- Sąd wydał postanowienie tymczasowe zabezpieczające, w którym zdecydował o umieszczeniu Kubusia w rodzinnej placówce opiekuńczej lub w domu dziecka - informuje sędzia Danuta Jastrzębska, rzecznik słupskiego sądu okręgowego.
- Postanowienie zostało wydane na czas trwania postępowania o odebranie włdzy rodzicielskiej, ale nie przesądza o jego rozstrzygnięciu. Zostało wydane dlatego, że chłopiec niedługo zostanie wypisany ze szpitala i musi mieć zapewnioną właściwą opiekę. Najprawdopodobniej będzie to rodzina, która zawodowo opiekuje się dziećmi.
Przypomnijmy, że 6 stycznia chłopiec z wieloma obrażeniami trafił do szpitala z ciężkimi urazami mózgu. Przeszedł dwie operacje ratujące życie. Teraz już dochodzi do siebie.
- Jestem kompletnie bezsilna - płacze Sara K., mama Kubusia, która załamana przyszła do naszej redakcji.
- Wyjechałam do pracy w Niemczech, bo było ciężko, a ja znam język. Planowaliśmy, że jak tam się ogarnę, to on później do mnie z Kubusiem przyjedzie.
On to 38-letni Jacek D. ze Słupska, którego słupska prokuratura rejonowa podejrzewa o spowodowanie obrażeń u dziecka, którym opiekował się po nieobecność matki. D. został aresztowany na miesiąc. Nie przyznał się. Utrzymuje, że obrażenia powstały w czasie zabawy dziecka.
- To były tylko dwa miesiące. Przecież nie zostawiłam dziecka z jakimś bandziorem, ale z osobą mi bliską. Magistrem pedagogiki - dodaje młoda kobieta. - Nigdy ręki na mnie nie podniósł ani na Kubusia. Kiedy się dowiedziałam, co się stało, przeżyłam piekło. Przyleciałam pierwszym samolotem. Kiedy zobaczyłam moje dziecko, przeżyłam wsztrząs i jeszcze większe piekło. To już bez znaczenia, czy go kochałam. To, co teraz czuję do niego, jest gorsze niż nienawiść.
Rodzice Kubusia w listopadzie ubiegłego roku się rozwiedli, a podczas sprawy rozwodowej Sąd Okręgowy w Słupsku obojgu ograniczył władzę rodzicielską. Kubuś został powierzony matce.
- Nie mogę mówić o przyczynach tej decyzji, ponieważ sprawy rozwodowe odbywają się z wyłączeniem jawności - mówi sędzia Jastrzębska. - Od uprawomocnienia decyzji sądu, załatwienia formalności w USC i przekazania sprawy kuratorowi, by objął rodziców nadzorem, do zdarzenia minął miesiąc. W tym czasie kurator nie mógł skontaktować się z matką, ponieważ nie podała ona adresu, pod którym mieszka z dzieckiem.
O pieczę nad Kubusiem starało się wiele osób. Babki ze strony ojca Kubuś w ogóle nie zna. Prababcia chłopca, czyli babcia matki Kubusia, 64-letnia kobieta, więc jeszcze o siłach, mogłaby zająć się chłopcem. Jednak sąd uznał, że jej predyspozycje wychowawcze są wątpliwe. Gdy jej wnuczka, czyli mama chłopca wyjechała, ona nie zainteresowała się dzieckiem i sama też wyjechała za granicę - wymienia sędzia.
- Wniosek o powierzenie mu dziecka złożył też jego ojciec. Jednak sąd uznał, że żadna z tych osób nie daje gwarancji zapewnienia dziecku bezpieczeństwa. Do sądu trafiło też pismo od matki aresztowanego mężczyzny, która deklarowała, że będzie pomagała prababci, jeśli Kubuś do niej trafi. Jednak ta kobieta wycofała to pismo.
Teraz MOPR wskaże konkretną rodzinę, do której trafi chłopiec. W ostateczności będzie to dom dziecka. Wczorajsze postanowienie sądu sprawi, że Kubuś znajdzie się w nowym otoczeniu od razu po wyjściu ze szpitala. Sędzia Jastrzębska dodaje, że matka będzie mogła odwiedzać chłopca, a nawet powinna.
- Matka nie ma przecież zakazu osobistej styczności z dzieckiem. Na postanowienie zabezpieczające rodzice mogą złożyć zażalenie. Cała sprawa zależy od tego, jak będą walczyć o dziecko i jakie mu stworzą warunki - podsumowuje sprawę sędzia Jastrzębska.
Los Kubusia i szczere wyznania jego mamy opiszemy w piątkowym, 27 stycznia, magazynowym wydaniu "Głosu Pomorza".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?