Kilka tygodni temu opisywaliśmy trudną sytuację mieszkańców kamienicy z ulicy Małachowskiego. Twierdzili oni, że od dłuższego czasu na ich podwórku spotykają się młodzi ludzie z pobliskich ulic, którzy piją i krzyczą pod ich oknami. Małolaty upodobały sobie też klatkę schodową, gdzie przez wiele godzin siedziały i paliły papierosy.
- Nie raz zwracaliśmy im uwagę, ale to nic nie dało - mówi pani Dorota, mieszkanka kamienicy. - Potrafili tak siedzieć przez długi czas i nie zwracali uwagi na nasze prośby, by sobie zwyczajnie poszli.
Mieszkańcy czuli się w tej sytuacji bezradni, dlatego postanowiliśmy im pomóc. Zgłosiliśmy tę sprawę policji, która zajęła się tym problemem.
- Po interwencji funkcjonariuszy przez tydzień było lepiej - mówi pani Ewa, mieszkanka kamienicy. - Po artykule policjanci pojawili się bardzo szybko. Spisali wszystkich oraz długo z nimi rozmawiali. Z tego co widziałam, wypisali też kilka mandatów. Potem przez kilka dni był spokój. Już nie pamiętaliśmy, jak to jest, kiedy pod oknami nikt nie krzyczy.
Radość mieszkańców nie trwała długo. W ostatnim czasie pijące i palące małolaty znów pojawiły się na podwórku przy ulicy Małachowskiego.
- Staraliśmy się ich stąd przeganiać, bo chcemy mieć spokój - dodaje Krystyna, sąsiadka pani Ewy. - Z nimi nie da się jednak normalnie rozmawiać. Od razu obrzucili nas wulgaryzmami, a są to przecież jeszcze dzieci. Większość z nich ma około 13 lat.
- Siedzą na naszej klatce lub podwórku przez kilka godzin dziennie - twierdzi pani Ewa.
- Czasem do późnej nocy. Zastanawiam się, gdzie są ich rodzice.
Nastolatki nie poprzestali jednak na wulgaryzmach. Ostatnio połamali drzwi do
klatki schodowej od strony podwórka oraz wyrwali z zawiasów drzwi do piwnicy.
- Nie możemy na to dłużej pozwolić - twierdzi pani Krystyna. - Niedawno zerwali też znaczną część tynku z jednej ze ścian. Kiedy im się nudzi, kopią w naszą rynnę. Administracja wymienia ją kilka razy w miesiącu.
Kiedy powiedzieliśmy im, że muszą się stąd wynieść, bo znów wezwiemy policję, zagrozili, że zniszczą nam klatkę schodową jeszcze bardziej.
Rzecznik prasowy słupskiej policji zapewnia, że mieszkańcy nie zostaną sami z tym problemem.
- W ostatnim czasie nie mieliśmy zgłoszeń od mieszkańców z tej kamienicy - mówi Jacek Bujarski, rzecznik słupskiej policji. - Po ostatnim przeprowadziliśmy tam akcję. Policjanci zatrzymali kilka osób oraz ukarali mandatami. Będziemy znów interweniować. Zależy nam na tym, żeby mieszkańcy żyli w spokoju. Trzeba ten problem rozwiązać jak najszybciej. Jeśli któryś z nich czuje się zagrożony z powodu gróźb, proszę, żeby skontaktować się komisariatem przy ulicy Reymonta lub z dzielnicowym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?