za około 20 milionów złotych. Kompleks basenów, lodowisko, sztuczna rzeka, korty tenisowe - to wszystko miało być gotowe w 2004 roku na wydzierżawionym gruncie miejskim przy ul. Rolnej. Jednak rozpoczęcie inwestycji wciąż odkładano w czasie. Tłumaczenie CSiR za każdym razem było takie samo - problemy z uzyskaniem finansowania.

Gdy władzę w Koszalinie objął Mirosław Mikietyński, obiecał mieszkańcom, że park wodny w końcu wybuduje. Tyle że inwestor z Bydgoszczy wciąż do budowy się nie palił. W czerwcu 2003 roku wykonawca miał zacząć roboty, ale pieniędzy ciągle nie było. Termin zakończenia przesunięto na 2005 rok.

Umowa nie do zerwania

Po roku urzędowania, w październiku 2003 roku, Mikietyński mówił: "Za zerwanie umowy zapłacilibyśmy odszkodowanie. Umowa obowiązuje do lutego 2004 roku. Jeżeli pojawi się możliwość jej rozwiązania, to ją rozwiążemy".

Dwa miesiące później pisaliśmy, jak to CSiR odebrało z ratusza dziennik budowy. Bank miał dać bydgoskiej firmie 8,5 miliona dolarów. Rzecznik ratusza Grzegorz Śliżewski mówił o zapewnieniach inwestora, że park wodny powstanie w ciągu roku. Nastał styczeń 2004 roku. Prezydent Koszalina nadal twierdził, że umowy - choć inwestor zwodzi - nie da się zerwać. Nieco później usłyszeliśmy jednak, że w ratuszu pracują nad dokumentem zrywającym słynną umowę. Z końcem lutego sama wygasła.

Polowanie na inwestora

Władze Koszalina rozglądały się w tym czasie za innym inwestorem.

Korespondencja i rozmowy z potencjalnymi firmami ciągnęły się miesiącami. W styczniu 2005 roku prezydent tłumaczył, że "trwają rozmowy z dwiema firmami - Interspa oraz Schick&Partner - które dostarczyły koncepcję współpracy".
Trzy miesiące później podaliśmy - za prezydentem - że w czerwcu wyjaśni się ostatecznie, kto wybuduje koszaliński kompleks basenów. Minął czerwiec i nic. We wrześniu ratuszowi urzędnicy zapewniali: "W 2007 w Koszalinie ma stanąć park wodny".

Na sesji w ratuszu prezydenci Koszalina opowiadali, jak będą budować park wodny z niemieckim inwestorem. Miasto miało dać 7 ha ziemi warte 11 milionów złotych, a Niemcy koncepcję, technologię i finansowanie. "Wysłaliśmy oferty do ponad 80 firm - mówił prezydent. - Zgłosiły się trzy niemieckie". Prezydent postawił na konsorcjum Schick&Partner - Barndorf Baderbau - KF Konig Finanzbeteiligungen. Koszt budowy szacowano na 47 milionów złotych. Budowla miała mieć kształt piramidy ze szkła, wewnątrz m. in. basen sportowy z 6 torami, rekreacyjny z grotą i wodospadem, cztery na zewnątrz z łąką do leżakowania, gejzery, bicze wodne, zjeżdżalnie, brodziki, saunę, odnowę biologiczną, fitness.

Półtora roku i finał

Przedstawiciel inwestora zapewniał radnych na wrześniowej sesji, że budowa - po załatwieniu formalności - może ruszyć w maju 2006 roku. "Potrzebujemy 18 miesięcy na wybudowanie parku" - mówił wtedy Adam Bulski. Aquapark miał być dzierżawiony przez Zarząd Obiektów Sportowych w Koszalinie, ten w dzierżawie spłacałby kredyt.

W październiku powstała spółka Błękit Bałtyku z udziałem Koszalina, która miała doprowadzić przedsięwzięcie do końca. "Trwają negocjacje" - słyszeliśmy w kolejnych miesiącach. W kwietniu 2006 roku wiceprezydent Koszalina Piotr Kroll stwierdził, że Niemcy "spinają plan finansowy przedsięwzięcia". Miesiąc później: "Oferta Niemców jest obiecująca" - mówił Mikietyński. Ale pojawił się też pomysł, by inwestycję wziął na siebie koszaliński ZOS.

We wrześniu prezydent Mikietyński zerwał rozmowy z Niemcami. Stwierdził: "Dłużej tego nie mogliśmy ciągnąć, to byłaby strata czasu. Liczyłem, że Niemcy będą bardziej konkretni".

Na wybory jak znalazł

Wymyślono konkurs na wykonanie projektu kompleksu basenów. Budować za kredyt miał ZOS. Była jesień 2006. Wybory za pasem. Na spotkaniu z dziennikarzami prezydent Mikietyński mówił: "Jest harmonogram robót budowy aquaparku. W czwartym kwartale przyszłego roku (czyli 2007 - dop. red.) ruszy budowa i potrwa dwa lata".

Po kilku miesiącach miasto wróciło do rozmów z Niemcami! W Urzędzie Miejskim tłumaczono: "Zmienił się układ w konsorcjum. Chodzi o firmę odpowiedzialną za finansowanie, którą zastąpiła spółka Miastoprojekt z Wrocławia. Dlatego wróciliśmy do tematu".

Powstał plan, by zmniejszyć nieco inwestycję. Przez to miało być taniej o milion euro. Pod koniec lutego prezydent zmienił jednak zdanie i powrócono do droższej koncepcji.

Niemcy dostali czas do końca marca na przedstawienie kosztorysu (ceny sprzed roku uległy zmianie) oraz technologii. Około miesiąca potrwa sprawdzanie oferty. - Nie można tak drogiej inwestycji planować w pośpiechu - usłyszeliśmy od koszalińskich urzędników. Nic dodać, nic ująć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza