MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nieuczciwy najemca nie płacił i nie chciał się wyprowadzić

Zbigniew Marecki
Po trwającym przeszło rok procesie słupski sąd zdecydował w piątek o eksmisji lokatora, który nie chce opuścić mieszkania i przestał się wywiązywać z umowy zawartej z właścicielami. Nadal jednak nie wiadomo, kiedy je opuści, bo na razie objął go trwający do 31 marca okres ochrony dla lokatorów.

Słupszczanie Aniela i Janusz Armatysowie zimą 2017 roku postanowili wynająć swoje przeszło stumetrowe mieszkanie przy ul. Wyspiańskiego, aby pozyskać pieniądze na spłatę kredytu ciążącego na budowanym przez nich domku. Lokatora postanowili pozyskać poprzez internet. Na ich ogłoszenie zareagował Grzegorz Ł Zrobił dobre wrażenie, bo od razu zapłacił całą sumę, którą chcieli zarobić za wynajem mieszkania między lutym a końcem sierpnia 2017 roku . Na tym jednak dobre stosunki z lokatorem się skończyły, bo kilku miesiącach właściciele odkryli, że lokator zalega z opłatami za wodę, ścieki, wywóz śmieci, a za lipiec i sierpień 2017 roku nie zapłacił także za prąd i gaz. - Na dodatek bez naszej zgody podpisał na własne nazwisko umowę dotyczącą dostawy prądu, a w przypadku gazu popisał umowę najmu z własną partnerką, która na jej podstawie zawarła umowę na dostawę gazu - opowiada Aniela Armatys. Na dodatek we wrześniu 2017 roku, kiedy skończyła się umowa najmu, Grzegorz Ł. odmówił opuszczenia lokalu.

- Próbowaliśmy skorzystać z pomocy policji w tej sprawie. Policjanci co prawda przyszli z nami pod drzwi mieszkania przy ul. Wyspiańskiego, ale funkcjonariusze nie interweniowali, bo stwierdzili, że spór z lokatorem to sprawa cywilna - wyjaśnia pani Aniela. Po kolejnych próbach porozumienia się z lokatorem okazało się, że on już nie chce rozmawiać z właścicielami mieszkania. Wtedy małżonkowie postanowili przeprowadzić sądową eksmisję lokatora. Skierowali pozew do Sądu Rejonowego w Słupsku. Myśleli, że sprawa będzie łatwa i oczywista, ale stało się inaczej. Najpierw Grzegorz Ł. nie przychodził na rozprawy, ale gdy już się pojawił, to zaczął sugerować, że to on jest ofiarą właścicieli. Mówił, że był zainteresowany kupnem mieszkania, które wynajął na co najmniej 2 lata, bo on i jego partnerka zostali rodzicami, więc urządzili mieszkanie w kamienicy na Wyspiańskiego, aby tam pomieszkać dłużej. Zawiódł się jednak na właścicielach, gdy nie przyjęli zaoferowanej przez niego ceny, ale liczył, że po pewnym czasie ochłoną i uda się porozumieć. W trakcie procesu Janusz Armatys tłumaczył sądowi, że nie mógł sprzedać mieszkania po znacznie zaniżonej cenie.

Powołany przez powodów świadek zapewniał, że Grzegorz Ł., jego partnerka i ich synek mieszkają cały czas w mieszkaniu przy ul. Wyspiańskiego. Pozwany natomiast przekonywał, że jego partnerka z ich synkiem mieszka w budynku jego matki w innej części miasta, gdzie zajmuje się podnajmem lokali. Sędzia Lidia Rzeczkowska ostatecznie zdecydowała, że nie należy mu się lokal socjalny, bo po opuszczeniu mieszkania przy ul. Wyspiańskiego miałby gdzie mieszkać, a to, że ma złe wspomnienia po mieszkaniu u matki, nie ma znaczenia. Uznała także, że nie ma również znaczenia to, że obecnie Grzegorz Ł. nigdzie nie pracuje, bo sam się przyznał, że utrzymuje się ze sporych oszczędności. W wyroku zasądziła także pokrycie przez pozwanego 457 złotych kosztów poniesionych przez powoda.

Wyrok nie jest prawomocny. Grzegorz Ł. ma prawo do odwołania. Tymczasem Aniela i Janusz Armatysowie wnieśli do sądu kolejny pozew przeciw Grzegorzowi Ł. Tym razem chodzi o odszkodowanie za bezumowne korzystanie z ich mieszkania. Proces jeszcze się nie rozpoczął.

Na wynajmie mieszkań dalej zarobisz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza