Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Swołowo - wieś z przeszłością

Fot. archiwum MPŚ
1925 rok - impreza w mleczarni swołowskiej na jej 20 -lecie.
1925 rok - impreza w mleczarni swołowskiej na jej 20 -lecie. Fot. archiwum MPŚ
Wieś Swołowo, położona jedynie czternaście kilometrów od Słupska to niezwykłe świadectwo wspaniałej kultury pomorskiej.

Budowanej przez wieki, a która zniknęła w 1945 roku.

27 czerwca etnografowie z Muzeum Pomorza Środkowego otworzą Zagrodę Albrechta. Pieczołowicie odnawiana przez kilka ostatnich wróci do swojej świetności.

Od czasów rzymskich

Swołowo jest miejscem, do którego od dawna ciągnęli ludzie. i chcieli się osiedlać. W latach 40. i 50. XX wieku prowadzone prace wykopaliskowe odsłoniły ślady osadnictwa z czasów rzymskich m.in. szklany pucharek i srebrną czarkę z pierwszych wieków naszej ery. To niewątpliwie jedna z najstarszych wsi w regionie. Pierwsze pisemne wzmianki o niej pochodzą z 1230 r. Kiedy to sławieński książę nadał ją zakonowi Joannitów.

Nadanie to zostało potwierdzone przez gdańskiego księcia Świętopełka II w 1240 r. Swołowo nosiło wówczas nazwę Zelov lub Zwolov.

Później miejscowość stała się własnością poszczególnych rodów szlachty pomorskiej: najpierw rodu von Below (XIV w.), później Petera Glasenappa (1476 r.), następnie rodu von Schwave (1536 r.), a w końcu trafiła pod Zarząd Dóbr Królewskich w Słupsku.

Rewelacyjny jest układ przestrzenny wsi. Zbudowana na tzw. owalnicy, czyli wokół centralnego placu w środku miejscowości. Tym centralnym placem stał się staw. Powstał dzięki spiętrzeniu wieki temu małego strumyka Zielonej Strugi. Obok małego stawu w 1400 roku wybudowano kościół. Staw dawał ludziom ochłodę podczas gorących dni. Wokół tego centralnego miejsca powstały kolejne zagrody gospodarskie.

Prawdziwy rozwój czekał tą wieś w XIX wieku - wtedy to uwłaszczono chłopów i wzniesiono większość chałup, które zachowały się do dziś.

To były domy bogatych gospodarzy. Oprócz tego w tym czasie powstały budynki dla robotników rolnych, na sprzęt przeciwpożarowy. Rozbudowano też kościół.
Rosła liczba ludności. W 1851 roku mieszkało w Swołowie 236 osób w 31 domach, a w 1885 r. liczba domów zwiększyła się do 66, mieszkało w nich 499 osób.

W jednym miejscu od wieków

Ton wiosce nadawali bogaci gospodarze. - Budowali czworoboczne zagrody rozłożone od strony północy i południa. Po obu stronach brukowanej drogi były one zamknięte budynkiem bramnym z szerokofrontowym domem posadowionym w głębi podwórza. Całość spinały po bokach budynek inwentarski i stodoła - mówi Dawid Gonciarz, etnograf z MPŚ.

To były rodziny, które żyły w swojej miejscowości od wieków. Gdy w 1934 roku odbyło się spotkanie w Starkowie, gdzie uroczyście wręczono 131 rodzinom na Pomorzu honorowe dębowe tablice, dziewięć z nich trafiło do swołowian. Otrzymali je: Albert Albrecht I (jego rodzina w Swołowie od 1573 r.), Gerhard Albrecht (1659 r.), Schulz - Albrecht (1694 r.), Paul Zessin (1689 r.), Albrecht Schulz (1712 r.), Friedrich Albrecht I (1654 r.), Albrecht - Albrecht (1585 r.), Albrecht - Zessin (1581 r.), Franz Schulz (1669 r.).

W okresie międzywojnia wieś rozwijała się bez większych problemów. Dwustopniowa szkoła podstawowa uczyła 66 dzieci. Nauczycielem był Friedrich Horn.

Można by rzec, że wieś była samowystarczalna. Miała spółdzielnię mleczarską, sklep towarów mieszanych, rzemieślników: kowala Pagela, mistrza murarskiego Bauske, szewców: F. Boldta, R. Silla, stolarza Schulza i stelmacha Zielske. We wsi były też dwa wiatraki należące do Alberta i Roberta Papenfuss. Było nawet towarzystwo oszczędności i pożyczek!

Przyszli osadnicy

Koniec tej niezwykłe, budowanej przez lata kultury nastąpił w 1945 roku. Co prawda wojska radzieckie, które wkroczyły do wsi w marcu, pozostawiły ja w nienaruszonym stanie. Jednak wkrótce miejscowych wysiedlono, a na ich miejsce przybyli osadnicy z Polski - głównie z terenów Kielecczyzny, z Białostockiego, z okolic Ciechanowa i Łomży, z Rzeszowskiego oraz dawnych kresów wschodnich.

- Już tak nie dbano o wieś - dodaje Gonciarz. Przykładem jest rozbiórka chociażby starej mleczarni, z której cegły posłużyły do budowy domów jednego z mieszkańców Siemianic, czy też stawu pośrodku wsi, który cały czas zarasta. Być może jednak dzięki etnografom z MPŚ wszystko wróci do normy. Odnowiona Zagroda Albrechta to najlepsza droga ku temu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza