W poniedziałek, 24 marca około godz. 15.30 doszło w centrum Słupska do próby napadu na kiosk Ruchu koło dawnego kina Milenium. Z relacji sprzedawczyni kiosku wynika, że mężczyzna, który próbował okraść jej punkt, groził jej przedmiotem przypominającym broń.
- Natychmiast po uzyskaniu informacji o przestępstwie oficer dyżurny wysłał na miejsce patrole. Policjanci uzyskali od przerażonej kobiety rysopis mężczyzny - mówi Sebastian Cistowski, który pełni obowiązki rzecznika prasowego słupskiej policji.
Rozpoczęły się intensywne poszukiwania bandyty. Okazało się, że do rysopisu pasował wracający z pracy ulicą Wolności pan Piotr (nazwisko do wiadomości redakcji). Policja postanowiła go, jak podkreśla rzecznik prasowy słupskiej komendy, wylegitymować. Pan Piotr twierdzi, że zrobiono to w taki sposób, iż poczuł się upokorzony.
Zobacz także: Stracił szybę w aucie. Ma pretensje do policji
- Policjanci opisali mu sytuację oraz wyjaśnili, dlaczego został wylegitymowany. Pan Piotr zgodził się z policjantami, iż sytuacja wymaga weryfikacji. Funkcjonariusze udali się z mężczyzną w miejsce zdarzenia i zweryfikowali rysopis - mówi Sebastian Cistowski.
- To prawda. Do tego momentu zachowanie policji nie budziło żadnych zastrzeżeń - mówi żona byłego podejrzanego. - Dopiero na Starym Rynku pojawił się jakiś ubrany na czarno narwaniec - tłumaczy pani Irena (nazwisko do wiadomości redakcji). - Co pan fikasz? - usłyszał mój mąż, gdy zapytał o szczegóły.
Jak wynika z relacji kobiety, policjanci kazali jej mężowi stanąć w rozkroku i oprzeć się o maskę samochodu. Pan Piotr został przeszukany w miejscu publicznym, w samym centrum miasta na oczach gapiów.
- Mojemu mężowi wyrzucili wszystko z kieszeni, a wiał wiatr. Piotr nawet nie wie, ile miał przy sobie pieniędzy - opisuje sytuację pani Irena.
Po kilkunastu minutach okazało się, że pan Piotr jednak nie odpowiada rysopisowi sprawcy. Policjanci odwieźli go na ul. Wolności, ale mężczyzna nie usłyszał słowa "przepraszam".
- Podjęte przez policjantówczynności musiały się odbyć na ulicy, gdyż tam przebywał pan Piotr. Rozumiemy, iż cała sytuacja mogła być niekomfortowa dla pana Piotra, dlatego prosimy jego o wyrozumiałość. Policjanci wykonują swoje obowiązki zgodnie z przydzielonymi im uprawnieniami, a przedstawione zdarzenie wymagało szybkiego i sprawnego działania - tłumaczy Sebastian Cistowski.
- Nikt nie ma pretensji do policjantów o to, że wykonują swoje obowiązki. Ale nie rozumiem, dlaczego został przeszukany w miejscu publicznym. Przecież to upokarzające - mówi pani Irena.
A co z prawdziwym przestępcą?
- Trwają działania dochodzeniowo-śledcze zmierzające do ustalenia sprawcy, z uwagi na dobro śledztwa nie mogę zdradzać szczegółów - poinformował nas Sebastian Cistowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?