Jego koń błyskawicznie zapadł się w grząskie podłoże. Próbując się ratować, zwierzę podniosło do góry przednie nogi, po czym przewróciło się w bagno razem z jeźdźcem i bagażami.
- Czy się bałem? Nie - opowiada Wiesław Mileńko. - Ja się boję tylko horrorów w telewizji. Za bardzo wyobraźnia mi wtedy pracuje.
Wiesław Mileńko ze Świnoujścia jest jednym z najstarszych ludzie w Polsce, którzy odtwarzają życie ludów wczesnośredniowiecznych, a nawet starożytnych. Był pierwszym w kraju, który razem z dwójką przyjaciół, szedł zapomnianym średniowiecznym szlakiem przez wyspę Wolin.
Duch wojownika
Na co dzień pracuje na terminalu promów pływających do Skandynawii. Przygodę z historią Wikingów i ludami żyjącymi setki, a nawet tysiące lat temu, rozpoczął już ponad 10 lat temu.
- Zawsze miałem w życiu jakieś pasje - mówi. - Dużo pływałem, jeździłem na rowerze, nartach, nartorolkach.
Razem z Małgorzatą mieszkają w niewielkim mieszkaniu w centrum Świnoujścia. Wystrój zaskakuje każdego, kto przekracza próg ich domu.
- Nasza kamienica pochodzi z końca XIX wieku - opowiada pan Wiesław. - Chcieliśmy choć trochę oddać klimat mieszkania właśnie z tamtego okresu. Wyszło nam coś pomiędzy nowoczesnością a historią.
Siadamy przy starym stoliku na czymś w rodzaju niewielkiej kanapy wyłożonej zwierzęcymi skórami. W niewielkim pokoju wszędzie widać ślady pasji Wiesława i Małgorzaty. W kącie poukładane stroje z epoki wczesnego średniowiecza. Obok na wieszaku wisi suknia Małgorzaty, zrobiona na wzór szat noszonych przez kobiety przed wiekami. Wszystko szyją sami. Używają wyłącznie naturalnych materiałów - skóry, lnu, a przede wszystkim wełny. Na ścianach prosta broń średniowiecznych wojowników.
- To oryginalny bębenek zrobiony przez mongolskiego pasterza - pokazuje z dumą Małgorzata. - Przydaje mi się w moich tańcach. Dostałam go w prezencie od naszego przyjaciela z Wolina. Razem pracujemy przy rekonstrukcji średniowiecznej osady na wyspie Ostrów w Wolinie.
Wikingowie w sieci
Wszystko zaczęło się 15 lat temu. Oboje po raz pierwszy wybrali się na festiwal Wikingów do Wolina. O imprezie dowiedzieli się z plakatów. Popłynęli malutką łodzią.
- Pływanie, to była wtedy moja największa pasja - opowiada Wiesław.
Impreza spodobała im się. Choć jeszcze nie na tyle, aby historia Wikingów stała się ich prawdziwą pasją, drugim życiem.
- Przez kolejne trzy lata przypływaliśmy na ten festiwal - zaznacza Wiesław. - Z roku na rok coraz bardziej mnie to wciągało. Gosię zresztą też.
Gdy nastała era internetu, surfował w poszukiwaniu informacji.
- Zacząłem działać na forum historycznym Freha - opowiada Wiesław. - To była kopalnia wiedzy. Po jakimś czasie zaproponowano mi, abym został moderatorem. Dziś prowadzę na tym forum dwa działy: łucznictwo i kuchnię.
Dzięki festiwalowi w Wolinie i internetowi nawiązywał coraz to nowe kontakty z ludźmi, którzy tak jak on pasjonowali się wczesnym średniowieczem. Najpierw z Polski, potem z zagranicy.
- Z czasem, dzięki kontaktom z Rosjanami, moje zainteresowania poszły bardziej w kierunku Wschodu - mówi Wiesław. - Ludów żyjących 2500 lat temu na Syberii, w Mongolii.
Z dala od ludziNa swoim koncie ma kilka pieszych wędrówek zimą po lasach wyspy Wolin. Był prekursorem w tego typu wyprawach w Polsce i jednym z pierwszych w Europie.
- Chciałem pokazać, że bycie człowiekiem wczesnego średniowiecza, to nie tylko bywanie na różnego typu festiwalach - wyjaśnia Wiesław.
Na pierwszą wyprawę wyruszył razem z dwójką przyjaciół: Jurkiem z Mokrzycy i Maćkiem z Wolina. Szli lasami, z dala od ludzkich siedzib. Spali w lesie pod gołym niebem. Jedli suszone mięso, własnoręcznie zrobiony ser, pili napar z ziół. Udało się. Na drugą wyprawę poszli w zimie. Tym razem przeliczyli się. W połowie trasy musieli zrezygnować.
- Zaskoczyła nas pogoda. Nie byliśmy dobrze przygotowani - opowiada Wiesław. - W takich wyprawach liczy się odwaga, ale złym doradcą jest brawura. Spadło dużo śniegu, temperatura poniżej zera. Byliśmy przemoknięci. Skórzane buty tak nasiąknęły wodą, że z trudem stawialiśmy kroki. Musieliśmy się poddać. Gdybyśmy poszli dalej, to mogło się to źle dla nas skończyć. A przecież nie o to chodziło.
Orkan przeżył w lesie
W lutym tego roku razem z innym zapaleńcami znów wyruszył na trasę. Po kilku godzinach zadzwoniła Małgorzata. Telefon komórkowy, to jedyna współczesna rzecz, którą Wiesław zawsze ma przy sobie. Chodzi o bezpieczeństwo.
- Bałam się, bo wszędzie w mediach mówili, że nad Polskę nadciąga orkan Emma - opowiada Małgorzata. - Powiedziałam o tym Wieśkowi. Prosiłam, żeby znaleźli sobie jakieś bezpieczne miejsce.
Przez następnych kilka godzin na dworze panowała kompletna cisza. Zero wiatru.
- Pomyślałam, że niepotrzebnie panikowałam - opowiada Małgorzata. - Było mi głupio.
- Aż tu nagle, koło godziny 23, usłyszeliśmy dziwne odgłosy - przerywa jej Wiesław. - Jakby gdzieś blisko przetaczał się przez tory pociąg z węglem. A przecież żadnych torów w pobliżu nie było!
To nadchodziła Emma. W jednej chwili zerwał się silny wiatr, zaczął padać ulewny deszcz. Temperatura spadła poniżej zera.
- Byliśmy kompletnie przemoczeni - wspomina Wiesław. - Udało nam się jakimś cudem rozpalić ognisko i tak przesiedzieliśmy do rana.
Zawsze z uśmiechem
W średniowiecznym skansenie na wyspie Ostrów w Wolinie pracuje z ludźmi w wieku 18-25 lat. Ale jak mówi, wiek nie ma znaczenia. Dogadują się bez problemów.
- Wiek nie tyle wynika z metryki, co z przekonania i charakteru człowieka - twierdzi Wiesław. - Zresztą, ja każdego, kto skończył 18 lat traktuję jak dorosłego. Nieważne czy ma 25, czy 40 lat.
Często zdarza się, że ubrany w średniowieczne szaty jedzie pociągiem czy autobusem. Przyznaje, że ludzie oglądają się za nim.
- Ale nigdy nie spotkały mnie jakieś przykre komentarze - zaznacza.
Podobnie jest w pracy. Nikt nie puka się w czoło, gdy słyszy o pasji Wiesława.
Choć dopiero wrócił z wyprawy, już myśli o kolejnych. We wrześniu planuje znów spędzić w siodle kilka dni.
- To będzie typowo koczownicza wyprawa - zaznacza Wiesław.
Szykuje się też do pieszo-konnej wyprawy brzegiem Bałtyku. Razem z nim wyruszy jeszcze pięciu śmiałków.
- Łatwo nie będzie, bo będziemy mieli na sobie pełne uzbrojenie średniowiecznych wojowników - mówi.
21 czerwca razem z Małgosią wezmą udział w imprezie na Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie. Wspólnie z setką innych Wikingów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?