Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pedofile: więźniowie specjalnej troski

Marian Dziadul
Marek zaprzecza, jakoby krzywdził dzieci.
Marek zaprzecza, jakoby krzywdził dzieci.
Za jego wykarmienie, ogrzanie celi, bezpieczeństwo i więzienne rozrywki płacimy 1800 złotych miesięcznie.

Rozmowa

Rozmowa

z seksuologiem prof. Zbigniewem Lwem-Starowiczem
Pedofilię się leczy, ale nie u nas

- Pedofil wychodzi na wolność. Czy wizja więzienia odstraszy go przed popełnieniem kolejnego tego typu przestępstwa?
- Może w pojedynczych przypadkach tak. Jednak generalnie człowiek z takimi skłonnościami wyjdzie na wolność i zrobi to samo. Pomyśli, że tym razem ujdzie mu to na sucho.

- Czy z pedofilii można się wyleczyć?
- Oczywiście. Są opracowane programy terapeutyczne. Ich skuteczność była badana w różnych krajach. Leczenie jest długie, wielomiesięczne.

- Czy w procentach można określić jego skuteczność?
- Po takich terapiach statystycznie ponad połowa osób zmienia preferencje seksualne z dzieci na osoby dorosłe. Bardzo ważne jest jednak to, żeby człowiek ze skłonnościami do pedofilii chciał się wyleczyć z chorego popędu płciowego. Z doświadczenia wiem, że różnie z tym bywa.

- Skazany pedofil może nie chcieć się wyleczyć i co wtedy?
- Może trzeba warunkować mu skrócenie kary pozbawienia wolności wyrażeniem zgody na leczenie w ośrodku terapeutycznym?

- A w ogóle jest taki w Polsce?
- Nie, my na razie teoretyzujemy. Na powstanie takiego ośrodka jest zgoda ministrów sprawiedliwości i zdrowia, ale jeszcze trzeba pieniędzy na jego wybudowanie.

Rozmawiał Marian Dziadul

Ma zapewnioną pełną ochronę, żeby broń Boże nie spadł mu włos z głowy. Bo inni więźniowie gwałcicieli dzieci, delikatnie mówiąc, nie lubią.

Pedofile w więzieniach mieszkają w specjalnie chronionych pawilonach i celach. Mają także wydzielone spacerniaki. Jednym z ważniejszych zadań służb penitencjarnych jest niedopuszczenie do pedofilów więźniów skazanych za inne przestępstwa. Bo byłoby to niehumanitarne.

- Na pewno doszłoby do ciężkiego pobicia, znęcania się - tłumaczy ppłk Franciszek Tarasewicz, dyrektor Zakładu Karnego w Czarnem. - A nie można wykluczyć i zabójstwa.

W Czarnem raz zdarzyło się, że pedofil odsiadywał wyrok za inne przestępstwo i traktowany był jak inni osadzeni. Pracował w przywięziennych warsztatach. O jego pedofilskiej przeszłości, dzięki świetnie działającej w więzieniu poczcie pantoflowej, dowiedzieli się inni pensjonariusze. W naczyniu zgromadzili urynę i całą tę zawartość wylali na głowę skazanego. - Dobrze, że działo się to w warsztatach i nie uszło uwadze funkcjonariuszy. W celi byłoby dużo, dużo gorzej - dodaje ppłk Tarasewicz.

Mł. chorąży Ewa Bartkowska, wychowawczyni w ZK Czarne, pamięta przypadek, jak przez pomyłkę do celi z "normalnymi" skazanymi trafił gwałciciel.

- News po pawilonie rozszedł się w okamgnieniu. Gdybyśmy nie otrzymali na czas informacji od skazanego z tej samej celi, doszłoby do nieszczęścia - jest przekonana wychowawczyni. - Natychmiast go przenieśliśmy.

Siedzą razem, prycza w pryczę

43-letni Adam, pensjonariusz ZK w Czarnem, dostał cztery lata za współudział w gwałcie na małoletnim chłopcu. Gwałcili go na zmianę z bratem, z którym Adam dzieli teraz jedną celę.

- Pijani byliśmy, wódka zrobiła swoje - tłumaczy się nerwowo. - Z pracy w lesie wtedy wróciliśmy. Kupiliśmy cztery butelki wódki.

Udało im się zwabić chłopca do domu. Poczęstowali go alkoholem. "Żeby młodego znieczulić", jak opowiadali w śledztwie. - Młodemu dużo nie daliśmy wypić - zapewnia Adam.

Dobiegający 50. Józef, absolwent wyższej uczelni, odsiaduje dwuipółletni wyrok za molestowanie seksualne chłopca. Wyświetlał mu w internecie filmy pornograficzne z udziałem dzieci, a potem te same sceny powtarzali na żywo. Skazany wygłasza długą tyradę o krzywdzie, jaka go spotkała ze strony dziennikarzy, którzy onegdaj opisywali to zdarzenie.

- To był błąd mojego życia - po dłuższym zastanowieniu zgadza się zabrać głos na temat swojego czynu. - Dostałem karę. I na tym powinien być koniec sensacji - uważa.

44-letni kawaler Marek odsiaduje sześć lat za molestowanie seksualne dziesięcioletniej córki znajomego oraz młodszej o rok jej koleżanki. Sąd orzekł, że Marek wielokrotnie rozbierał je do naga i dotykał w intymne miejsca. Zmuszał je też do dotykania swoich organów płciowych. Znaleźli się świadkowie, którzy widzieli te jego zboczone wyczyny.

- Jacy to świadkowie? Znajomy ich ustawił - Marek do dzisiaj zaprzecza, że krzywdził dzieci. - Jedni gadali, że ja z tymi dziewuchami na moście, a inni, że na wiadukcie. To w końcu gdzie?!

Gorsi niż policjanci

To prawda, w więziennej hierarchii pedofile są na samym dnie. Niżej już nie można.
- Nawet były policjant będzie miał w więzieniu więcej u nas szacunku niż pedofil
- mówi grypsujący więzień Marek, który odsiaduje 12-letni wyrok za zabójstwo. Nagle w jego oczach pojawia się nienawiść: - Macie dzieci? - pyta retorycznie. - Ja mam córkę. Jak sobie wyobrażę, że taki pedofil mógłby ją zgwałcić, to - chwilę się zastanawia. - Gdybym go dorwał, może nie zatłukłbym go na śmierć, ale na pewno porządnie skopał.

Marek nie potrafi zrozumieć, dlaczego pedofile w więzieniach mają zapewnioną specjalną ochronę. - Ja siedzę już dziesięć lat i pedofila na oczy nie widziałem - skarży się więzień.

Chyba przesadza. Skazani mają dostęp do telewizji, która często pokazuje przypadki pedofilii, nie oszczędzając znanych postaci z życia publicznego.

- Tego pedofila psychologa albo tego dyrygenta mogliby dać do nas - dorzuca Andrzej, odsiadujący w Czarnem 15-letni wyrok za usiłowanie zabójstwa.

Oślepły czy co?!

Ofiar nikt nie chroni

W Anglii publikuje się zdjęcia i nazwiska osób skazanych za pedofilię. Ostrzega się też sąsiadów, gdy pedofil wychodzi na wolność. Zdaniem polskich specjalistów taki sposób ochrony dzieci jest dyskusyjny. Według dra Jerzego Pobochy, psychiatry sądowego ze Szczecina, publikacja wizerunku może bardziej zaszkodzić niż pomóc.
- W obecnym systemie prawnym jest to zabronione. Co prawda zgodę na pokazanie twarzy może wydać sąd, ale nie jest to praktykowane. Ci ludzie są chorzy i trzeba im pomóc, a nie niszczyć do końca
- tłumaczy.
Według dra Pobochy najlepszym sposobem jest opieka nad pedofilami. Taki system działa już w Holandii i w Niemczech.
- Najpierw pedofil jest leczony podczas odbywania kary. Po wyjściu z więzienia nadal jest pod opieką specjalistów. Dzięki temu groźba powrotu do przestępstwa spada do minimum - tłumaczy Pobocha.
W Polsce nie ma pieniędzy na leczenie pedofilów. Po wyjściu z więzienia rzadko z własnej inicjatywy podejmują terapię. Najczęściej wracają do przestępstwa.

W ZK Czarne pedofile siedzą w specjalnych pawilonach: czwartym i piątym. Mają do dyspozycji wychowawców i psychologa. Prowadzą normalne więzienne życie. Mogą spotykać się na widzeniach z rodzinami.

- Jeden z naszych więźniów, skazany za gwałcenie małoletniej córki, spotkał się z nią niedawno. Jej matka nie miała nic przeciwko - z pewnym zdziwieniem opowiada mł. chor. Paweł Herchel, wychowawca w pawilonie czwartym. - Oczywiście było to widzenie dozorowane. Stęskniona żona mówiła, żeby jak najszybciej wracał do domu.

O tęsknocie żony do męża pedofila opowiada też ppor. Rafał Piekuś, wychowawca w pawilonie piątym.

- On gwałcił swoje pasierbice, gdy te miały siedem i dziewięć lat. Przez długi czas bezkarnie. Dopiero gdy dorosły, opowiedziały organom ścigania rewelacje o przyszywanym tatusiu. Przez tak długi czas żona niczego się nie domyślała? Nawet teraz go kocha. Zabiega, żeby przenieśli go bliżej domu, żeby mogła częściej go widywać. A przecież on skrzywdził te jej córki na całe życie - nie mieści to się w głowie wychowawcy.

I co dalej?

Adam, który mieszka w powiecie białogardzkim, boi się tylko jednego: powrotu do rodzinnej wsi. Tego, co sąsiedzi o nim powiedzą.

- Może będą wytykać mnie palcami, wyzywać od zboczeńców - podejrzewa Adam. Chociaż szybko dodaje, że to jeszcze nie byłoby najgorsze.

- A może ta rodzina chłopaka będzie chciała się zemścić?- po raz pierwszy w jego oczach widać strach.

Do rodzinnej wsi w powiecie szczecineckim boi się powrotu także pedofil Marek.
- Nikt mi we wsi nie uwierzy, że ja tych dziewuch nie rozbierałem - upiera się przy swoim.

Józef, który mieszka w dużym nadmorskim mieście, obawia się, że media będą chciały przypomnieć jego niecne czyny.

- Tylko im w głowach sensacje - denerwuje się.

Żaden nie mówi o współczuciu dla skrzywdzonych na całe życie dzieci oraz ich rodzin. O strachu, że po wyjściu na wolność znów puszczą im moralne hamulce. Na tę wolność wyjdą wcześniej czy później. I będą, niestety, nadal pedofilami.

Bestie

- Maj 2007 r. - na jaw wychodzi sprawa 27-letniego studenta, który wykorzystywał dwóch chłopców z domu dziecka w Szczecinie, gdzie był wolontariuszem. Sześcio- i dziewięciolatkowi robił pornograficzne zdjęcia i publikował je w internecie. Starszego zmuszał do miłości francuskiej, onanizował się przy dzieciach i chciał, aby robiły to samo. Przyznał się do winy.

- Czerwiec 2005 r. Trzy małe dziewczynki były seksualnie wykorzystywane przez swojego ojca, dziadka i dwóch sąsiadów. Dzieci miały wtedy od 2 do 11 lat. Ojciec dziewczynek, 49-letni Sylwester L., został skazany na 7 lat i 10 miesięcy więzienia. Dziadek, 62-letni Zygmunt G., na 7 lat. Sąsiedzi, 52-letni Wojciech W. i 57-letni Mieczysław W., dostali po 5 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza