Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedozwolone przechodzenie przez tory to na Pomorzu nieustający problem

Wojciech Lesner
Wojciech Lesner
Niedozwolone przechodzenie przez tory to nieustający problem.
Niedozwolone przechodzenie przez tory to nieustający problem. Łukasz Capar
Służą głównie za nielegalne skróty, są zlokalizowane przy dużych stacjach, jak i mniejszych przystankach. Zakład Linii Kolejowych w Gdyni szacuje, że na terenie województwa pomorskiego znajduje się nawet 400 dzikich przejść przez tory. Co roku na wielu z nich dochodzi do wypadków.

Dwóch funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei pełni wartę na stacji kolejowej w Słupsku. Spoglądają na odgrodzone szlabanami i barierkami przejście służbowe przez tory, które szczególnie upodobali sobie pasażerowie relacji Ustka-Słupsk. Mimo zakazu, notorycznie codziennie przechodzą tędy dziesiątki osób. Zazwyczaj kończy się to bez konsekwencji, ale gdy dyżur na stacji pełni SOK, sypią się mandaty.

Tym razem wpadło dwóch młodych chłopaków. Sprawnie ominęli szlaban, by popędzić w kierunku peronów. Jeszcze kilka minut wcześniej torem, który wbrew przepisom przekroczyli, jechał pociąg Intercity. Wyczyn nastolatków nie uszedł uwadze strażników. Portfele dwóch młodych ludzi uszczupliły się o kilkadziesiąt złotych. Inni już nie popełnili tego błędu. Naokoło, z bagażami, ruszyli w stronę dworca, by tamtędy pokonać rzędy schodów i bezpiecznie wejść na teren stacji.

Przejście, o którym mowa, nie do końca jest dzikie, bo skorzystać z niego mogą pracownicy kolei, jak i osoby niepełnosprawne. Pokazuje jednak ono specyfikę problemu - z niedozwolonych przejść przez tory korzystamy najczęściej dlatego, żeby szybciej dotrzeć do celu. Zaoszczędzone kilka minut spaceru to jednak marne pocieszenie w obliczu zagrożenia ze strony nadjeżdżającego pociągu.

- Osoby popełniające to wykroczenie najczęściej tłumaczą się tym, iż nie wiedziały, że przechodzenie przez tory kolejowe w tym miejscu jest zabronione. Traktują przejście w miejscu niedozwolonym jako skrócenie drogi dojścia do szkoły, pracy lub sklepu. Jako najczęstszą przyczynę przechodzenia dzikimi przejściami należy wskazać także pośpiech - przyznaje Tomasz Dąbrowski, inspektor Straży Ochrony Kolei.

Przejścia w liczbach

W zdecydowanej większości przypadków, wystarczy kilka sekund żeby bez szwanku przekroczyć tory w zabronionym miejscu. Niestety, nie zawsze każdemu się to udaje.

Dla wielu osób przekroczenie torów w niedozwolonym miejscu to droga na skróty pozwalająca zaoszczędzić nie tylko czas, ale i siły. Nikt przecież nie ma ochoty z ciężkim bagażem, czy zakupami nadrabiać metrów (a nawet kilometrów), by skorzystać z wiaduktu, czy innego bezpiecznego przejścia.

Według danych udostępnionych przez Urząd Transportu Kolejowego, w 2022 roku odnotowano w Polsce 175 wypadków na skutek najechania pociągu na osoby, które przekraczały tory poza dozwolonymi przejściami i przejazdami i na stacjach i szlakach kolejowych. W wyniku tych zdarzeń zginęły 122 osoby, a ciężkie rany odniosło 27 osób. W pierwszym półroczu 2023 roku zanotowano 13 zdarzeń na dzikich przejściach, w których śmierć poniosło 13 osób.

W województwie pomorskim również dochodziło do tragedii. W roku 2022 Komenda Regionalna SOK w Gdańsku zanotowała 23 zdarzenia dot. wypadków na dzikich przejściach, w których śmierć poniosło 19 osób, a 4 doznało okaleczeń.
- Na terenie województwa pomorskiego dzikie przejścia usytuowane są najczęściej w miejscach, gdzie linia kolejowa przebiega przez teren zabudowany. Największa liczba wykroczeń rejestrowana jest w pobliżu stacji Luzino, Reda, Pruszcz Gdański, Gdańsk Południowy, Gdynia Cisowa - wymienia Tomasz Dąbrowski.

Lepiej obrać bezpieczną ścieżkę

Według Polskich Linii Kolejowych, jedną z najczęstszych przyczyn wypadków na torach jest przeszacowanie własnych możliwości - nadjeżdżający, wydawałoby się z wolna pociąg porusza się w rzeczywistości ze zdecydowanie większą prędkością. Do tego nietrudno o nieszczęśliwe zrządzenia losu, np. zaklinowanie nogi lub potknięcie się o szynę.

Walka z dzikimi przejściami to praca wymagająca zaangażowania niejednej instytucji. Choć w niedozwolonych miejscach przechodzi się najczęściej w dużych miastach, to dzikie przejścia obecne są również w obrębie mniejszych przystanków, przez co trudniej je monitorować i egzekwować prawo.

- Liczba dzikich przejść jest trudna do oszacowania ze względu na to, że po zabezpieczeniu istniejących, powstają kolejne - zauważa Piotr Narloch, naczelnik działu eksploatacji i infrastruktury pasażerskiej w Zakładzie Linii Kolejowych w Gdyni. - PKP PLK prowadzi działania zmierzające do wyeliminowania dzikich przejść poprzez montaż barierek, jak i monitorując takie miejsca za pomocą dostępnych sił i środków technicznych w postaci kamer CCTV na modernizowanych liniach kolejowych, jak i przez patrole SOK w miejscach, gdzie ten proceder jest nagminny. W tej chwili stosowane są bariery fizyczne, oznakowanie ostrzegawcze, oznakowanie miejsc po wypadkach z udziałem ludzi czy wdrażane są dodatkowe kontrole takich miejsc lub patrole SOK - wymienia naczelnik.

Ale wawet gęste ustawienie barierek nie zawsze odnosi skutek. Gdy robi się ciemniej, odwaga rośnie, bo przecież nikt wtedy nie zauważy, że łamiemy prawo. Z danych UTK wynika, że do wypadków związanych z przekraczaniem torów w miejscach niedozwolonych najczęściej dochodzi w godzinach popołudniowych i wieczornych - między godz. 17 i 1 w nocy, głównie w miesiącach jesiennych i zimowych. Czyli wtedy, kiedy widoczność w obrębie torów kolejowych jest mocno ograniczona.
- Straż Ochrony Kolei pełni służbę także poza dużymi stacjami patrolując szlaki kolejowe w ramach realizacji działań prewencyjnych ukierunkowanych na ograniczenie procederu przechodzenia przez tory w miejscach do tego niewyznaczonych - zaznacza Tomasz Dąbrowski.

Jako jedną z przyczyn „popularności” dzikich przejść wskazać należy również ograniczony dostęp do odpowiedniej infrastruktury. Ta nie wszędzie jest na tyle rozwinięta, by umożliwić - szczególnie w mniejszych miastach - szybkie, a co ważne bezpieczne przejście na drugą stronę torów. Gdzieniegdzie brakuje kładek i podziemnych przejść. Problem stanowi także infrastruktura dla niepełnosprawnych. O ile PKP modernizuje i buduje dworce, wyposażając je w windy i podjazdy, to nie wszędzie osoby poruszające się na wózkach mają możliwość w bezproblemowy sposób dostać się chociażby na perony. W Słupsku z przejścia dla osób niepełnosprawnych korzystają głównie (wbrew przepisom) sprawni pasażerowie. Osoby na wózkach bowiem przejechać mogą tędy jedynie w asyście pracownika kolei. Wezwanie nie jest jednak takie proset. Trzeba zgłosić chęć przejechania przez tory telefonicznie i poinformować o tym przewoźnika, a i sam czas oczekiwania na pomoc może nie być krótki - szczególnie, jeśli zainteresowany podróżny nie wie o istnieniu wspomnianych procedur. Od lat postulowano, by przejście udostępnić każdemu i zabezpieczyć je światłami. Problem barier architektonicznych na słupskiej stacji rozwiązać ma nowy dworzec kolejowy, którego budowa niebawem ruszy (ale najpierw musi zostać wyburzony dotychczasowy dworzec).

Przejście warte setki złotych

Wydeptane wąskie ścieżki wiodące w kierunku torów wyrastają jak grzyby po deszczu. Co za tym idzie, mnożą się także mandaty wystawiane przez strażników SOK za korzystanie z niedozwolonych skrótów. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z dnia 6 kwietnia 2021 wysokość mandatów karnych za takie wykroczenie wynosi od 20 do 500 złotych.

- Omawiane wykroczenie najczęściej kończy się postępowaniem mandatowym lub skierowaniem wniosku o ukaranie do sądu. Rzadkością jest w tym wypadku pouczenie osoby popełniającej wykroczenie - podkreśla Tomasz Dąbrowski.

SOK podejmuje również działania edukacyjne, prewencyjne i informacyjne w zakresie przechodzenia przez tory w miejscach niedozwolonych. Według danych Komendy Głównej SOK, w 2022 r. w ramach ogólnopolskiej akcji „Szlaban na ryzyko - Dzikie Przejścia” funkcjonariusze przeprowadzili 51 417 działań, w trakcie których pouczyli 1 389 osób, natomiast 2 213 ukaranych zostało mandatami.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza