To proces o znieważenie i zniesławienie. Mirosław Wawrowski, menadżer Doliny Charlotty, wystąpił z prywatnym aktem oskarżenia przeciwko Magdzie Gessler po tym, gdy w maju ubiegłego roku doszło do awantury. Wówczas restauratorka przyjechała do Słupska przeprowadzić kuchenne rewolucje w pubie Wiking, który przemianowała na Kurnik.
Zatrzymała się w hotelu w Dolinie Charlotty. Tuż po finałowej kolacji na temat warunków i obsługi przekazała swoje uwagi dziennikarce "Głosu". Dolinę Charlotty nazwała antyhotelem, w którym pracują nieprofesjonaliści. Zarzuciła niekompetencje recepcjonistkom i menedżerowi. Żaliła się, że recepcja zaaresztowała jej bagaże. Jednak przedstawiciele hotelu twierdzą, że Magda Gessler ubliżała personelowi. Gdy wyprowadzała się z pokoju, odmówiła zapłacenia rachunku, domagała się odszkodowania za nieodpowiedni apartament czy konieczność zmiany pokoju. Wawrowski tłumaczył wtedy, że wcześniej celebrytka nie zgłaszała uwag, a awantura wybuchła, gdy hotel odmówił jej barterowego rozliczenia za usługi.
Po naszym artykule, o awanturze pisały wszystkie media. Zresztą strony same chętnie udzielały wywiadów. Gessler zapowiedziała, że sprawa skończy się w sądzie. Jednak to Wawrowski ją oskarżył o pomówienie w mediach, które może w opinii publicznej narazić go na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności, o działanie na szkodę spółki Tourtrend, która jest właścicielem kompleksu hotelowego Dolina Charlotty. Drugi zarzut dotyczy publicznego zniesławienia i znieważenia za pomocą środków masowego komunikowania. Trzeci - wulgarnych wypowiedzi wobec Wawrowskiego i personelu.
Jednak proces nie może się rozpocząć. Gwiazda nie dotarła na posiedzenie pojednawcze. Wtedy jej adwokat przedstawił stanowisko, że na chwilę obecną Gessler nie widzi możliwości polubownego rozwiązania sporu. W styczniu miała odbyć się pierwsza rozprawa. Gessler nie przyjechała do sądu ze względu na chorobę. Przysłała zwolnienie lekarskie poświadczone przez lekarza sądowego. Sytuacja powtórzyła się wczoraj.
- Komentarz jest zbyteczny i na razie niemożliwy, bo sprawa jest niejawna - mówi Mirosław Wawrowski.
Procesy o zniesławienie toczą się za zamkniętymi drzwiami. Jednak od pokrzywdzonego zależy, czy publiczność może w nich uczestniczyć. Wczoraj pełnomocnik menadżera, radca prawny Jerzy Pasieka, zapowiedział złożenie wniosku o uchylenie niejawności.
- Jeśli występujemy o to, to znaczy, że mamy dosyć kolejnych uników - stwierdził Mirosław Wawrowski.
Następny termin 17 kwietnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?